Nic nie pamiętam #194

Nic nie pamiętam #194Po dwóch tygodniach Nadzieja  
mogła bez żadnych skrupułów powiedzieć,
że pozory jednak mylą.
Franeczko, kilkukrotnie pokazała jej, że jest  
osobą, która wie jak prowadzić a przy  
okazji zarabiać na wynajmowaniu pokoi.

     Dziewczyna nie musiała się stresować  
przy obowiązkach bo były raczej czyste, jak  
zwykła nazywać zapisywanie personaliów  
i życzeń rezydentów turnusu.

     Otwieranie i zamykanie siłowni, sali  
z bilardem i kręglami czy wypożyczanie  
sprzętu sportowego.

      Jak to jednak jest przy największym  
szczęściu, pojawia się zawsze - ale.
Takie małe było i w tym przypadku,  

      Gdy była z Patrycją, czułą niesamowitą  
więź, prawie jak do siostry i to jej nie
przeszkadzało.
Ba! Było uczuciem ze wszech miar  
pożądanym.
I to jej wystarczało w zupełności.

     Do czasu.

  Pojawiła się z pozoru oschła i szalona  
Milena. Która zaufała młodej kobiecie i  
praktycznie nie kontrolowała w ciągu  
dnia.
Ubierała jak modelkę, opowiadała o
swoim życiu i nowych flirtach.
Zapraszała na patio na pogaduchy  
przed snem a później, całowała w
skroń na dobranoc.

     - Pa, skarbie.
         Niech ci się przyśni jakiś Adonis.

Prawie jak mama.
Właśnie, to było tym ale.

milegodnia

opublikował opowiadanie w kategorii obyczajowe, użył 217 słów i 1190 znaków.

Dodaj komentarz