Patrycja nie wierząc Moduskiemu
musiała pozaglądać do swej podopiecznej
czy aby rzeczywiście nie zostawił jej w
opłakanym nastroju.
Co prawda zarzekał się, że rozmowa była
ogólna i nie naciskał a wręcz poruszali
pospolite sprawy.
Ale Fejkiel, już raz mu
zaufała i to okazało się raz za dużo.
Prawie biegnąć po schodach,
przypomniała sobie jego słowa, które
dolatywały do niej pomiędzy jej
pokrzykiwaniem na niego:
- Nie chciałem pani niepokoić wieczornym
telefonem. A bardzo chciałem wiedzieć,
co u Nadziei, stąd moja dopołudniowa
wizyta.
Chciał do mnie dzwonić w nocy?
Czy on zwariował?
Chyba mu odbija funkcja na głowę, skoro
myśli, że odbiorę w łóżku telefon ot...ot...
- lekarka nie mogła za klasować
Filipa, lawirując między słowem
gliniarz a mężczyzna.
I co on bredzi?
Jaka Nadzieja?
Czyżby sobie coś przypomniała?
Dodaj komentarz