Szare istnienie - zmiany #4

Szare istnienie  - zmiany #4Za ewentualne woły przepraszam.

***

– Frank, otwieraj, widziałam samochód pod blokiem – kobieta nie ustępowała.
Chłopak stał pod drzwiami jak słup i zupełnie nie wiedział, jak się ratować. Ostatnią rzeczą, jaka była mu teraz potrzebna to pokazanie się matce ze zmasakrowaną twarzą. Dziwił się też, że przyjechała właśnie teraz, przecież powinna być w pracy. Rzadko kiedy się z niej urywała, a jeśli już, musiała mieć ku temu poważny powód.  
Natychmiast zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem kobieta nie dowiedziała się skądś o jego ostatnich przygodach. Ale skąd?
– Frank – nalegała coraz bardziej zrezygnowana Isabel.     
Brunet nadal stał w bezruchu, mając nadzieję, że sobie pójdzie. Czuł się podle, że tak traktuje matkę, ale nie miał wyjścia, wolał się potem tłumaczyć, niż pokazać się jej w takim stanie, wiedział, że będzie się zamartwiać. I ten natłok pytań.
Zadzwonił leżący w salonie telefon i Frank zdębiał jeszcze bardziej; dźwięk nastawiony był na cały regulator, a mieszkanie małe, był pewny, że kobieta usłyszała dzwonek.
– Frank, proszę ostatni raz! – nakazała twardo Isabel, lecz już nie pukała. – Chcesz, żebym się przez ciebie rozchorowała – rzetelnie brała chłopaka pod włos.
– Mamo, nie mogę teraz otworzyć, przyjedź potem – wystękał w końcu, nie wiedząc już, jak z tego wybrnąć.
– Nie, synu, otwórz, co by się tam nie działo. Proszę cię – nalegała.
Frank w końcu, chcąc nie chcąc, przekręcił zamek, uchylił drzwi i natychmiast schował się w łazience, zamykając się od środka; zachowywał się jak małolat, który nieźle nabroił.
– Frank, wyłaź! – rozkazała Isabel, jej łagodność nagle zniknęła.
– Nie.
– Frank, nie zachowuj się jak gówniarz, dobrze? Nie mam czasu, zaraz mam spotkanie i muszę wracać do biura.
– Mamo, ale to nie jest dobry moment, rozumiesz?
– Nie, nie rozumiem. Co, wyrosły ci rogi? – zaśmiała się. – Bo jeśli tak, jestem w stanie to zaakceptować, jesteś moim synem – dowcipkowała.
– Dobrze, sama tego chciałaś – chłopak zniecierpliwił się tą przepychanką i wyszedł z łazienki, stając przed matką jak ofiara losu.
– O Boże – jęknęła przerażona kobieta i zaraz złapała w dłonie twarz syna. – Boże, dziecko, co ci się stało? Miałeś wypadek?  
– Mówiłem… – warknął zawstydzony brunet.
– Frank, co z twoim nosem, co się stało?
– Nic, miałem małą sprzeczkę – wymamlał, czuł się cholernie głupio, stojąc przed kobietą z rozkwaszoną twarzą.
– Sprzeczkę? Dziecko, przecież ty jesteś cały pobity, jak to sprzeczkę? – denerwowała się Isabel.
– Mamo, daj spokój, ok?
– To dlatego nie odbierasz telefonu i nie dzwonisz, tak?
– Nie, byłem zajęty.
– Zajęty? Dzwoniłam do ciebie setki razy – ciągnęła pretensjonalnie kobieta.
– Jak, skoro nie miałem żadnego połączenia? – zdziwił się chłopak.
– To może łaskawie sprawdź.
Frank wziął telefon i faktycznie – pod kontaktem „mama” widniały trzydzieści dwa nieodebrane.
– Mamo, ja naprawdę nie wiem, jak to się stało, przecież widzisz, że dzwonek mam włączony – rzekł szczerze chłopak, nie miał pojęcia, jakim cudem umknęły mu te wszystkie telefony.
– I co z tego, że włączony, to nie znaczy, że nie mogłeś mnie zignorować – kontynuowała Isabel, której chyba zrobiło się przykro.
– Przepraszam, ale naprawdę nie wiem, dlaczego tak wyszło. Nie ignoruję cię.
– Co się stało? – kobieta ponownie dotknęła brody syna.
– Mówiłem już.
– Zgłosiłeś to na policję?
– Po co?
– No jak to, po co?
– Mamo, było minęło, poza tym i tak nie wiem, kto to zrobił, więc…? – chłopak z wolna zaczął wkurzać się jej uporem.
– Nieważne, że nie wiesz, oni się dowiedzą. Przecież tego nie można tak zostawić.
– Można. Nic mi nie jest i temat uważam za zakończony. Chcesz kawy? – brunet postanowił zmienić temat.
– Nie, nie mam czasu, zajechałam tylko sprawdzić, co u ciebie – mruknęła zrezygnowana kobieta. – I widzę, że nie na darmo. No i chciałam dać ci to. Zostawiłeś w domu, numery chłopaków, którzy remontowali lokal – Isabel wcisnęła mu w dłoń dość ciężką kopertę. – Pieniędzmi się nie martw, pomogę ci – dodała.
Domyślił się, co w niej jest, sporo ważyła, jak na „numery chłopaków”, aczkolwiek nie negował przyjęcia, nie chciał przedłużać wizyty kobiety.
– Pracujesz? – zapytała.
– Tak.
– Gdzie?
– U znajomej.
– I jak to mieszkanie? – ciągnęła, rozgadała się na amen, choć Frank marzył, aby już sobie poszła.
Źle się czuł, miał kaca i chciałby się w końcu wykąpać i trochę odpocząć, a tu jak na złość smętne gadki i świecenie oczami z powodu swojego wyglądu.
– W porządku.
Zadzwonił telefon kobiety i chłopak rozradował się w duchu, wiedział, co zaraz nastąpi. Isabel podyskutowała chwilę i oświadczyła:
– Dobrze, synu, muszę jechać. Możemy się spotkać jutro? Musimy porozmawiać.
– Jasne.
– To zadzwonię rano, dobrze? Tylko odbierz.
– W porządku.
Po chwili Isabel była już za drzwiami.
– Frank, ja nie żartuję, masz odebrać telefon – dodała, zanim wsiadła do windy i po chwili już jej nie było.
Frank zamknął drzwi i padł na kanapę, odetchnąwszy ciężko. Wiedział, że matka nie będzie już zbyt mocno naciskać na zwierzenia i na wizytę na komendzie, ale czuł, że to jeszcze nie koniec tematu. Otworzył kopertę i wysypał zawartość – klucze od knajpy, mały notes z numerami i sporo banknotów. Przeliczył – siedemset dolarów. Uśmiechnął się pod nosem, nie miał zbyt dużo pieniędzy. Po chwili stał już pod kojącym strumieniem letniej wody.


– No i gdzie się podziewasz? Znów robisz mnie w jajo, tak? – zaśmiał się Matt. Brzmiał dość dziwnie, był nad wyraz zadowolony.
– Co, już? – rozradował się brunet.
– Skądże – rechotał szatyn przy akompaniamencie chichotu Ashley. – Przyjeżdżasz? Miały być dwie godziny, a dochodzi szesnasta, co ty robisz w tym domu?
– Zdrzemnąłem się, łeb mnie boli. Masz jeszcze? Też bym chętnie zapalił, zresztą obecnie nie mam nic lepszego do roboty – rzekł Frank.
– Ty byś zapalił? A to ci zjawisko – ironizował Matt. – Jeszcze odrobinę mam.
– Spoko, to już wychodzę.
– Stary. Zrobisz jakieś zżarcie? Już nas przyszpiliło, a wiesz, że ze mnie kucharz marny. Co mam kupić?
– W porządku, też bym coś zjadł. Przyjadę, to wyleziesz i wtedy zrobimy zakupy, tak poważną sprawę trzeba przemyśleć z głową – zaśmiał się Frank, humor mu się poprawił.
– No, widzę, że wracasz do żywych, to mi się podoba – zapiał Matt.
– A ile mogę zamulać? Nie chce, nie trzeba, niech nie myśli, że jest pępkiem świata. Nie ta, to inna, uruchamiam olewkę – warknął Frank, choć nie było w tym ani krzty prawdy, tęsknił za dziewczyną coraz bardziej.
– Jasne.
– Dobra, nie mędrkuj. Już wychodzę i jak będę dojeżdżał, zadzwonię i spotkamy się przy twoim sklepie.
– Ok.
Frank wyłączył rozmowę i dopiero teraz dostrzegł dwa nieodebrane połączenia i sms. Dzwoniła Megan, wiadomość też była od niej i nie brzmiała zbyt przyjaźnie. Chłopak się zmieszał, czytając: „dlaczego nie odbierasz i nie przyszedłeś? Co z pracą?” Przez to całe zamieszanie zupełnie zapomniał, że przecież miał dziś stawić się w knajpie.  
Wskoczył w ciuchy, wyjął z barku butelkę czerwonego wina i siedząc już w wozie, wybrał numer szefowej.  
– To teraz dzwonisz? – warknęła chłodno i Franka od razu ogarnęło przeczucie, że spotkanie z Dannym nie wyszło.
– Meg, bardzo cię przepraszam, zupełnie zapomniałem – wystękał, próbując strugać luzaka. – Pokłóciłem się z laską, do tego trochę wczoraj oberwałem i przez to wszystko dostałem sklerozy. Sorry – dodał myśląc, że problemami usprawiedliwi swoją nieodpowiedzialność.
– To nie mogłeś zadzwonić? – ton głosu dziewczyny nie uległ zmianie.
– Sorry – powtórzył Frank, nic innego nie przychodziło mu do głowy.  
– Co to znaczy: oberwałeś? Co się stało?
– Pobiłem się z takim jednym i okazało się, że słaby ze mnie bokser – zaśmiał się Frank.
– Coś ci jest? – Meg chyba się zaniepokoiła.
– Mam złamany nochal i ogólnie nie prezentuję się dobrze.
– To co z pracą? Frank, nie możesz mnie tak olewać, do cholery, są telefony.
– Wiem, przepraszam, ale nie ściemniam, naprawdę zapomniałem.
– Więc co?
– Nie wiem.
– To może w poniedziałek? Wykurujesz się do tej pory?
– Spoko. Co z Dannym? – chłopak widząc, że Meg nieco wyluzowała, szybko zmienił temat.
– Szczerze mówiąc to nie wiem. Rozmowa była taka… nijaka i znów  nie nocował w domu. Frank, on kogoś ma – zajęczała Megan.
– Przestań, po prostu daj mu trochę czasu, dogadacie się.
Cisza.
– Meg?
– Przepraszam. To co, w poniedziałek na dziesiątą?
– Jasne.
– Tylko Frank… jakby coś ci wypadło, zadzwoń, proszę, bo naprawdę nie będę  tolerować takiego zachowania – syknęła dziewczyna.
– Ma się rozumieć – Frank się uśmiechnął, szefowa brzmiała dość zabawnie.
– Frank, ja nie żartuję. To do zobaczenia – rzekła ozięble Megan i się wyłączyła.
Chłopak zdziwił się nieco oschłością dziewczyny, nie znał jej jeszcze z tej strony. Choć przecież tak naprawdę nie znał jej wcale.
Nie zagłębiał się w temat, tylko westchnął zażenowany, że narobił sobie wstydu, przekręcił kluczyk i ruszył w stronę domu przyjaciela.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1615 słów i 9759 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Shadow1893

    No, brawo. Co to się stało, że tak krótko się nad chłopakiem znęcałaś psychicznie? Nalot niezadowolonych kobiet na Franka. Dobrze ci to wyszło. Teraz daj mu trochę relaksu, bo ciśnienie go zabije. :)

    24 czerwca

  • Użytkownik agnes1709

    @Shadow1893 Dzieki. Nabuntowali mnie, wszyscy Franka nie lubią.😅 A nie tak miało być; miał być rycerz na białym koniu i takie tam...😅

    24 czerwca

  • Użytkownik Shadow1893

    @agnes1709, od początku ci mówiłam, że on jest drętwy i dziwny.

    24 czerwca

  • Użytkownik agnes1709

    @Shadow1893 Wyszło jak wyszło, i dobrze. Też wolę łobuza.:D

    24 czerwca

  • Użytkownik zabka815

    No nareszcie 😁. Fajna część  :kiss:

    19 wrz 2018

  • Użytkownik Ja1709niezalogowana

    @zabka815 :P

    19 wrz 2018

  • Użytkownik zabka815

    @Ja1709niezalogowana nie wystawiaj języka bo Ci krowa nasika  :lmao:

    20 wrz 2018

  • Użytkownik agnes1709

    @zabka815 Nie podstawiam japy pod krowi zad:D

    20 wrz 2018

  • Użytkownik Fanka

    Jak miło wrócić tu i zobaczyć nową część :) :) :)  
    Świetna część Kochana :bravo:

    19 wrz 2018

  • Użytkownik Ja1709niezalogowana

    @Fanka :kiss:

    19 wrz 2018

  • Użytkownik Fanka

    @Ja1709niezalogowana :kiss:

    19 wrz 2018

  • Użytkownik AnonimS

    Czytałem . Zestaw na tak. Pozdrawiam

    18 wrz 2018

  • Użytkownik Ja1709niezalogowana

    @AnonimS :kiss:

    19 wrz 2018