Patrycja uśmiechnęła się.
- Dokładnie to samo mu powiedziałam.
Poprosił bym przez chwilę go wysłuchała a
później odejdzie i nigdy nie zakłóci już mojego
spokoju.
- I co? Pozwoliłaś mu na to?
Lekarka rozłożyła dłonie.
- Mam jedną słabość - zerknęła skruszona
na komisarza. - Lubię fakty. - Poprawiła spódnicę
po czym kontynuowała. - Jego rodzice nie mogli
doczekać się potomka. Dlatego zdecydowali się
na adopcję. Gdy zostali zweryfikowani, jego
matka miała trzydzieści dwa lata a ojciec o siedem
więcej. Lucyna, czyli jego przybrana matka i
Tadeusz byli przeszczęśliwi z przyjęcia pod
swój dach Jędrzeja.
Po niespełna trzech latach, stał się cud -
Fejkiel uniosła dłonie ku niebu - i zastępcza matka
jednak zaciążyła i urodziła Teresę...
- No i super - przerwała Filip. - Tylko to nie zmienia
faktu, że w świetle prawa są rodzeństwem i
mają tych samych rodziców.
- W świetle prawa - zakpiła kobieta. - To tylko
słowa a życie czasem ma się nijak do dokumentów,
formatów a nawet dogmatów.
Gdy miał siedemnaście lat, był u kolegi z sąsiedztwa
i tam to jego podchmielony tatuś, powiedział:
- " Ty Jedruś to jesteś swój chłop,
nie to, co twój zastępczy tatuś" -
Moduski, pokiwał głową.
- No tak, na sąsiadów zawsze można liczyć.
Wyobrażam sobie jak szybko biegł do
domu.
- Dokładnie - przytaknęła Patrycja.
- Zawsze był niepokorny, więc nie zważał
na słowa. Zagroził wyprowadzką. I to wtedy
ta trzynastolatka, o cztery lata młodsza
dziewczynka, była jakby mediatorem.
To Teresa przychodziła i z płaczem prosiła
by nie odchodził za rok, gdy będzie
pełnoletni.
- I co? Z tych siostrzanych łez zrodziło się
uczucie? - funkcjonariusz zaśmiał się z kpiną.
- No proszę cię! Wcisnął ci kit, a ty łyknęłaś
jak tiktaki.
- Nie wtedy. Ona miała trzynaście lat, to było
dziecko - Fejkiel powiedziała z lekką irytacją.
Nastąpiła chwila ciszy.
Na niebie wiatr przegonił ciemne chmury i
w ich miejscu pojawił księżyc, który swoją
poświatą rozjaśnił ciemne podwórko.
Policjant w tym czasie spoważniał a psychiatra
zaczęła wyjaśniać zawiłą relację jakby miała
przed sobą pacjenta na kozetce.
- Musisz wiedzieć, że w tym czasie zaczynają się
przemiany nie tylko w ciele ale i w umyśle.
Dziewczynki szybciej dojrzewają, wiec ta różnica
była adekwatna do ich przemian czasowych.
Przez następne trzy lata obydwoje zaczęli
interesować się swym ciałem i płcią przeciwną.
A mając świadomość wiedzy, w postaci....
- Braku odziedziczonych chromosomów -
dokończył mężczyzna. - Zaczęli śmiało myśleć
o swych pragnieniach względem siebie.
- Trochę to uprościłeś - lekarka pokiwała
dłonią. - Ale niech ci będzie.
Jak Teresa miała szesnaście lat to coś z nim
zaczęło się dziać.
Zaczął się jej przyglądać, dostrzegać zarys
jej kobiecych atrybutów. Czuł zazdrość wobec jej
kolegów i wreszcie gdy zostali któregoś wieczora
sami, zagalopował się i ją pocałował.
Dodaj komentarz