Po tym zachwycie, pan Hipolit Rusałko -
jak się przedstawił - wprowadził do
wnętrza kamienicy.
- Tu proszę państwa był salon kawowy.
Pan wojewoda odpoczywał wraz z żoną
po odprawieniu swych obowiązków służbowych.
Nadzieja wciągnęła głębiej powietrze i wyczuła
palone polana drzewa.
Odszukała wzrokiem miejsce z którego ów
specyficzny zapach dochodził, a był to piec
kaflowy.
Po drugiej stronie była wielka szklana biblioteczka
w kolorze jasnego dębu i zapewne z tegoż rodzaju
drzewa wykonana. Na środku stał mały stolik i
dwa fotele obite brązowym materiałem.
Na ścianie wisiała reprodukcja jednej z bitew
kościuszkowskich a przy wyjściu z salonu
wisiały skrzyżowane szable.
Na podłodze, pofałdowanej i wypukłej z
odchodzącymi klepkami, leżał gruby wzorzysty
dywan z frędzlami.
- Cóż - rzekł staruszek, wzruszając ramionami.
- Byłem tu ogrodnikiem i jak widzieli państwo,
staram się strzyc trawę, żywopłot i drzewa
owocowe. Na stolarce się nie znam, stąd taki
niezadowalający stan majątku.
Dodaj komentarz