- Na toń? - Nadzieja, zapytała
oprowadzającego, nie wiedząc czy aby się
nie przesłyszała.
Starszy pan uśmiechnął się i wskazał
schody.
- Zapraszam panienkę.
Co prawda konstrukcja nie wzbudzała zaufania,
drewno było wiekowe a poręcz trzymała się
na daję słowo. Dziewczyna jednak była na tyle
ciekawa tego, co może zobaczyć, że ruszyła
stopień po stopniu.
Patrzyła uważnie na to gdzie stawia stopę i
cieszyła się, że nie ubrała butów na koturnie.
Dopiero gdy weszła jakieś sześć metrów nad
ziemię, czyli na taras, poczuła się pewnie.
Podłoga była stabilna a co ważne nie było
widać prześwitów dzięki szarej wykładzinie.
- Stąd widać rzekę! - wskazała dłonią
jak dziecko pokazujące ulubioną zabawkę
w witrynie sklepowej.
Dodaj komentarz