- Mamo! A jak zjemy to
możemy iść na trampolinę?
Po tym pytaniu przy sąsiednim
stoliku rozgorzała sprzeczka dzieci
z rodzicami, co przeszkadzało w
normalnym prowadzeniu konwersacji.
- Może dopijemy i przejdziemy się
oddychając świeżym powietrzem? -
zapytał Moduski.
Patrycja przytaknęła, jednocześnie
unosząc literatkę.
Gdy tylko wyszli na zewnątrz i przemierzyli
kilkadziesiąt kroków, lekarka
patrząc w gwiazdy, podzieliła się
swoimi spostrzeżeniami.
- Już dawno nie spacerowałam
wieczorem i prawie zapomniałam
jak to jest przyjemne.
- Musisz to częściej robić, w razie
potrzeby towarzystwa, służę swoją osobą.
Psychiatra, uśmiechnęła się.
- Dziękuję, będę pamiętać.
Zerknęła na komisarza i dodała.
- Wiem, co sobie myślisz.
Chciałaby kogoś idealnego, dlatego
naiwna wciąż się łudzi, że kiedyś się
trafi i czeka bez końca.
I zamiast żyć takimi chwilami jak dziś,
siedzi od lat w czterech ścianach.
- Zgadłaś. - potwierdził bez
zastanowienia Filip, czym zaskoczył
Fejkiel.
Kobiecie, nie spodobała się taka
odpowiedź.
- Nie wiesz, co się stało, co
było z tym Jędrzejem dalej, dlatego
tak łatwo mnie oceniasz.
Policjant przystanął i delikatnie ujął
Patrycję za łokieć.
- Nie muszę wiedzieć, co jakiś pajac
ci zrobił. Wystarczy mi, że ty o tym
nie możesz zapomnieć a to znaczy, że
było ...- pokiwał głowa z odrazą. -
Wiem za to, że taka kobieta jak ty,
powinna pozwolić sobie na kolejne
próby aż do skutku.
A kiedyś trafi się ktoś, kto będzie
umiał docenić partnerstwo i zwykłe
poniedziałki po udanej sobocie.
Dodaj komentarz