-Ojej! Ale strzeliłam babola
- podsumowała Monika,
przykładając dłoń do ust..
- Ale to nic obraźliwego -
próbowała ratować sytuację -
tym bardziej zdrożnego. To
ktoś tak strzelił z głupa, że się
nosisz w garsonki, żakiety, włosy
zawsze upięte. Ale to przecież dla
tych wariatów, żeby poczuli respekt,
nie?
Odchrząknęła i spojrzała na
Lekarkę jakby ta miała wydać
nomen omen wyrok.
Widząc jak pielęgniarka pociera
dłonie o nieskazitelnie biały fartuch,
co niewątpliwie świadczyło o nerwach.
Patrycja nie mogła zachować się
inaczej.
- Wiesz, co Monia?
Już cię lubię.
Ale nigdy nie nazywaj moich
pacjentów wariatami. Bo będzie po
koleżeństwie między nami.
Cześć.
Odwróciła się i wyszła zostawiając
zdezorientowaną dziewczynę.
Nim zdążyła ruszyć ze szpitalnego
parkingu powiedziała do siebie:
- Sztywna dziunia...hm...To nawet
pasuje do lekarza psychiatry.
Dzień dobry panu. Nazywam się
Patrycja Fejkiel vel sztywna dziunia...
Tak, to każdego pacjenta pobudzi do
zwierzeń.
Popatrzyła w lusterko wsteczne i
parsknęła na cały głos zaraźliwym
śmiechem.
Dodaj komentarz