Po dwóch tygodniach Nadzieja
mogła bez żadnych skrupułów powiedzieć,
że pozory jednak mylą.
Franeczko, kilkukrotnie pokazała jej, że jest
osobą, która wie jak prowadzić a przy
okazji zarabiać na wynajmowaniu pokoi.
Dziewczyna nie musiała się stresować
przy obowiązkach bo były raczej czyste, jak
zwykła nazywać zapisywanie personaliów
i życzeń rezydentów turnusu.
Otwieranie i zamykanie siłowni, sali
z bilardem i kręglami czy wypożyczanie
sprzętu sportowego.
Jak to jednak jest przy największym
szczęściu, pojawia się zawsze - ale.
Takie małe było i w tym przypadku,
Gdy była z Patrycją, czułą niesamowitą
więź, prawie jak do siostry i to jej nie
przeszkadzało.
Ba! Było uczuciem ze wszech miar
pożądanym.
I to jej wystarczało w zupełności.
Do czasu.
Pojawiła się z pozoru oschła i szalona
Milena. Która zaufała młodej kobiecie i
praktycznie nie kontrolowała w ciągu
dnia.
Ubierała jak modelkę, opowiadała o
swoim życiu i nowych flirtach.
Zapraszała na patio na pogaduchy
przed snem a później, całowała w
skroń na dobranoc.
- Pa, skarbie.
Niech ci się przyśni jakiś Adonis.
Prawie jak mama.
Właśnie, to było tym ale.
Dodaj komentarz