- Od takiej to wiadomości rozpoczęłam
ostatnią niedzielę września - mówiąc te słowa
Patrycja przystanęła przed wejściem na swoje
podwórko. - Może wejdziesz by usłyszeć
końcówkę tej smętnej historii?
Komisarz spojrzał na zegarek, który
wskazywał kwadrans po dwudziestej
pierwszej.
- Do domu to może nie, ale
z chęcią posiedziałbym chwilę w twoim
przydomowym ogródku pod akacją.
Fejkiel spojrzała za siebie a później
na Filipa.
- No uroku to nie ma jak w maju, ale
ławeczka jest by spocząć - otworzyła
bramkę. - To zapraszam.
Usadowiwszy się pod ogołoconym
drzewem przez październikowe chłody,
lekarka kontynuowała swoją opowieść
o zawodzie miłosnym.
- Zaraz oddzwoniłam do Jędrzeja by
dowiedzieć się, co to ma znaczyć.
Nie był zaskoczony, a wręcz jakby czekał
na mój odzew.
Bo usłyszałam na chłodno:
" Tak jak sądziłem, nie zdrzemnęła się a
musiała sprzedać ci newsa, co?"
- Poważnie? - Moduski, nie krył zdziwienia.
- Nie bronił się?
- Nie, i nie wiem czy to bardziej nie zabolało
a na pewno sprawiło, że zbił mnie z tropu.
Nie wiedziałam, czy go atakować czy
oczekiwać jakiś racjonalnych tłumaczeń.
Dodaj komentarz