- Minęło już wtedy kilka lat od śmierci
mamy. Prowadziłam własny program w necie.
Jak wiesz, pomagając innym tak naprawdę
pomagałam sobie.
- Czyli to nie wyświechtany komunał?
- zapytał, Moduski.
Patrycja zaprzeczyła głową.
- Nie i uwierz, że wiem, co mówię.
Dzieliłam czas na naukę na ostatnim roku
psychologii, a nagraniami do programu.
Często do późna w nocy ślęczałam nad
książką bo wcześniej odpowiadałam na
pytania w komentarzach po emisji.
Fejkiel, na moment przerwała, a na
twarzy zagościł wyraz zadumy.
- Nigdy tego nie będę żałować.
To było naprawdę miłe, czuć wiarę
w to, że komuś pomagam.
Upiła łyk wina, po czym zaczęła
już mniej ciepłym tonem.
- Któregoś wieczora, zadzwoniła
moja znajoma i powiedziała, że zabiera
mnie w sobotę na kręgle.
Poszłam by - zakręciła młynka. -
Odreagować, jak to nazwała przez
telefon Iwona.
Tam to na kręgielni, na stanowisku obok,
ze swoimi kumplami był Jędrzej,
Dodaj komentarz