Podbudowana rozmową przez
łącza z Dobosz wchodziła do taty
śmielsza na konwersację.
Kobieta najpierw się pokajała
nim przeszła do rzeczy.
- Mną się nie przejmuj, jak nie
wujek Władek na grzyby to Objawski
na bilard, no ...- senior rozłożył ręce -
nie nudzę się.
A ile mam zaległości w czytaniu -
przewrócił oczami - głowa mała.
Fejkiel, spojrzał na swą latorośl,
która błądziła wzrokiem po meblach
jakby była tu po raz pierwszy.
- Córcia!
Czy coś się stało?
Patrycja podeszła do sofy na której
usiadła obok ojca.
- I tak i nie.
Bo widzisz - odchrząknęła -
postanowiłam, że zabiorę ze szpitala
tą poszkodowana z kafejki.
Emeryt ciężko westchnął.
- To było do przewidzenia.
Powierzyli ci jej powrót do zdrowia
jako zadanie a ty jako ambitna wzięłaś
sobie to do serca.
Lekarka złapała ojca za nadgarstki.
- Tato, to nie w tym rzecz.
Ja chcę po prostu tak po ludzku jej
pomóc.
- I z tego powodu biegasz od rana
do nocy wokół niej?
Dziecko, czy ty myślisz, że ja nie słyszę
jak późno w nocy dzwonisz do dyżurnej
by zapytać o jej stan.
Nic nie mówiłem bo wiem jak to kochasz
jak potrzebujesz pomagać innym.
Odwrócił się na kanapie tak, że ich kolana
się złączyły.
Dodaj komentarz