- Już nie przeszkadzam - jak przystało
na oficera śledczego, Moduski wyciągnął
prawidłowy wniosek. - Zobaczyłem jak się
ma Lucek, mogę spokojnie odejść.
- Czyżby pan się obawiał, że mogę go zagłodzić?
- Fejkiel, miała już skrzywienie zawodowe i
doszukiwała między zdaniami podwójnego
dna.
- Wprost przeciwnie - mężczyzna nie dał się
podejść. - Chciałem zobaczyć jak pięknie, - że
się tak wyrażę, - rozkwita.
Zresztą, Nadzieja, tak się stara w kuchni, że
nie mógł lepiej trafić.
A i pani doktor na tym jakby korzysta.
- Wymownie prześliznął się wzrokiem
po biodrach.
- Muszę przyznać, że miesiąc temu w tej
spódnicy jakby ociupinkę brakowało, hm..
- odchrząknął. - Ciała. Teraz jest idealnie.
Nadzieja zasłoniła dłonią usta, co nie
uszło uwadze Patrycji.
- Prosiłabym aby pan na przyszłość
powstrzymał się od komentarzy na
temat mej ..- zawahała się. - Garderoby.
- Oczywiście. Co do garderoby mogę obiecać.
Do widzenia panią.- Filip, z przesadnym
ukłonem i sztywnym krokiem ruszył
do wyjścia.
Nim zamknął drzwi, popatrzył na
rozbawioną byłą pacjentkę i puścił
do niej oczko.
- Błazen - podsumowała wszystko, Patrycja.
Dodaj komentarz