- Wiesz, co? - Nadzieja, spojrzała
z przerażeniem na Milenę. -
To ja się chyba nie nadaję
do małżeństwa.
Franeczko, z rozbawieniem
przyjęła to stanowcze oświadczenie.
-Oczywiście, że się nadajesz.
Jak spotkasz tego jedynego, to
żadne przeciwności i skala trudności
do przebrnięcia, nie będą grały roli.
O tym się wówczas nie myśli.
Właścicielka pensjonatu położyła
dłoń na kolanie swej rozmówczyni
Czuła, że ta chce zadać jej w tej sytuacji
adekwatne pytanie.
- Wiem, co cię nurtuje.
Skoro jestem taka mądra, to czemu
się rozstałam z mężem.
Dziewczyna, miała zamiar coś powiedzieć,
ale nie zdążyła.
Miejscowa, powstrzymała ją ruchem dłoni.
- Najprościej byłoby powiedzieć, że
miałam za dobrze.
Kazek, to znaczy mój mąż, pozwalał mi
na szastanie pieniędzmi a ja rozbestwiłam
się i wyręczałam innymi w opiece nad Markiem.
Naszego syna, praktycznie wychowały
nianie a ja go tylko całowałam przed snem.
Nabrała powietrza i zapatrzyła się w dal,
niewidzącym wzrokiem
Dodaj komentarz