Moduski, wiedział, że osoba, która
zabiera pacjentkę ze szpitala do siebie i nie
bacząc na koszty daje jej wikt i opierunek, ba!
Otacza troską, nie może być zapatrzoną w
siebie panią doktor.
Dlatego tak sformułował swoją wypowiedź
by lekarka poczuła się tak leciutko źle
oceniona.
- Pani doktor - zaczął lekkim tonem.
- Ciężko się do pani dobić o rozmowę,
poświęca wolny czas na własną koedukację,
więc trudno mi uwierzyć, że po przyjęciu pod
swój dach Nadziei, ma pani czas na jakikolwiek
kontakt ze znajomymi - westchnął i z nutką
smutku i dodał. - Co dopiero dla przypadkowego
policjanta.
Fejkiel, uśmiechnęła się z politowaniem
bo widziała oczyma wyobraźni jak Moduskiemu
trudno zachować powagę po takim
ściemnianiu.
- No ale jak pan zauważył, moja
bratnia dusza wyjechała i czuję trochę
pustkę.
Nawiasem mówiąc za chwilę będzie dzwonić,
więc jeśli ma pan dla mnie jakąś propozycję,
to proszę o szybki strzał.
Dodaj komentarz