- Z tego, co zostało mi zakomunikowane
- wyjaśniała dyrektor. - To pacjentka nie jest
ubezwłasnowolniona. A co za tym idzie, może
podejmować własne decyzje - dokończyła
wzruszając ramionami.
- Zgadza się, pani dyrektor. Tylko - Fejkiel,
zawahała się. - Otrzymałam informację, że
są zakusy ze strony placówki "Brata Alberta" i..
- Zakusy, to nieodpowiednie słowo, pani
doktor - weszła lekarce w słowo dość
ostentacyjnie i zarazem nerwowo, Czech-
Mielecka. - I proszę bez ogródek. Rozmawiała
pani z Paszko, tylko z nim podzieliłam się
informacją o swojej propozycji w kwestii
pomocy poszkodowanej.
Ostatnie dwa słowa zaakcentowała
by było wiadome, że nie kierowały nią
żadne niecne pobudki mające na celu
odnieść jakąkolwiek korzyść, czy to dla
niej czy dla szpitala.
Wypowiadała je chowając akta do
segregatora dlatego by zwiększyć ich
wartość gatunkową, przerwała czynność
i spojrzała jednoznacznie na lekarkę.
Dodaj komentarz