- Ani przez chwilę nie czułam
względem mnie oczekiwań do wynurzeń
- Patrycja, coraz intensywniej gestykulowała.
- Wręcz przeciwnie, czasami aż prosiło się
by dopytał, ale cierpliwie czekał.
Co mogę dodać?
Fejkiel, poklepała się po udach,
- Zaczęłam traktować go poważniej.
Z czasem dowiedziałam się, że matka jest
polonistką w podstawówce. A ojciec ponad
dwadzieścia lat temu otworzył hurtownię
z chemikaliami, później drugą pod Kielcami
i jego widzi swoim zastępcą.
Pracował w tym rodzinnym interesie, jako
dostawca, uczestniczył w rozmowach
handlowych, negocjował ceny z dyskontami.
Sam jednak skończył agroturystykę i to
go bardziej kręciło.
Miał marzenie by kupić kilka domków u
podnóża gór i spędzać czas z dala od zgiełku
miasta i rozmów o cenach.
- No ideał! - Filip, podsumował zachwyt,
lekarki.
Dodaj komentarz