Nadzieja bez namysłu przytaknęła,
nie zważając na fakt, że jest w obcym
miejscu i należy być ostrożnym w
nawiązywaniu bliższych kontaktów.
- Alan jestem - mężczyzna stanął
przed nią i ukłoniwszy się, dorzucił do tego
delikatny uśmiech. - Mam nadzieję, że
nie uznasz tego za zbytnią poufałość jeśli
zaproponuję byśmy sobie nie panowali?
- Nie, nie uznam - podopieczna Mileny
wyciągnęła dłoń. - Nadzieja, nomen omen.
Chłopak pokiwał głową z niedowierzaniem
i ściskając jej dłoń zmrużył oczy.
- Wierzę Ci, choć przychodzi mi to z trudem,
zważywszy, że moja siostra ma tak na imię.
- Doprawdy? No popatrz jak się złożyło.
- Mieszkasz gdzieś w okolicy, czy jesteś
- zmierzył Nadzieję wzrokiem. - Właścicielką
tego przybytku?
Kobieta z trudem przełknęła kolejny łyk
kawy, słysząc takie pytanie.
Musiała szybko chwycić za chusteczki leżące na
blacie stolika, czując jak kropelka spływa z kącika
ust.
Dodaj komentarz