Tak minęło kilka tygodni.
Przez ten czas jedynie komisarz był
jedynym gościem w domu Fejkiel.
Pewnego dnia pojawił się nim
Patrycja wróciła z pracy.
- Przywiozłem pokarm dla
Lucka - tak nazwano kanarka. - Mam
nadzieję, że nie zakłóca wam poranków?
Nadzieja, wpuściła Moduskiego,
z paczuszką trzymaną wysoko w dłoni
na potwierdzenie słów.
Uśmiechnęła się jednak z innego powodu.
- Komisarzu, czemu pan nie powie
tego wprost?
Funkcjonariusz, popatrzył zdziwionym
wzrokiem na coraz bardziej rozbawioną
dziewczynę?
- Chyba nie załapałem twojej aluzji.
- Oj, wie pan, wie i to bardzo dobrze.
Dodaj komentarz