Nic nie pamiętam #154

Nic nie pamiętam #154- Rzeczywiście, niefortunny dobór
  słów - Patrycja, przyłożyła dłoń do piersi.
- Przepraszam, pani dyrektor.
     Nie miałam nic zdrożnego na myśli.

    Zarządzająca szpitalem skinęła głową,  
na znak przyjęcia pokajania.

     - Proszę posłuchać, pani doktor.
- pochyliła się nad biurkiem -  
  Nie zamierzam pchać się przed szereg,
    tym bardziej, że to pacjentka może
zdecydować.
  To pani podopieczna i sądzę, że wystarczy
   ją zapytać.

        Wyprostowała się i rozłożyła dłonie.
Fejkiel, zrozumiała aluzje i to, że audiencja
   skończona.
Kiwnęła głową i odmaszerowała do drzwi.

       - Patrycjo - usłyszała nim złapała za  
  klamkę.  
       - Tak? - odwróciła się zdziwiona, że  
    od niepamiętnych lat,  została nazwana  
po imieniu przez koleżankę Hani.

     - Jestem z ciebie dumna.
       Powodzenia - zakomunikowała jej  
      przełożona, posyłając delikatny
        uśmiech.

     - Dziękuję - odparła lekarka, obdarowując
      przy tym Czech - Mielecką, uśmiechem
   jedenaście na dziesięć, jak zwykła nazywać  
najszerszy swój rozstaw kącików ust.

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 194 słów i 1038 znaków.

Dodaj komentarz