- Jestem tam na swoim - tłumaczyła
Milena, gestykulując. - Jestem szanowaną
w lokalnej społeczności. Znaną.
Czyli taki cieplutki grajdołek.
Nadzieja uśmiechnęła się bo dobrze
wiedziała do czego zmierza Franeczko.
- Tylko, że dla ciebie czasem to
staje się mało pociągające?
Wciąż te same buźki, uliczki i mało
adrenaliny.
- Jak to się mówi - ciocia Patrycji,
puściła oczko. - Ciągnie wilka do lasu.
- No raczej - przytaknęła dziewczyna.
- Na tyle cię poznałam, że podejrzewam
kilka ekscytujących przeżyć gdy byłaś w
moim wieku.
Właścicielka pensjonatu, zamyśliła się
a na jej twarzy wykwitł tajemniczy uśmieszek.
Dodaj komentarz