Gdy już rozmowa przybrała
charakter pogaduch, Moduski
postanowił subtelnie przejść do
rzeczy.
Przysiadł na taborecie tak by
nie górować nad dziewczyną, co
było niewskazane gdy się chciało
wzbudzić sympatię i już nieco
rozluźnioną pacjentkę zaskoczył
swą szczerością.
- Wiesz, co?
Jestem prostym człowiekiem
i za ciula - położył rękę do piersi.
- Wybacz wulgaryzm, ale ja nie mogę
pojąć jak to możliwe, że pamiętasz słowa.
Wiesz - pokazał na swą kurtkę - że to
skóra, jeansy, nazywasz rzeczy, znasz
kolory - rozłożył ręce. - A nie pamiętasz,
co robiłaś w tamten dzień.
Ba! Ty nawet nie wiesz gdzie mieszkasz.
Czy to nie dziwne?
Oficer zmrużył oczy i wpatrywał się
w młodą kobietę.
Ta westchnęła i opuściła wzrok na swe
dłonie jakby w nich miała odnaleźć
odpowiedź.
- Patrycja nakazała mi wybrać sobie imię,
wie pan tak na chwilę póki...- przełknęła
ślinę. -
I ja przez pół nocy wertowałam
kalendarz by coś skojarzyć.
I nic mi nie mówiły wszelkie Lidki, Majki,
Gabriele, Anny - a tak chciałam ....
Popatrzyła n komisarza.
- Ale mam czasem wizje jakiegoś dworca,
jakby parku, więc może i imię sobie
przypomnę a później i całą resztę?
Filip uśmiechnął się.
- Na pewno, sama zauważasz, że są już
przebłyski.
Trzeba mieć nadzieję.
Dziewczyna podciągnęła nogi i oparła
na nich brodę.
- Nadzieja - wyszeptała. - Może powinnam
tak się kazać nazywać?
Co pan na to?
Dodaj komentarz