
znajdował się kanarek. 
Lekarka, widziała już oczyma wyobraźni jak 
to maleństwo budzi ją o nieprzyzwoitej 
godzinie. 
 
         Na szczęście w tą wizję wplatała się 
zadowolona twarz Nadziei, która będzie 
miała towarzysza podczas jej nieobecności. 
Co było znaczącym argumentem. 
 
       - Teraz oczekuję tej wiadomości -  
zagadnęła, zniecierpliwiona opieszałością  
komisarza, który rozglądał się po suficie. 
 
   - Dobrze jednak zapamiętałem, że ma  
pani podwieszany sufit. To raczej wyklucza  
zawieszenie klatki. 
 
     - W żadnym wypadku! - wykrzyczała 
 Patrycja, przemierzając nerwowo salon. 
- Ja jestem impulsywna, przemieszczam  
się... - dłonią pokazała kąty pomieszczenia. - 
 Gdy mam problemy albo rozmawiam przez 
telefon, a to groziłoby wizytą na SOR- ze. 
Nie, nie! - Zaprzeczyła głową. 
 
      Widząc zmieszanie Moduskiego,  
usiadła na sofie i spokojnym już głosem 
ponowiła pytanie. 
 
       - To, co, powie mi pan wreszcie? 
 
       -  Jako służby bezpieczeństwa mamy  
prawo do pewnych informacji. 
W ten sposób dowiedzieliśmy się od 
 operatora, co to za persona niejaki, 
karolcia smile.
Dodaj komentarz