- Poświęcać ?
- Fejkiel, uniosła głowę do góry. -
Jak pan nic nie rozumie, doktorze.
Przepraszam, ale ja muszę na chwilę
wyjść.
- Ale pani doktor, pacjentka! -
Drwięga, próbował powstrzymać
Patrycję, której tylko kaskada włosów
zakołysała się na plecach gdy wybiegała
ze swojego gabinetu. - Ale jak to tak... -
przerwał w pół słowa będąc już na
korytarzu a widząc, że jego
koleżanka po fachu nie zamierza
nawet rozważyć jego bądź, co bądź
słusznych argumentów.
Psycholog, rozłożył dłonie w geście
przeprosin w kierunku oczekującej
pacjentki.
- Ach, te kobiety, któż za nimi
nadąży - potem rozciągnął usta,
co od biedy można było nazwać
uśmiechem. Widząc jednak, że kobieta
patrzy na niego jak na dziwaka ruszył
do swojej enklawy spokoju.
- A doktor Fejkiel, kiedy wróci? -
zapytała wstając, korpulentna brunetka
przed czterdziestką.
- Miejmy nadzieję, że niedługo -
odpowiedział nim zamknął za sobą drzwi.
Pozostawiając kobietę w niewiedzy.
- I ona mnie ma wyleczyć?
To przecież niezrównoważona
kobieta - zawyrokowała zdezorientowana.
Dodaj komentarz