Nadzieja dotarła do Kołobrzegu
po czternastej.
Wiedziała, że zostało jej osiem kilometrów,
dlatego nie zważając na ciężką walizkę
postanowiła pociągnąć ją te kilkaset
metrów by zobaczyć promenadę.
Usiadła na niej nie tyle zmęczona,
co zauroczona widokiem.
W październiku nie było już tego
ukropu a i ludzi mniej.
Dzięki temu widziała każdy metr brzegu,
słyszała fale, które na jej cześć podskakiwały
by rozpłynąć się na ziarenkach piasku.
- Czy coś się panience stało?
Usłyszała, nie świadoma obecności
starszego małżeństwa.
- Co? Proszę? - odpowiedziała
zaskoczona.
Mężczyzna spojrzał na żonę a ta
pochyliła się i delikatnym głosem,
wyjaśniła.
- Mąż zauważył, że pani płacze i
z troski chciał pomóc. - rozłożyła
dłonie i spojrzała na mężczyznę.
- Oczywiście jeśli będzie to w
naszej mocy.
Dodaj komentarz