
          Miejsce upadku należało zabezpieczyć w razie najgorszego 
            scenariusza. 
 
                 Właścicielka jakby czytała w myślach porucznika  
          wypłynęła z zaplecza i wydała polecenie: 
              
            - Karolina, zrób z tym porządek. 
                A ja zapytam ile tak jeszcze będziemy sterczeli. 
 
            Moduski zapobiegł tej czynności i poprosił o kwadrans 
            po którym będą mogli opuścić kafejkę gdy jedna z pań 
             zaczęła narzekać, że obiecała zastąpić córkę w opiece  
            nad jej wnuczką. 
            
                Koledze zlecił spisać dane o sam przyjrzał się nieszczęsnemu 
            kaloryferowi. 
            Utrzymywał się na wpuszczonym w ścianie nagwintowanym pręcie. 
            Ten wystawał z dwa centymetry między żeberkami a 
            centralnie pod nim znajdowała się zastygająca już plama 
            krwi.
Dodaj komentarz