Moduski potrzebował chwili, dlatego
na poczekaniu wymyślił browar.
Gdy wracał z lampką wina, postanowił bardziej
ważyć słowa i nie reagować tak impulsywnie.
- Wiesz, tak mi przyszło do głowy - zaczął
stawiając szkło przed Patrycją. - Pewnie uznasz
to za niedorzeczne - uśmiechnął się jakby
zakłopotany. - Czy nie uważasz, że nasze zawody
mają coś wspólnego?
- Mianowicie? - lekarka popatrzyła ze zdziwieniem.
- Obydwoje powinniśmy uważnie słuchać, zadawać
pytania i robić rys charakterologiczny.
Czyż, nie.
Fejkiel, stłumiła śmiech jaki miała ochotę
wydać z siebie.
- Bardzo to uprościłeś.
Wybacz, ale nie widzę nas po zamianie swych
profesji.
- Nie! No gdzie? - Filip, zaprzeczył głową.
Myślałem bardziej o spostrzegawczości,
wczuciu się w rolę osoby po drugiej stronie
biurka.
- No nie wiem - kobieta była sceptyczna, co
do takich porównań. - Ja staram się wzbudzić
zaufanie, co w twoim wypadku od razu jest
skazane na fiasko. A poza tym, mnie zależy na
przyszłości danego człowieka. Dla ciebie,
najważniejsza jest sprawiedliwość - podniosła
dłonie w geście obronnym. - Z całym
szacunkiem ale nie liczysz się z tym, co z danym
człowiek będzie się działo po wyroku.
Dodaj komentarz