To nie był dobry dzień dla komisarza.
Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej po
rozmowie z taksówkarzem był pełen werwy.
Jak to się mówi poczuł krew ale już po
rozmowie z Biszilerem stanął nad urwiskiem.
Co prawda Gucio, czyli Adam Zychowicz
potwierdził wypociny zatrzymanego.
Ale....No właśnie.
Był tak przerażony aresztowaniem
swego guru, ze sam był sztywny jak
plandeka na Żuku i odpowiadał monosylabami.
Próba portretu pamięciowy człowieka,
który zapłacił za to, co było w reklamówce,
okazała się już progiem zaporowym.
Nos, usta, rozstawienie brwi, wysokość czoła,
wybrali takie, że można było uznać, że
spotkali dwóch zupełnie innych ludzi.
Pytani czy widzieli czy wsiadł do auta
czy odszedł w kierunku dworca
pozostały bez odpowiedzi.
Jedynie, co można było uznać za pewne,
to fakt - przynajmniej według Gucia -
że nie był nawet z okolic Kielc.
- Panie komisarzu - mówił z przejęciem -
jak mu powiedzieliśmy by zaczekał przy
Beer Landzie to zaczął się rozglądać.
Czai pan?
Ten lokal zna każdy małolat nawet z wiochy
pod Kielcami - pokiwał z zaprzeczeniem. -
Nie, gostek był tu na wyjeździe.
Dodaj komentarz