Patrycja, nie byłaby sobą gdyby
nie zagrała psychologicznie.
Jej ciocia, Milena Franeczko, nie urabiała
sobie rąk po łokcie.
Mało tego, to ona zadzwoniła z prośbą
o radę a jej krewna po dwóch minutach
rozwiązała jej dylemat.
- A co ty masz za problem?
Przysyłaj ją do mnie a ja już wybiję
jej z głowy depresję.
Będę ją zabierać do Kołobrzegu na
małe latanko po butikach a
wieczorem do Lenki, co ma swoją
kafejkę.
A wcześniej w ciągu dnia znajdę
jej zajęcie by nie miała czasu na
rozmyślanie.
Tak rozdysponuję jej czasem, że
dziewczę będzie zaabsorbowane
dopatrywaniem pokoi, ich ładem,
dostarczeniem potrzebnych środków.
- złapała oddech, świszcząc do słuchawki.
- Będzie miała dobrze u Mileny.
Zakończyła swą tyradę a Fejkiel, nie
pozostało nic innego jak zawierzyć
siostrze taty.
Widząc teraz przejęcie Nadziei,
zrobiło jej się żal dziewczyny i
postanowiła przyznać się do małego
szwindlu.
Dodaj komentarz