To mogło oznaczać tylko jedno
ta młoda kobieta miała się z kimś spotkać
by to, co miała w reklamówce....
No właśnie, co?
- Gdzie pan ją odwiózł?
- Do "Bony", na Rulewicza.
Gacek wyciągnął rękę przed siebie.
- Nawet się upewniłem czy aby na pewno.
Przecież to kilka minut pieszo od dworca
a ona młoda i bez bagażu to szkoda grosza.
Ale wsiadła pospiesznie odpowiadając,
że będzie spokojniejsza jak tam
już będzie.
Moduski przechylił się w kierunku
gospodarza.
- Mówi pan, że była bez bagażu czyli
nie chciała nocować a "Bona" to hotel.
- Jest tam i restauracja.
Może chciała coś zjeść - dodał
taksówkarz i rozkładając ręce. -
Nie wiem, to nie była moja sprawa
by pytać.
- A w reklamówce skoro mieściła
się w torebce było chyba niewiele, co?
Gacek skrzywił usta.
- Złożona na czworo i na moje oko to
jakieś dokumenty.
A! - podniósł palec - była białoczarna
i widziałem początek logo Diverse.
Zapamiętałem bo ostatnio żona chcąc
zrobić niespodziankę córce na urodziny,
kupiła strasznie drogie buty.
I sam taszczyłem taką samą reklamówkę
do bagażnika.
Dodaj komentarz