- Nie ukrywam, że marzyło mi się
by piąć się po tej gałęzi w jeszcze dalszy
okres dziejów - rozłożył ręce. - Ale jak
widzisz na tym schemacie, tylko tyle jest
mi dane.
Nadzieja wzięła w dłonie kartkę A4 i
szeptem wypowiadała kolejne imiona.
- Co prawda istnieje jeszcze szansa,
że jeśli ślub brali w tym kościele to gdzieś
nieopodal mieszkali - kontynuował Alek.
- W końcu w w XIX wieku nie było takiej
ekspansji jak dziś.
Ludzie trzymali się własnej ziemi.
Dobra - machnął ręką. - Nie ważne.
Resztę urlopu spędzę na zwiedzanie.
- A gdzie pracujesz?
- Banalna sytuacja.
U tatusia - mężczyzna zakomunikował z
kwaśna miną. - Mamy malutką drukarnię
na miarę dzielnicy. Lokalne biuletyny, reklamy
na koszulkach, kubkach,
Jakoś się to kręci, na tyle by starczyło na
wymianę sprzętu i dbanie o upiększanie
i rozbudowę domu.
Dodaj komentarz