ROZDZIIAŁ 6
Komisarz najpierw wskoczył w dres
by nogami odreagować za niepowodzenia
w pracy i nie tylko.
A po przebieżce posiedział sobie nad parkowym
stawem i kontemplował przy kwakaniu kaczek.
Gdy zapadał zmierzch wrócił, odświeżył i
postanowił zapytać jak się czuje dziewczyna.
Trzymał tak w dłoni telefon i nie mógł się
zdecydować jakimi słowy przywitać się z
Fejklówną.
Nie był pewny czy powinien ją przeprosić
czy też ona naskoczywszy wyrównała rachunek.
Czuł jednak dyskomfort a może i respekt do
tej ciemnowłosej kobiety wiec ostatecznie
wybrał wersję esemesową.
Już pierwsze słowo stanowiło problem.
- Witam!......Hej!...Siemka!...-
bardzo szybko wykasował.
Wolał nie ryzykować po tym, co zaszło
kilka godzin wcześniej.
Pozostał przy oficjalnym:
- Dobry wieczór. -
Wyszedł na balkon licząc, że świeże
powietrze pobudzi zwoje mózgowe
do elokwencji.
Niestety, jakiś młodzieniec przy akompaniamencie
brzdęku szkła, dużo za głośno żalił się na
swą partnerkę,
I zamiast wklepywać słowa, zasłuchał się.
- ...Masz mi dawać po pięćset na Kamilka,
i dobrowolnie, co roku zwiększać stawkę
o dziesięć procent.
A ja jej na to:
Dobrowolnie to możesz mi laskę zrobić.
Dam jak będę miał..."
Filip postanowił po usłyszeniu tego
tekstu wrócić do mieszkania i zamknąć
drzwi na balkon.
Przeszła mu też ochota na pisanie bo
wyobraził sobie, ze lekarka widząc jego
numer wykasuje wiadomość.
Albo, co gorsza nerwowo wciśnie zieloną
słuchawkę i powie mu żeby się od
tej dziewczyny odp....hm, hm...odczepił.
Moduski odłożył telefon na stolik i
zrezygnowany umościł na sofie.
Dodaj komentarz