Mimo tych pochwał ot
pobratymcy, Filip nie był z siebie
dumny.
Wręcz odwrotnie, był świadom,
że co jak co ale utrzymanie
kontroli nad emocjami jest jego
obowiązkiem.
Nie mógł sobie pozwolić na
taki stan rzeczy to nie doprowadzi
żadnej sprawy do rozwiązania.
A ile ich jeszcze mu zostało tylko
Najwyższy wiedział.
Dźwięk telefonu sprowadził go
na ziemię.
- Dyżurny Rysz.
Panie poruczniku, doktor Fejkiel
do pana.
Człowiek, który pilnował czy
nieprzytomna się przebudziła nie
dzwonił, więc jest nadal w śpiączce.
Ale uskarżali się, że personel
nie jest im przychylny.
Porucznik liczył, że to może być
skarga.
Musiał się przygotować do rozmowy.
- Powiedz, że przesłuchuję.
Za kilka minut dam ci znać to go
poprosisz.
- Ją. To kobieta.
Dodaj komentarz