Szare istnienie #125

Szare istnienie #125– Zizi? – blondyn wywalił oczy, patrząc dziwnie to na Zoe, to na Laurę, jakby zobaczył zjawy.
– No… to będzie ciepło – mruknęła ruda, uśmiechnąwszy się pod nosem.
Teraz Laura wystraszyła się już nie na żarty. Nie dość, że słyszała o chłopaku dużo i wiedziała, ile może i co może, to jeszcze teraz słowa Zoe.
– Wyskoczyłaś? Kiedy? – Chris podszedł do dziewczyn, płosząc nastolatkę jeszcze bardziej. – I czemu tu stoicie? Imprezka? – zapytał, wskazując głową domek, w którym nadal grała muzyka.
– Taka… malutka – odparła luźno Zizi; wyglądała, jakby wcale nie wystraszyła się obecności kolegi i jakoby zgwałcona i pobita Amber nie siedziała teraz pod oknem.
Chłopak spojrzał na Laurę, przeszywając ją oczyma na wskroś. Nie chcąc wyjść na idiotkę także raz po raz na niego zerkała, choć najchętniej teraz odwróciłaby się na pięcie i zniknęła. W głowie natychmiast stanęło jej wspomnienie wydarzeń na działkach i tego, że chłopak widział ją sponiewieraną i wystraszoną, że jej nie pomógł; i właśnie ten fakt, fakt, że zupełnie ją olał, wywoływał w dziewczynie ogromy wstyd.
– Jak się czujesz? – zagadał w końcu, uśmiechając się.
– Dobrze – wydusiła, oczyma wyobraźni widząc już to zamieszanie, gdy chłopak zobaczy siostrę.
– Co tu robisz?
– Kurwa, co robisz, co robisz... – warknęła Zizi, widząc spłoszenie brunetki. – Pije wódkę, to robi. Przyjechała do Chudego, nie?  
– Kto tam jest?
  – Mały, Cicha, jakaś małolata i ta kurwa, twoja siostra – wywaliła wprost dziewczyna, szczerząc się nieustanie.  
  – Co? – zupełnie zaskoczony Chris uniósł brwi.
  – To, co słyszysz.
– Kurwa – fuknął chłopak i błyskawicznie ruszył w stronę domu.
– Chodź – Zizi natychmiast chwyciła rękę Laury i pociągnęła ją za sobą.
Chris wpadł do wnętrza jak burza, a za nim dziewczyny. Chłopak stanął w progu i oniemiał. Wszyscy obecni momentalnie ucichli, w osłupieniu gapiąc się na przybysza, jakby nie wierzyli, że go widzą.
– Mni…! – zaczęła rozradowana Sue.  
Miko wyskoczył z pokoju, lecz Jimmy natychmiast wstał i odprowadził go z powrotem, zamykając drzwi sypialni.
– Kurwa, co tu się wyprawia?! – zagrzmiał blondyn, kucając przy siostrze.
Ta powiedziała coś cicho i znów się rozpłakała.  
– Mnichu, wy… – wtrącił się brunet, zawisając nad chłopakiem, lecz nie dokończył, bo Chris zerwał się miejsca, odepchnął kumpla i doskoczył do Sue.  
– Kurwa, co ty odpierdalasz?! – ryknął, z całym impetem trzasnąwszy ją po twarzy.
Cios był tak potężny, że w okamgnieniu spadła z krzesła. Szybko się jednak podniosła i jak taran ruszyła na przyjaciela.
– Kurwa, zajebię cię! – wydarła się, zadając mu soczysty, prawy sierpowy, po czym rzuciła się z pięściami na chłopaka. – Ty chuju zajebany! – wrzeszczała, młócąc wściekle rękoma i uderzając kumpla kolejne dwa lub trzy razy; wódka dokładnie ją uruchomiła.
– Spokój! – zagrzmiał Jimmy, agresywnie wciskając się między przyjaciół.
– Kurwa, puszczaj, chuj mnie uderzył! – Sue nie ustępowała, uparcie próbując przepchnąć się przez bruneta.
Chris jednak chyba nieco ochłonął, bo cofnął się o kilka kroków.
– Puszczaj mówię! – pijana w sztok Susan szarpała się z Jimmym, miotając się wściekle.
– Do cholery, uspokoisz się?! – chłopak sprawnie odwrócił ją do plecami siebie i natychmiast skrępował ręce. – Opanuj się.
– Puszczaj, mówię, bo ci wyjebię! – wygrażała się rozjuszona dziewczyna, rzucając się w uścisku przyjaciela.
– Puść ją, jak koniecznie chce oberwać drugi raz – rzekł spokojnie Chris, stanąwszy przy Amber, która podniosła się z podłogi z grymasem bólu na twarzy. Potargana, z poszarpaną, zakrwawioną twarzą i ledwo trzymając się na nogach wyglądała, jakby dopiero co wróciła z pola walki.  
– Puszczaj, chce dymu, to będzie go miał! – Sue nie dawała za wygraną, na Jimmym nie robiło to jednak najmniejszego wrażenia.
– Zaraz wracam – oznajmił Chris, chwycił siostrę za ramię i ruszył w stronę drzwi.
– Gdzie, kurwaaa?! Ona dziś jedzie do burdelu! – wrzasnęła dziko Susan, lecz chłopak ją zignorował i zaraz wyprowadził Amber z z domu.
– CHRIIIS!  
– Cicha, do cholery zamknij mordę, bo sam ci przypierdolę – wkurzony Jimmy odwrócił dziewczynę twarzą i wstrząsną nią porządnie. – Jesteś najebana, uspokój się, albo naprawdę oberwiesz od Mnicha w kły!  
– No i dobra, zobaczymy, kto oberwie – walczyła dziewczyna.
– Dobrze dobrze, bohaterko – rozbawiony Jimmy nie wytrzymał i parskął śmiechem.  
Wszyscy obecni siedzieli jak zahipnotyziwani, z niedowierzaniem obserwując to, co się wyprawia.
– Cicha, wyluzuj, napijmy się. Usiądź – zareagowała w końcu Zizi, która bezkomromisowo chwyciła ramię koleżanki i poprowadziła ją w stronę stołu.
– Kurwa, na chuj się wpierdala? A żebym zadzwoniła do Tony’ego, to co? Przyjechałby, a kurwy nie ma? Fatygowałby się na pusto, kurwa, narobiłabym sobie niezłego kwasu – burczała Sue, aczkolwiek usłuchała przyjaciółki i posadziła tyłek, chwytając butelkę.  
– Dobra, zamknij się już, wypijmy – zaśmiała się Zizi, podnosząc swój kieliszek.  
– Daj mi tego dropsa – warknęła Susan i chwilę później połykała jasną tabletkę.
– Ktoś jeszcze? – zapytała z uśmiechem Zizi.
Nie było chętnych, sama więc zażyła i nalała kolejne porcje.
– Czy jej nic nie będzie? – zapytała niespodziewanie Laura, która widząc spowitą bólem minę Amber i przypominając sobie opowieść bruneta, zaczęła się coraz bardziej martwić.
– Młoda, wyluzuj, mówiłam – odpowiedziała Zoe. – Nie spinaj się, wszystko ok. Jak widzisz, chodzi, więc żyje, a że pizda boli…? Jeszcze za mało boli, poza tym powinna boleć dupa – drwiła wesoło. – A ty co? – szturchnęła krótkowłosą koleżankę, która zachowywała się, jakby jej nie było.
– Nic.
– Śpisz?
– Nie. Ej, masz jeszcze zajarać? – Dori spojrzała na Susan.
Blondynka położyła przed nią trawkę i szkło, w ciszy wstała i poszła do lodówki po nową butelkę. Wyglądała na bardzo niezadolowoloną.
– Jimmy, muszę do łazienki – mruknęła cicho Laura.
– Chodź – chłopak wstał i chwycił jej dłoń.
Znów nią kiwnęło, lecz ją przytrzymał.
– No, kociaczku, ładnie – roześmiał się brunet.
– Spadaj.
Nie puścił jej, tylko w objęciu podprowadził pod drzwi toalety.
– Poradzisz sobie, czy potrzebujesz pomocy? – ironizował, uchylając białe skrzydło.
Nie czekał długo na kuksańca w brzuch, którym to tylko nakręciła chłopaka.
– No dobra, nie bij – zaczepiał dziewczynę – Tylko nie upadnij, nie utop się, nie wybij ślicznych, białych ząbków – zaśmiał się, ale już zadała mu ciosu, bo zgrabnie odskoczył.
Naburmuszona, zamknęła za sobą drzwi i gdy tylko została sama, zaczęły się ponowne kombinacje, jakby tu ulotnić się już do domu. Szybko załatwiła sprawę, przemyła twarz lodowatą wodą, gdyż alkohol kręcił nią coraz bardziej i gdy tylko wyszła z łazienki, jej wzork natychmiast natknął się na szeroki wyszczerz Jimmy’ego.
– Spadaj, powiedziałam! – zagroziła wesoło.
– Maleńka – chłopak mocno ją objął, także i jego alkohol i trawka chwyciły już w swoje łapska. – Nadal się denerwujesz? – spoważniał.
– Tak, chcę jechać do domu.
– Mała…
– Jimmy, Chris jest zły, boję się – przyznała otwarcie.
– Chrisa? Laura, przecież on nie jest zły na ciebie, tylko na Sue, poza tym zobaczysz – daję dziesięć minut, jak się dogadają.
– Ale to przeze mnie..  
– Przestań! – zagrzmiał chłopak, lecz Laura już dawno przestała się go bać i nie zrobiło to na niej większego wrażenia.
– Ale J…
– Laura, kurwa, żadnego ale! – krzyknął surowo brunet, który mimo swoich słów także był chyba mocno zdenerowany całą tą sytuacją.
Teraz już nie przeszło bez echa, dziewczyna się wystraszyła.
– Przepraszam – natychmiast ją przytulił.
Nie uciekała. Trzasnęły mocno drzwi, który to dźwięk poinformował parę o obecnym nastroju przybysza.
– Idziemy? – zapytał Jimmy, uwalniając nastolatkę.
Wzruszyła ramionami.
– Śliczna, wszystko ok, zaufaj mi – pogłaskał ją po głowie, zakładając na jej barki obie ręce. – Jak nie chcesz tu siedzieć, możemy się przejś…
– Jimbo – w progu zawisł Chris.
Brunet się odwrócił, lecz rąk nie zabierał.
– Młoda, możesz wyjść? – nakazał łagodnie blondyn, lecz w mniemaniu Laury brzmiał bardzo groźnie... cały zdawał się być groźny.
– Nie – odparł beznamiętnie Jimmy.
– W porządku, jak chcesz – mruknął Chris, podszedł do szafki i położył na niej sporą torebkę z białym proszkiem. – Zgonisz? Za dychę.
– Za dychę? Przecież tu jest ponad setka – zdziwił się Jimmy.
– Łatwo przyszło, łatwo pójdzie – rzekł Chris, nieufnie spoglądając na dziewczynę, która mimo, iż Jimmy cały czas trzymał ja za rękę, była coraz bardziej zdenerwowana.
– Dobry? – zapytał brunet.
– Bardzo dobry, ponad osiem i pół dychy. Zdążyłem zgarnąć, zanim rozeszło się po ludziach – uśmiechnął się Chris.
– Od…?
Blondyn ponownie spojrzał na Laurę, co nie umknęło uwadze kolegi.
– Mnichu, wszystko jest w porządku – przekonywał Jimmy.
– Od Juniora.
– Co?
– Był mi winny kasę… już dwa miesiące, więc sam sobie w końcu odebrałem… z procentem.
– Dobra, jutro zadzwonię… albo lepiej teraz, zobaczymy, na czym stoimy – oznajmił Jimmy.
– Ej! Bzykacie się tam?! – krzyknęła pijana Sue i Chris zrobił dziwną minę.
– Mnichu, nie szalej, jest najebana – zareagował natychmiast Jimmy, po czym chwycił pakunek. – Idźcie, wypijcie, schowam to – rzekł i zniknął za drzwiami do piwnicy.
Laura natychmiast się spięła, zostanie sam na sam z blondynem było jej bardzo nie na rękę. Chris się nie odzywał, stał tylko i wpatrywał się w nastolatkę, która nie wiedziała już, gdzie wleźć, gdzie się schować.
– Młoda, wiedz, że Amber otrzymała odpowiedni opierdol za to, że wtedy na działkach nie powiedziała mi o tobie i Chudym – chłopak nagle przemówił.
Laura milczała.
– Czy ona nadal cię zaczepia?
Cisza.
– Laura…
– Nie… nie wiem… – wypaplała nastolatka.
– Czyli rozumiem, że tak. W porządku, załatwię to, nie musisz się już bać – oświadczył chłopak.
Laura znów zamilkła.
– Słyszysz, co mówię? – burknął Chris.
– Tak.
– W porządku? – uśmiechnął się, chwytając w dłoń twarz dziewczyny, gdyż ani razu jeszcze na niego nie spojrzała.
– Tak.
– Taaak? – roześmiał się, z pozytywnym wyrazem twarzy wyglądał całkiem inaczej – sympatycznie, ciepło i zupełnie niegroźnie.
– Tak – lekko wygięła usta.
– Chodź, napijemy się, Jimbuś chyba się tam trzepie – fuknął chłopak i chwyciwszy dłoń dziewczyny, pociągnął ją w stronę pokoju.
Drzwi do sypialni były już uchylone, lecz Miko obecnie nie kwapił się do wycieczek. Laura usiadła na miejsce, ale nadal chciała wracać do domu. Spojrzała na Zizi i Susan – pierwsza z nich szeroko się uśmiechała, popijając piwko, Sue natomiast wciąż pałała gniewem, nerwowo popalając papierosa.
– Żono moja, widzisz? Nawet się nie przywitałem – Chris momentalnie się rozchmurzył i zaraz ucałował policzek Emmy. – Znów ją upijacie? – zwrócił się do Billy’ego.
– Jasne – odparł luźno Mały.
Chris wyjął lusterko i stanął przy stole, przecinając po drodze Susan demonicznym spojrzeniem. Natychmiast poskutkowało.
– Co, kurwa, jakieś pretensje? – warknęła.
– Spierdalaj – odparł spokojnie chłopak, nie spojrzawszy nawet na dziewczynę.
– Won, kurwa – pijana Sue znowu się odpalała.
– Przestańcie! – dyskusję przerwał Jimmy, który pojawił się w sypialni.  
– Co, przestańcie? Dobrze wie, za co oberwała, więc niech zamknie dupę – Sue nie odpuszała.
Chris milczał, robiąc kolejne ścieżki. Jimmy tylko głośno westchnął, chwycił wódkę, napój i podał Laurze. Wypiła natychmiast i zaraz przed jej nos wjechała trzymająca kanapkę dłoń chłopaka.
– Nie chcę.
– Mała, masz zjeść, i tak już jesteś dobrze wcięta – nazakał bezkompromisowo.
Nie sprzeciwiała się i zjadła dość szybko, przekąska była bardzo smaczna.
– Jeszcze? – Jimmy wyszczerzył zęby.
– Mam ręce – odparowała Laura, tym razem z uśmiechem.
– Oooo! No! To to ja myślę! – rozradował się chłopak.
– Dobra, kto chętny? – zapytał Chris i nie wiedzieć, czemu, od razu spojrzał na Emmę.
Ta jednak, niepewna, natychmiast zerknęła najpierw na Laurę, potem na ukochanego.
– Chcesz? – zapytał miękko Billy.
Nie odpowiedziała, nadal wgapiając się w Laurę.
– Mnie to już nie obchodzi – mruknęła brunetka, aczkolwiek dobry humor zaczynał z wolna powracać.  
Alkohol siał już niemałe spustoszenie w jej głowie i było jej już wszystko jedno.  
– Żono? – ponaglał Chris, gdyż Emma nadal się nie zdecydowała, a raczej zdecydowała się już dawno, lecz siedząca obok przyjaciółka blokowała jej wszystkie reakcje.  
– No ćpaj, ćpunie – warknęła Laura, starając się ukryć uciekający uśmiech.
Dopiero teraz Emma, nie patrząc na brunetkę, wstała i szybko wciągnęła kreskę. Wyglądało to dość zabawnie, jakby dziewczyna chciała jak najszybciej zażyć i mieć to już za sobą.
– Menel – rzuciła brunetka, dusząc się w środku, przez cały dzisiejdszy dzień używki sprawiały, że humor zmieniał jej się jak w kalejdoskopie.
Jimmy zachichotał, chwytając rękę nastolatki. Chris podsunął lusterko pod nos Susan, która bez zbędnych, jak u Emmy obiekcji, w mig zabrudziła nos kokainą. Minę nadal miała nietęgą.
– Dlaczego obcięłaś jej włosy? – zapytał Chris, niosąc z sypialni kolejne krzesło, na którym zaraz usiadł.  
Bez odpowiedzi.
– Kurwa, Mnichu, jakbyś nie wiedział, zasłużyła – stwierdziła chłodno Zizi. – Powinno się kurwisko cieszyć, że tylko tak to się skończyło. Nie rozumiem twojego stanowiska.
– Co jeszcze zrobiłyście? Bo ona mi nic nie powie, ale wiem, że zrobiłyście i chciałbym to wiedzieć – kontynuwał chłopak, nadal będąc bardzo opanowanym.
– Wsadziłam jej w pizdę butelkę – roześmiała się Zizi.
Blodnyn spojrzał na nia spode łba.
– No co? Prawdę mówię. Powinnm była oczywiście zapakować jej w dupsko, ale że cię szanuję… – szydziła dziewczyna.
– Dobra, powiem krótko. Nie będę się wpierdalał, bo niewątpliwie sobie nagrabiła, ale jeśli coś jej się z tego powodu stanie, pożegnacie się z uzębieniem… Wszystkie trzy – mruknął beznamiętnie chłopak, skręcając w palcach bibułkę.
– Pocałuj mnie w dupę – odpyskowała Sue, lecz głos nieco się ocieplił.
– Mnichu, daj mi bibułę – poprosił Billy, chcąc zakończyć ponownie zbaczająca na niewłaściwy tor rozmowę.
– Cicha. Narozrabiała i dostała nauczkę, więc masz już się od niej odpierdolić, rozumiesz? – ostrzegł blondyn i dał Małemu zielone opakowanie.
Sue milczała.
– Dobra, kurwa, skończcie już, bo zaczynacie mnie wkurwiać – wtrącił głośno Jimmy, agresywnie podnosząc się z miejsca. – Imprezujemy, czy się tłuczemy, do chuja?! A zresztą, ja zamierzam pić i palić, a wy możecie się nawet pozabijać… Tylko na zewnątrz – dodał srogo, nalewając alkohol.
Laura zachichotała, jego złość wydała jej się bardzo zabawna.
– Tu nie ma się z czego śmiać, gorzej, kurwa, niż małe dzieci – burczał pociesznie brunet, robiąc przezabawne miny.
Laura śmiała się nadal, znowu ją brało.


Impreza się przeciągała i po zakupie kolejnych dwóch butelek, około jedenastej wieczór, Chris z Susan w końcu doszli w końcu do porozumienia, śmiejąc się do siebie, jakby wcześniejsza awantura w ogóle nie miała miejsca; aćpana Emma cały czas pieprzyła głupoty, paląc z Billym bucha za buchem, a Laura mimo, iż nie piła z nimi łeb w łeb i zjadła kolejne dwie kanapki, była już kompletnie pijana.
– Jimmy, muszę jechać do domu – wybełkotała niewyraźnie.
– Do domu? Ale jak, mała, przecież jesteś naprana w trzy dupy – zdziwił się chłopak.
– To nic, ale przynajmniej matka nie będzie się martwić.
– Piękna, chcesz jechać pijana? Uważasz, że to dobry pomysł? Wyślij sms-a.
– A jeśli ona naprawdę wezwie policję? Po tym co się stało boi się o mnie i nie zdziwię się, jak to zrobi – nalegała Laura.
– Nie wezwie, a nawet jeśli, mam to w dupie – rzekł chłopak.
– Jimmy, chcę wracać, mam na taksówkę. Proszę cię, nie naciskaj. Tylko zostawię Miko, dobrze? Jutro mi go podrzucisz – zaśmiała się nastolatka.
– Piękna, na pewno?  
– Tak, chodź – dziewczyna podniosła się z miejsca.
Od razu rzuciło nią na prawo i gdyby jej nie złapał, pewnie leżałaby jak długa.
– Pijak! – odwdzięczyła się natychmiast Emma.
– Jadę do domu – poinformowała Laura.
– Do domu? W takim sytanie? Chyba cię pojebało – blondynka natychmiast wzniosła sprzeciw.
– Em, matka grozi policją, wiadomo, co jej do łba strzeli? Chcesz, żeby tu wpadli i przy okazji zgarnęli ciebie? – bełkotała niezrozumiale nastolatka.
Emma natychmiast zamilkła.
– No właśnie…
– Laura, nie jestem zadowolony twoim pomysłem – Jimmy nie ustępował.
– Chodź, tylko cicho, bo jak wyłapie, że wychodzę, zaraz wyskoczy – bąknęła Laura, podziękowała za imprezę i już chciała ruszać do wyjścia.
– Ale młoda, jak to? Jeszcze stoisz na nogach, więc nie rozumiem tej nagłej ucieczki – Susan natychmiast zareagowała, śmiejąc się.
– Muszę jechać – wyjaśniła Laura.  
Chciała być już w domu i odpocząć, a wrzaski matki i Travisa miała głęboko gdzieś. Alkohol zatarł wszelki strach i wyrzuty sumienia, ani trochę nie było jej głupio, że się tak urządziła.
– Ok, a kiedy się zobaczymy? – kontunuwała Sue.
– Nie wiem – Laura się uśmiechnęła, pomyślawszy od razu, że dziewczyna chyba i ją polubiła.
– Młoda, przemyśl to, co ci powiedziałam, ok? – wtrąciła Zizi.
Laura przytaknęła głową.
– Dobra, idziemy, bo będziemy tak stać do jutra. Mały, zadzwoń po taksówkę – poprosił Jimmy i chwyciwszy dziewczynę pod rękę, opuścił z nią mieszkanie.
Miko chyba nie załapał, bo nie pojawił się w salonie.
– Jimmy, a może go wziąć? A jak zacznie szaleć ? – Laurę dotknęły wątpliwości.
– Nie zacznie, przecież jak chodziłaś do sklepu, nawet się nie ruszył. Nie będzie wiedział, o co chodzi, a jutro, jak tylko będziesz mogła, zadzwoń do mnie. I doładuj telefon. Masz kartę, nie zgubiłaś po pijaku? – zaśmiał się.
Laura pomacała się po kieszeniach.
– Mam.
Podjechała taksówka, która musiała być w okolicy. Chłopak otworzył dziewczynie tylne drzwi, lecz nie pożegnał się, tylko zaraz wsiadł z drugiej strony.
– A ty co? – rozradowała się, od czasu, gdy towarzystwo przestało się kłócić, miała nad wyraz dobry humor.
– No chyba nie myślisz, że puszczę cię samą o jedenastej w nocy. Rose 37 – podał adres i auto ruszyło. – O co chodziło Zizi? – zapytał nagle.
– O nic.
– Laura…
– O kurde, powiedziała mi, co się stało. Jesteś strasznie ciekawski – warknęła nastolatka, której uśmiech nie schodził z twarzy.
– Powiedziała? – Jimmy wytrzeszczył oczy. – Wszystko?
– Nie wiem, opowiedziała, co jej zrobili i dała numer do jakiejś psycholog.
– No, ładnie – podsumował z niedowierzaniem brunet.
– Bydlaki – fuknęła gorzko Laura.
– Chłoptaś dostał za swoje, poczęstowała go nożem po pysku i żebrach, wyłapała sześć lat – rzekł Jimmy. – Ładnie teraz wygląda z porysowanym ryjem – zaśmiał się.
– No i bardzo dobrze – skwitowała Laura. – Ale Jimmy, ja idę sama, nie chcę, żeby cię widzieli – nagle zmieniła temat.
– Ale jak? Zobacz, jak łazisz, zaraz będziesz leżakować na chodniku – drwił wesoło chłopak.
– Spieprzaj, jeszcze dużo mogę. Jeszcze mogłabym wypić butelkę i zjarać trzy skręty, a że akurat teraz sytuacja nie pozwala… – odparowała Laura.
– No jasne, jak śmiałbym wątpić – odparł kąśliwie Jimmy i natychmiast otrzymał kolejny cios. – Mała, nie tak mocno, boli – chichotał.
– Nigdzie nie jadę – zagroziła.
– Spoko, powiesz mi to jutro – chłopak nie odpuszczał.
Taksówka właśnie zatrzymała się pod domem nastolatki i Jimmy pomógł dziewczynie wysiąść.
– Mała, na pewno chcesz wracać? Może przemyśl to jeszcze. Mam trzy pokoje i cztery łóżka, jest gdzie spać – ponowił prośbę.
– Nie idę, zadzwonię, jak wstanę.
– No dobrze, jak chcesz. Ale może cię odprowadzę?
– Nie. Cześć – bąknęła Laura i nie czekając na dalsze przeciąganie rozmowy, ruszyła w stronę domu.
Trzymała się jeszcze jako tako na nogach, lecz chodnik zdawał się być dla niej za wąski, gdyż szła od lewej do prawej, wyglądając jak razowy menel. Jednak, jak na jej obecne możliwości, dotarła pod drzwi zadziwiająco szybko, szukając po drodze kluczy. Gdy była już na miejscu odwróciła się – taksówka stała nadal. Uśmiechnęła się głupio pod nosem na myśl, jaką to burzę zaraz wywoła. Znalazła klucz od górnego zamka, lecz miała spore problemy z trafieniem nim do dziurki, w oczach wszystko dwoiło jej się i troiło. Minęła już dobra minuta, lecz Laura w dalszym ciągu nie potrafiła otworzyć drzwi, stała więc i rżała jak nienormalna z siebie i swojej nieporadności. Po kolejnej minucie walki z kluczem zamek nagle trzasnął i drzwi się uchyliły. Uniosła głowę i ujrzała matkę, która na widok ledwo trzymającej się na nogach, pijanej w sztok córki... oniemiała!

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 3694 słów i 22223 znaków, zaktualizowała 9 maj 2018.

3 komentarze

 
  • Gaba

    Popraw proszę, literówki - będzie dobrze :danss: . Ciekawskie.  :jupi:  Pozdrawiam Cię :kiss:

    8 maj 2018

  • agnes1709

    @Gaba Wiem, sorry, film był ważniejszy, niż rzetelniejsze sprawdzenie:redface:

    9 maj 2018

  • gabas

    @agnes1709 no wiesz..... :exclaim:

    9 maj 2018

  • agnes1709

    @gabas Dobra, nie krzycz, już poprawiwszy:D

    9 maj 2018

  • Gaba

    @agnes1709 wierzę na słowo, ale i tak sprawdzę! :no:

    9 maj 2018

  • agnes1709

    @Gaba Spoko, bo znając mnie, na pewno cuś przełoczyłam:D

    9 maj 2018

  • zabka815

    Dobra jest małolata  :lol2: ciekawo jakie kazanie dostanie  :lmao:  :bravo:  za tę część  :przytul: Czekam na kolejną  :kiss:

    8 maj 2018

  • agnes1709

    @zabka815 :rotfl:

    9 maj 2018

  • Marida

    No nareszcie <3 Amber została stanowczo za lekko potraktowana ;p

    8 maj 2018

  • agnes1709

    @Marida  Dlaczego za woły mnie nie opieprzasz? :lol2: Był ich tam cały wór. No widzisz, jak wychodzi - Amberuś miała jechać i nie wyszło, jak zawsze pierwsze założenie spala na panewce:kiss:

    9 maj 2018

  • Marida

    @agnes1709 Nie opieprzam, bo sama robię. Chyba lubisz Amber i dlatego tak jej wszystko uchodzi płazem  :woot:

    9 maj 2018

  • agnes1709

    @Marida Szkoda mi jej, torby niedorobionej:lol2:

    9 maj 2018