UWAGA! ZAWIERA BRUTALNE I NIECENZURALNE TREŚCI!!!
Dziewczyna zdębiała, spodziewałaby się tu pewnie każdego, ale na pewno nie jego.
– Jimbo...? Co tu się dzieje? – zapytał chłopak. – Wy się znacie? – dalej nie dowierzał, że widzi kumpla i byłą w jednym pomieszczeniu, do tego z bandytami i gwałcicielami do spółki. Kompletnie się pogubił. – Jimmy! – zagrzmiał, żądając wyjaśnień i patrząc to na kumpla, to na Emmę, bał się, aby nie skończyła tak, jak niedawno Laura.
– Mamy tu małe interesy, wieczorem się zmyjemy – rzekł spokojnie brunet.
– Pogadajmy na zewnątrz – mruknął Billy i wyszedł, więc Jimmy ruszył tyłek i udał się za nim. – Co ona tu robi? – zapytał od razu, mierząc kumpla pretensjonalnym wzrokiem.
– To wy się znacie? – Jimmy był kompletnie zaskoczony.
– Znamy się.
– I nie znałeś Laury? Przecież to najlepsze kumpele.
– Nie wiem, może kiedyś widziałem. Zadałem ci pytanie!
– Uspokój się, chciałem jej pokazać, jak "J” ponosi karę.
– Tak, kurwa?! I skończy tak samo jak Laura, tak?! – młodzik się zdenerwował.
– Kurwa, stary, wyluzuj, Chris ją zabrał, nic jej się nie stanie, poza tym chyba jest ze mną, nie?
– Długo zamierzacie tu siedzieć? Muszę wstawić nowy zamek – pokazał brunetowi torbę.
– Spoko, zrobisz to jutro. Chodź, walniesz kielicha – rzucił i ruszył w stronę powrotną.
– Jimmy... – młodzik go zatrzymał. – Jeśli coś jej się stanie...! – przeciął kumpla zimnym jak głaz spojrzeniem.
– Wyluzuj, chyba coś ci powiedziałem. W ogóle to skąd się znacie? Bo ciebie znam w chuj lat, a ją dopiero od czasu, kiedy poznałem Laurę.
– Stare dzieje – mruknął Billy. – Byłem z nią kiedyś, jakiś rok temu, ale tylko cztery miesiące, bo zacząłem rozrabiać i jej matka się wjebała, zagroziła, że zgłosi dla mojego kuratora, że ją nachodzę, że ich okradłem i takie tam pierdoły.
– A okradłeś?
Billy tylko spojrzał i Jimmy już wiedział.
– I co, kurwa, dałeś się tak spławić?
– Nie chciałem zadymy ze względu na babkę, wiesz, że pikawa jej siada, a jeszcze jakby jej coś się stało, to bym się chyba zajebał, poza tym gdyby zgłosiła rzekomą kradzież, to zaraz bym pojechał.
– Kurwa, ona nie mogłaby cię oskarżyć, a jakieś dowody?
– Dowody? Wystarczy, że pokradłem, ile pokradłem, psy są na mnie uczulone, powiedziałaby, że widziała, jak biorę i mam pozamiatane. Tak mi powiedziała: widziałam, jak wziąłeś i uciekłeś i jeśli się od niej nie odpierdolę, to tak zezna. Dałem jej więc spokój, ale mówię – tylko ze względu na babcię, bo tak bym na pewno nie dał suce nas rozdzielić – oznajmił Billy, dość dziwnym głosem.
– Ona o tym wie?
– Nie wie i niech tak zostanie, rozumiemy się?
– Nie rozumiem, stary, że tak łatwo odpuściłeś, bo widzę, że dalej coś cię do niej buja.
– Dobra, dajmy już spokój. Spadam, nie siedźcie długo.
– Gdzie? Chodź na kielicha.
– Kurwa, mam na nią patrzeć?! Nie chcę – rzekł małolat, odpalając papierosa. Ręce mu drżały.
– No chodź, jakoś to będzie, no i będziecie mieli okazję pogadać.
– Tak, twój kumpel na pewno tak łatwo odpuści, nie? Poza tym ja wiem, kto to jest, on raczej nie da tak łatwo za wygraną. Na razie – rzucił przybity młodzik i znów chciał odejść, lecz brunet go zatrzymał.
– Kurwa, stary, nie zawieszaj. Masz okazję spędzić z nią czas, a spierdalasz?! Nie rozumiem cię. Chrisa zostaw mnie, załatwię tą sprawę, obiecuję ci. To, że jest znany i poważany, nie znaczy, że jest dupkiem. To porządny koleś. No chodź, kurwa, nie daj się prosić – nalegał starszy chłopak, ciągnąc przyjaciela za ramię, w końcu ten uległ i ruszył wolno w kierunku domku, zatrzymał się jednak kilka metrów przed nim.
– Czekaj, spalę i pójdziemy – rzekł, mając jeszcze pół używki. – To one się przyjaźnią? – zapytał, zaskoczony. – Długo?
– Nie wiem, ale chyba długo. To dziwne, że jej nie znasz – Jimmy skomentował osobę brunetki.
– Nie wiem, kiedyś poznawała mnie z jakąś laską, ale czy to była Laura, to nie mam pojęcia, nie pamiętam. Dobra, chodź – mruknął Billy, wyrzucając peta i zaraz otworzył drzwi.
– Chris, chodź na słowo – poprosił Jimmy, wsadzając głowę do pomieszczenia.
Niezbyt zadowolony 30-latek wolno ruszył się z miejsca i zaraz był na zewnątrz.
– Słuchaj, odpuść laskę – Jimmy wyjechał od razu.
– A tobie co? – zapytał skołowany chłopak.
– To była Małego, chyba dalej go na nią targa.
– Kurwa, a co mnie to...? Coś ty się zrobił taki sentymentalny? – wkurzył się Chris.
– Kurwa, nie sentymentalny, tylko to mój dobry ziomek i chcę mu pomóc... no kurwa! Wyłapujesz po trzy dupy dziennie, jedną możesz odpuścić, poza tym ona i tak nie da ci pomoczyć, chyba, że ją albo nastraszysz i sterroryzujesz, albo doprowadzisz do stanu nieużywalności i będziesz jebał, jak manekina – oznajmił Jimmy.
– Skąd ta pewność?
– Stąd, że znam takie laski, to nie Amber – rzucił brunet, uśmiechając się cynicznie.
– Kurwa, to po to ją zgarnąłem, żeby teraz odpuścić? – rzucił Chris, kompletnie olewając złośliwość kumpla.
– No kurwa, stary, proszę cię... mam cię błagać? Nie możesz zrobić dla mnie jednej jebanej rzeczy w tym parszywym życiu?! – Jimmy nie dawał za wygraną.
– A idź na chuj! – rzucił wkurwiony Chris i ruszył z powrotem do domku.
Wszedł zamaszystym krokiem i od razu spojrzał na "J-a”, który siedział pod ścianą obok Tobye’go i robił dziwne miny, coś na wzór człowieka zniecierpliwionego, mającego dość wkurzającego go towarzystwa. Natychmiast do niego podszedł i z całej siły trzasnął go z liścia w twarz.
– Co, kurwa, wykręcasz ryj?! – zagrzmiał. – Coś ci nie leży, cwelu?! – No tak, nie leży, co widać po obecnym wyglądzie tej dziewczyny! Odpowiadaj, kurwo! – huczał i drugi raz go uderzył, był wściekły. – A ty siadaj! – wskazał Billy’emu miejsce obok Emmy, wypił kieliszek i zaraz polał drugi, który też od razu opróżnił i natychmiast odpalił fajkę.
– Rozbieraj się, szmato! – ryknął do "J-a” i zaraz zębami otworzył prezerwatywę. – Już, suko! – wrzeszczał, totalnie nabuzowany.
Jimmy był przewidywalny i szybko pozdejmował ze stołu wszystkie rzeczy, które postawił przy kanapie, od strony Emmy. Uśmiechał się pod nosem i spojrzał na nastolatkę – wydawała się być przerażona. Szybko wyjął telefon skradziony biznesmenowi i ustawił w nim opcję nagrywania, lecz jeszcze jej nie włączał. Jack nadal nie ruszał się z miejsca, więc Diablo wstał, chwycił go za chabety i powalił na stół, robiąc to tak agresywnie, że o mało nie połamał i mebla, i typa.
– Chris, kurwa, nie rób tego, proszę cię! – spanikował "J”, lecz chłopak był już "ubrany”. – Kurwa, puść mnie! – wrzeszczał do Diablo, szamocząc się w każdą stronę.
– Zamknij się, cwelu! – zawył olbrzym, mocno wykręcając mu lewą rękę.
Rozszedł się cichy trzask pękającej kości, dryblas się nie patyczkował.
"J” ryknął z bólu, a z oczu popłynęły łzy, lecz nadal wierzgał na stole.
– Kurwo, uspokoisz się, czy mam połamać ci drugą?! – wrzasnął wielkolud, wykręcając mu prawą kończynę.
– Łam go całego! – krzyknął zadowolony Jimmy, śmiejąc się głośno.
– Trzymaj cwela! – rzucił Chris i zaraz ściągnął mu dolną część odzieży, po czym bez zastanowienia wbił się w niego z całej siły, trzymając fajkę w zębach.
Jack zawył tak głośno, że słychać go było chyba w centrum i mocno zadrżał z bólu, mocno wyginając się w łuk. Jimmy włączył nagrywanie.
– Zamknij ryj, powiedziałem! – warknął Diablo, ścisnąwszy go za włosy i wściekle przydusiwszy jego twarz do blatu, co ofiara odczuła zapewne bardzo boleśnie, koleś był potężny, miał krzepę.
Chris zaczął wsuwać się w chłopaka bardzo brutalnie i do samego końca, o czym świadczył jego przerażający krzyk, tłumiony ręką olbrzyma.
– Kurwa, jaki suchy, mogłem kupić olejek – zaśmiał się. – Podajcie flaszkę.
Zaczerpnął z butelki i jeszcze bardziej przyśpieszył, wyciskając z "J-a” chyba wszystkie łzy. Młodzik siedział skulony pod ścianą, z trwogą w oczach, modląc się chyba, aby nie być następnym, a Jack darł się na cały pokój, stłumionym przez wielką dłoń odgłosem.
Przestał wierzgać, gdyż Diablo w końcu chwycił go za połamaną rękę, odchylając ją lekko do tyłu, płakał tylko rzewnymi łzami.
Chris pobawił się jeszcze kilka minut, po czym zrzucił go jak ścierwo na podłogę i zaraz postawił na kolana.
– Otwieraj gębę! – zagrzmiał.
"J” nie usłuchał, więc Diablo z całej siły chwycił go za policzki i natychmiast otworzył mu usta. Chris od razu zapakował go do środka i dopiero wtedy skończył, pieczętując to głośnym, namiętnym wydechem. Diablo i Jackowi natychmiast zatkał usta.
– Łykaj, cwelu – zaśmiał się.
Mimo, ie go rwało, cały czas trzymał substancję w ustach, uparcie nie chcąc połknąć, w końcu kolos najmocniej, jak chyba tylko dał radę, ścisnął go za twarz i "J”, pod wpływem bólu, w końcu połknął "nektar”, wtedy olbrzym go puścił.
– Nie rzygaj tu! – wrzasnął Chris, zapinając spodnie, więc Diablo zaraz wywlekł go na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi.
Jimmy wyłączył nagrywanie, schował telefon i poustawiał wszystko z powrotem na stół. Emma siedziała w kompletnym szoku, bojąc się już chyba nawet oddychać, choć wcale nie było jej żal chłopaka, wręcz przeciwnie, była jednak przerażona charakterem i brutalnością takiej zemsty, dlatego siedziała mocno wystraszona. Billy tkwił obok i milczał, też był nieco zagubiony, nie widział jeszcze takiej akcji i trochę się pogubił.
– Wypijecie z jednego? Nie mamy więcej szkieł – zapytał Jimmy, nachyliwszy się nad Emmą i podał jej wódkę i napój.
– Jasne – odparł Billy.
Blondynka wzięła kieliszek i natychmiast wysuszyła, trzęsącymi się nadal rękoma.
– Emma, uspokój się już – Jimmy ukucnął przed nią i chwycił jej tańczące dłonie. – Przecież jest Billy, teraz już powinnaś wyluzować. Nie przejmuj się tym, co się stało, należało się bydlakowi, poza tym to jeszcze za mała kara. Ale spokojnie, dopiero po ósmej, a za Laurę gnój będzie dziś katowany do bólu, zresztą Chris ma jeszcze kaktus – zawył radośnie i Emma w końcu lekko się uśmiechnęła.
Pod nos Billy’ego wjechała ręka 30-latka, trzymająca otwartą paczkę fajek. Poczęstował się, Jimmy także i blondyn klapnął obok małolata. Diablo właśnie wszedł do pomieszczenia, prowadząc przed sobą dziwnie już w tej chwili wyglądającego "J-a”, który był cały blady i zapłakany, zapewne od wymiotowania, ale chyba nie tylko... Ofiara usiadła obok Toby'ego, a olbrzym na swoim miejscu.
– Muszę na chwilę wyjść – mruknęła Emma.
– To idź – rzucił Jimmy.
– Pójdę z nią – oznajmił Billy i oboje podnieśli się z miejsca.
– Dokąd? – zapytał natychmiast Chris.
– Do kibla, kurwa! – warknął Jimmy.
– Mają wrócić – burknął blondyn.
Był wyraźnie niezadowolony, jego humor i spokój gdzieś wyparowały. Emma wyszła z Billym i od razu wyjechała:
– Chodźmy stąd.
– Zgłupiałaś, chcesz narobić sobie kłopotów? Oni nic ci nie zrobią, chcą tylko poświrować.
– Ja idę – rzuciła i już chciała ruszać, lecz chłopak ją zatrzymał.
– Em, nie pójdziesz, to się niedługo skończy. Zapewne słyszałaś o braciach Amber?
– A co oni mają tu do rzeczy?
– A myślisz, że z kim pijesz?
Dziewczyna zbladła, zaskoczona, nie miała pojęcia.
– Który to? – wydusiła.
– Ten, który cię podrywał.
– Nie wygląda na bydlaka i się tak nie zachowuje, a przecież opowieści o nich są, jakie są, więc coś mi tu ściemniasz – twardo wyciągała prawdę.
– To raczej tyczy się Lucasa, którego, zapewniam cię, nie chciałabyś poznać, Chris jest raczej normalny... co nie znaczy, że nie niebezpieczny. Nigdzie nie pójdziesz, chcesz narobić sobie kwasu? – chwycił jej ręce, gapiąc się na nią na wskroś.
– Co ty tutaj robisz? – zapytała, nadal chyba nie wierząc.
– To moja działka.
– Twoja...? Nigdy tu nie byłam.
– Bo nie było potrzeby, widzisz tu coś ciekawego do roboty? – uśmiechnął się.
– Chodź tu – mruknął i otulił ją rękoma, mocno przytulając do siebie.
Objęła go w pasie, nie odzywając się słowem. Stał tak z nią dobrą minutę, głaszcząc ją po głowie, w końcu Jimmy wyjrzał z domku.
– Mały, żyjecie?! Co tam robicie, wódka się grzeje! – krzyknął, rozbawiony.
– Zaraz przyjdziemy! – odpowiedział Billy, nie wypuszczając dziewczyny z uścisku.
– Wracajcie, tu macie chociaż łóżko! – ironizował i Emma się roześmiała się w klatkę piersiową chłopaka.
– Zaraz, nie?! – młodzik się zirytował i brunet schował się do środka.
– Czemu tak zniknąłeś? – wymruczała nagle, nie odrywając się od młodzika. – Po tym, jak napisałeś, że nie możemy się widywać, dzwoniłam do ciebie dziesiątki razy, czemu nie odebrałeś? Nic nie wyjaśniłeś, tylko zniknąłeś, dlaczego?
– Miałem swoje powody, przepraszam.
– Jakie powody, kurwa?! – Emma wróciła do pionu i natychmiast wlepiła w chłopaka pretensjonalny wzrok. – Przecież wszystko było ok, miałeś kogoś innego?
– Nie, po prostu tak wyszło.
– Kurwa, Billy, wyjaśnij mi, co się stało – nie odpuszczała, lecz głos definitywnie jej się zmienił.
– Przecież wiesz, że trochę rozrabiałem, nie chciałem cię w to wszystko wciągać – łgał jak z nut, lecz mina dziewczyny nie uległa zmianie.
– Billy, tu nie chodzi o żadne rozrabianie, oboje o tym wiemy. Nie umiesz kłamać. Proszę cię, powiedz mi, chociaż teraz, jak nie wtedy.
– Już ci powiedziałem.
– Czy moja matka miała z tym coś wspólnego? – wyjechała nagle i chłopaka przeszedł zimny dreszcz, ton jej głosu nie nastawiał go optymistycznie.
– Nie, czemu tak myślisz? – wystękał.
– Bo myślę. Jak dobrze wiem, jakie ona miała zdanie na twój temat. Powiedz mi tylko, czy to jej sprawka? No kurwa, proszę cię, muszę to wiedzieć – już mało nie płakała.
– Nie.
– Dobra, nie chcesz, nie mów, ale ja i tak się dowiem – zagroziła.
Chłopak nie odpowiedział, tylko się nachylił i ją pocałował, ale natychmiast się od niego odkleiła.
– I co? Znowu znikniesz?!
– Nie zniknę.
– Nie, już ci nie wierzę – rzuciła i ruszyła w stronę domku, ale ją złapał.
– Em, ja naprawdę musiałem, no proszę cię...
– Co musiałeś? Dlaczego? Jeśli nie chcesz być ze mną szczery, nie widzę sensu kontynuowania tej rozmowy – oznajmiła i znów chciała odejść, lecz ponownie została przyblokowana.
– Em, naprawdę nie mogę ci powiedzieć, zrozum – tłumaczył.
– Dlaczego? To moja matka, tak? Zaszantażowała cię, bo ma znajomości?
Chłopak zamilkł.
– Tak?!
Cisza.
– Wiedziałam, kurwa! Od początku wiedziałam, ale ona tak słodko się wypierała, że jej w końcu uwierzyłam. Czemu ja jestem taka głupia?! – dziewczyna się wkurwiła, zapominając o domku, Laurze, Travisie... o wszystkim.
– Dobra, to już nieważne, to było prawie rok temu – rzucił chłopak.
– Nie, kurwa, ważne, nie daruję jej tego!
– Przestań, nie rozgrzebuj tego – znowu ją przytulił.
Była wściekła.
– Tęskniłem za tobą – uśmiechnął się.
Milczała, pałając złością w jego ramionach.
– Mały, no co z wami?! Wracajcie, "J” szykuje się do robienia loda! – wrzasnął maksymalnie rozweselony Jimmy.
– Idziemy? – zapytał Billy.
– Muszę do łazienki.
– No raczej łazienki tu nie uraczysz, ale śmigaj za domek – zaśmiał się.
Załatwiła sprawę w minutę i gdy wrócili do ekipy, zastali kolejny przykry widok. Młodzik stał na baczność z pałą na wierzchu przed klęczącym "J-em”, któremu z ust lała się krew, co świadczyło o tym, że dość mocno oberwał w twarz, Chris stał obok i robił jointa, Jimmy zaś z komórką w ręku i skrętem w zębach usiadł na krześle obok i czekał na rozwój wypadków.
– Polałem wam, na zdrowie – oznajmił, wskazując kieliszki.
Billy podał dziewczynie wódkę, którą zaraz wypili i natychmiast odpalił papierosa.
– Jimmy, mogę zapalić? – zapytał, wskazując rozwaloną na stole marihuanę.
– Pal – rzucił Chris, więc Billy za chwilę wykonał skręta. – No kurwa, ciągnij, przecież go kochasz! – zawył do "J-a" 30-latek, odpalając trawkę.
Ten nadal nie reagował.
– Kurwa, dawajcie tą pałę! –krzyknął blondyn i zaczął rozglądać się za kijem.
Znalazł go oparty o ścianę, więc zaraz chwycił w dłoń. – Dobra, Diablo, dawaj go na stół, nie chce obciągać, to wyrucham go tą pałą. Trochę duża, ale jesteś potężny, silny chłop, wciśniesz – śmiał się w najlepsze.
Olbrzym już chciał podnosić chłopaka, lecz ten krzyknął spanikowany:
– Dobra, kurwa, zrobię to!
– No to już – Chris spoważniał i polał kolejne porcje. – Chudy, daj nową flaszkę – poprosił i brunet zaraz rzucił mu niezaczęta butelkę.
Złapał ją w jedną rękę, co świadczyło o tym, że nie był jeszcze pijany, ale upalony i owszem. "J” w końcu podobnie jak Toby zamknął oczy i wziął członka do ust, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.
– No co, nie smakuje ci twój kochaś? Na pewno obciągacie sobie w domu, jak nikt nie widzi, więc nie udawaj mi tutaj zajebanej cnotki – zarżał Chris i zaraz usiadł obok Emmy, która od razu się zestresowała. – Czemu nie palicie? – wskazał na skręta, którego Billy cały czas trzymał w dłoni.
– Zaraz zapalę – odparł młodzik.
– A może chcesz piwo, jeśli nie lubisz wódki? – Chris spojrzał na blondynkę.
– Nie – mruknęła.
– Jeszcze nie wyluzowałaś?
– Wyluzowałam.
– Jakoś nie widać. Jak będziesz miała chęć, częstuj się – poinformował i położył koło dziewczyny reklamówkę z brązowymi butelkami.
– Do końca, kurwa, co to za prowizorka?! – krzyknął nagle Jimmy i Chris z pozostałymi spojrzeli w stronę Jacka. – Trzymaj i kręć – brunet wcisnął komórkę w rękę dziewczyny i zaraz znalazł się przy "J-u”.
Mocno chwycił go za włosy, drugą rękę założył na lędźwie młodzika i zaczął przyciskać głowę brata do podbrzusza małolata. Typek od raz zaczął się dławic i ślinić, lecz brunet miał to głęboko gdzieś.
– Tak się to, kurwa, robi. Do końca, suko, tak, jak mu robisz na co dzień – rechotał, z każdą sekundą przyduszając jego twarz coraz mocniej, w końcu Diablo oderwał jego rękę.
– Stary, udusisz go! – zagrzmiał.
Emma twardo trzymała telefon, lecz ręka mocno jej drżała i film zapewne nie nagrywał się zbyt wyraźnie.
– Dobra, zmiana! – krzyknął Chris i kolos natychmiast postawił młodzika na kolana. Ten trząsł się jak galareta, lecz nie pisnął ani słowem, strach zablokował mu wszystkie słowa.
– No rozbieraj się, kurwa, na co czekasz! – warknął Jimmy i "J” za chwilę wyjął fujarę. – No, młody, Diablo już cię rozprawiczył, więc nie powinieneś mieć problemu – zaśmiał się.
Toby wiedząc, że sprzeciw może spowodować tylko gorsze w skutkach konsekwencje, zamknął oczy i wziął go do buzi.
– Do końca! – powtórzył Jimmy, lecz już się nie śmiał.
Po chwili wstał i znowu pozbierał rzeczy ze stołu. Źrenice obu zgnębionych natychmiast się powiększyły i młodzik przez chwilę przestał pieścić kumpla.
– Ogłosiłem przerwę?! – zawył Diablo i Toby kolejny raz oberwał w tylną część głowy.
Dobra, dosyć tego dobrego – Jimmy wstał i chciał chwycić brata za fraki, lecz rozstrojony już nerwowo chłopak nagle chwycił go za włosy i z całą siłą trzepnął jego głową o blat stołu.
– Odpierdol się, kurwa, ode mnie! – wrzasnął.
Brunet padł jak kłoda i już się nie podniósł.
2 komentarze
aKubek
Przeczytałem całość i stwierdzam że całkiem fajne to opowiadanie
agnes1709
@aKubek Dzięki
aKubek
@agnes1709 nie ma za co kunszt pisarski, zawsze wiesz kiedy zakończyć żeby czytelnicy czekali na kolejna część...
agnes1709
@aKubek I tak chyba czekają, bo mnie tu non-stop molestują, a ja nie jestem cyborgiem, poza tym kończą mi się pomysły... ale to do czasu
agnes1709
@aKubek Tak, jak pisałam na dole - będzie polski tasiemiec z zatrważającymi, "mrożącymi krew w żyłach" końcówkami
aKubek
@agnes1709 hehe no to dobre ze masz grono czytelników tylko nie przesadź z tymi pomysłami
aKubek
@agnes1709 hahaha
agnes1709
@aKubek No niestety, w głowie wciąż siedzi brutal, ale na razie jakoś staram się hamować, w końcu to dramat... choć mała masakra nigdy jeszcze nikomu nie zaszkodziła Nie wiem tylko, na ile czasu te hamulce zdadzą egzamin!
aKubek
@agnes1709 to może lepiej napisz coś nowego a tu zrób zaskakujące zakończenie
Właśnie się biorę za twoje "Ukojenie" czuje ze tam to się dopiero "dzieje"
agnes1709
@aKubek Jeszcze nie, szkoda mi kończyć, sama je polubiłam, no i niektórzy zapewne urwaliby mi głowę.
Ukojenie? Dzieje, się dość sporo, tylko początek może Cie trochę przymulić. choć... kwestia gustu. Od trzeciej strony zaczyna się właściwy sens opowiadania.
Mlody1
w takim momencie skończyć? @
agnes1709
@Mlody1 Nic takiego? Zresztą zawsze tak kończę, powinieneś przywyknąć. Mówiłam, ze będzie DRAMATYCZNY polski tasiemiec, tak tez kończą w najbardziej STRASZNYCH momentach. Uczę się od profesjonalistów
:lol2
: