Szare istnienie #88

Szare istnienie #88– Skąd znasz moją siostrę? – zapytał, gdy już wyszli z klatki.
– Poznałam ją u znajomego.
– To dziwne, że cię zaprosiła, to jej się raczej zdarza. Nie, żebym coś do ciebie miał, ale sama widziałaś… I sorry za wyskoki naszych starych, ale dla nich, niestety, już nic nie pomoże – tłumaczył się skonsternowany chłopak.
Emma odpowiedziała tylko uśmiechem.
– Cichy, dawaj tu! – krzyknął nagle znajomy głos, którego właściciel w towarzystwie kumpli nadal egzystował w tym samym miejscu.
– Chodź, podejdziemy – rzekł Tommy i skręcił w prawo.
Emma się speszyła, lecz poszła za chłopakiem i po chwili stanęli obok ławeczki.
– Dlaczego Sue tak szybko się zmyła? – zapytał wysoki brunet.
– Nie wiem, chyba wybiera się do "Crazy” – zaśmiał się Tommy.
– Do "Crazy”?! Jeszcze tam jej brakowało, bo jeszcze tam nie narozrabiała? – roześmiał się niewątpliwie starszy od Tommy’ego chłopak. – Witaj, nieznajoma. Co cię sprowadza w nasze skromne progi? Robert – wyciągnął dłoń, którą 18-latka niepewnie uścisnęła.
– Emma – mruknęła.
– Coś taka cicha?! – zaśmiał się głośno. – Może piwko? – wystawił butelkę przed nosem dziewczyny.
– Nie, dzięki – uśmiechnęła się niemrawo i mimo, iż była bardzo towarzyską i niezbyt nieśmiałą osobą, czuła się w tym momencie trochę nieswojo.
Nowe osiedle, nieznajome, mocno szemrane towarzystwo sprawiały, że nie wiedziała, jak ma się zachować i bała się też trochę.
– Dobra, Robbie, musimy spadać, potem pogadamy – rzekł Tommy, który najwyraźniej zauważył wyobcowanie dziewczyny.
– Już? Nawet nie zdążyłem zagadać – rzekł zawiedziony brunet.
– Zagadasz innym razem. Nie mam czasu, muszę zorganizować jakieś zakupy i napić się jeszcze z nią piwa… jak zdążę – poinformował Tommy, wskazując głową nastolatkę.
– Ale zamulasz! – warknął Robert, lecz kompan Emmy już nie dyskutował, tylko oddalił się z nią od chłopaków.
– Dobra, sklep jest po lewej i po prawej. Do którego idziemy? – zapytał.
– Nie wiem, nie mieszkam tu.
– No idziemy do Jacka, ma większy wybór – oświadczył i skierował kroki między dwa ostatnie, stojące po lewej bloki. – Jesteś laską Małego? – zapytał bez zbędnych formalności.
– Tak – odparła zdecydowanie, choć sama do końca nie wiedziała, jaka jest prawda.
Przez wzgląd na to, co wyprawia jej perfidna matka nie była pewna, czy zaryzykować i odnawiać ten związek, czy też przełknąć żal i dać spokój? Bała się, że kobieta narobi Billy’emu problemów, była wręcz o tym przekonana. Jej upór, hardość i brak jakichkolwiek skrupułów w kwestii mieszania ludziom w życiu Emma znała już aż nadto. Poza tym od czasu odejścia ojca zrobiła się za bardzo nadopiekuńcza, przez co też jeszcze wredniejsza i nastolatka mogła się spodziewać wszelkiego rodzaju bezczelnych zagrywek z jej strony. Miała świadomość, dlaczego odszedł ojciec i wkurzało ją, że ten chory dozór przerzuciła teraz na jej osobę, miała tego powyżej dziurek w nosie…  
– Hej – tyknął ją delikatnie. – O czym tak rozmyślasz?
– O niczym – bąknęła.
Patrzył na nią z politowaniem, przez co natychmiast się zawstydziła zdawszy sobie sprawę, że zaczyna zachowywać się identycznie, jak Laura.
– Wszystko ok? – dopytywał chłopak.
– Tak.
– Nigdy cię z nim nie widziałem… z Billym. Dlaczego? – powtórzył pytanie, które jej umknęło.
– Nie wiem, widocznie tak wyszło. Poza tym ja też cię nigdy z nim nie widziałam – Emma szeroko wygięła usta, usiłując się wyluzować i odepchnąć od siebie te drażniące myśli, które sprawiały, że zachowywała się jak idiotka.
– No widzisz, też pewnie tak wyszło – zaśmiał się chłopak. – A gdzie on w ogóle jest, dlaczego nie przyjechał z wami?
– Nie wiem.
– Nie pilnujesz faceta? Powinnaś wiedzieć, że on podoba się laskom, na twoim miejscu uważałbym – przekomarzał się, lecz w tym momencie rozmowa się urwała, gdyż przekroczyli próg sklepu.
Chłopak chwycił koszyk i podążył do zamrażarek. Wrzucił do niego kilka mrożonych steków, wielką paczkę frytek, z lodówki wziął mleko, kilka innych produktów, dołożył do tego ciemny chleb i dopiero wtedy skierował się do działu z alkoholem.
– Czego się napijesz? – spojrzał na Emmę z uśmiechem, ponownie charyzmatycznie mrużąc oczy.
Miał bardzo ładne oczy.
– Obojętnie – odparła.
Znowu byli sami, przez co jej pewność siebie z chwili na chwilę rosła. Czuła się dobrze w towarzystwie nowo poznanego chłopaka i opanowywał ją coraz większy spokój.  
Tommy wziął dwa czteropaki Carlsberga i wreszcie udali się do kasy. W sklepie było bardzo duszno, Emma marzyła, aby czym prędzej opuścić tą łaźnię.
– To dziwne, że moja siostrzyczka się z tobą zakumplowała, ona nie zwykła raczej prowadzać się z małolatami – rzekł Tommy po opuszczeniu marketu. – …Powiedział ten, który ma zaledwie dwadzieścia dwa lata! – dodał, śmiejąc się wesoło. – Trzymaj – podał dziewczynie otwarte piwo.
– Tak publicznie? – zdziwiła się, nie zdarzało się jej raczej pić tak oficjalnie i nie lubiła tego.
– Publicznie? Tu nikomu to nie przeszkadza, a psy nie zapędzają się z nasze rejony… to znaczy rzadko kiedy. Oni boją się tej okolicy i jak już wjeżdżają, to stadami – poinformował wesoło Tommy.
Wzięła od niego butelkę.
– Klapnijmy tu, nie lubię iść i pić. To niezdrowo – oświadczył, wskazując stojącą z boku bloku nową, ładną ławeczkę.
– Sue już się chyba wykąpała – stwierdziła Emma, zajmując miejsce. – Która jest w ogóle godzina? – język nieco jej się rozwiązał.
– Za trzy ósma. Ona naprawdę chce jechać na tą dyskotekę? To do niej niepodobne, ostatnio była tam sto lat temu – nie dowierzał chłopak. – Pewnie już coś zarzuciła i nie może usiedzieć na tyłku – spojrzał pytająco na blondynkę.
– Nie wiem.
– Na pewno wiesz, ale nie dziwię się, że nie chcesz powiedzieć. Charakterek mojej siostry potrafi nieźle wkurzyć i wyprowadzić w pole, a niekiedy i wystraszyć. Sam czasem nie wiem, kiedy jest wściekła, a kiedy zadowolona, ma nierówno pod kopułą – zaśmiał się chłopak.
– Jest w porządku – Emma się uśmiechnęła.
– Tak? Zaleź jej za skórę i wtedy to powtórz…
Przerwał mu dźwięk telefonu. Rozmawiał z kimś chwilę na temat osoby Susan, po czym spojrzał na nastolatkę. Zdziwienie na jego twarzy malowało się tysiącem barw.
– To Jimbo też znasz? – zapytał.
– Tak, dlaczego pytasz? – odparła, zaskoczona.
– A tak, z ciekawości. Czyli jeszcze muli w wannie, może tam zasnęła? Ale przecież jest na haju, więc to raczej nierealne – naigrywał się Tommy. – A może się tam…? Jak myślisz?– znów zerknął na Emmę, z bardzo ironiczną miną.
Zaśmiała się, ale zaraz odrzekła:
– Skąd wiesz, że nie skończyła?
– Bo dzwonił Jimmy i opierdala mnie, że nie odbiera telefonu. Ona chyba nigdy nie nauczy się trzymać komórki przy dupie. Chodźmy, typ strasznie się zniecierpliwił, nie wiem, o co mu chodzi – rzekł chłopak, chwycił zakupy i podniósł się z miejsca.
Emma miała ochotę poprosić, aby nie szli obok jego kumpli, tylko naokoło bloku, jednakże nie chcąc robić z siebie ofiary losu, szybko zrezygnowała.  
– Masz fajki? Zapomniałem kupić, chyba mam sklerozę – zapytał Tommy.
– Nie palę.
– Bardzo słusznie, choć w tej chwili wolałbym, żeby było inaczej – rozweselił się.
Zapadła chwilowa cisza, jednakże Emma dokładnie widziała, że chłopak co chwila jej się przygląda.
– O co chodzi? – zapytała w końcu, delikatnie onieśmielona i przy pomocy stojącego przy chodniku kosza, pozbyła się pustej butelki.
– Nic, bardzo fajnie wyglądasz w tych ciuchach, dlatego się gapię – wypalił wprost.
– Dzięki – mruknęła, puszczając rumieńce.  
– Jeszcze jedno? – uniósł reklamówkę z alkoholem.
– Nie, dzięki.

Gdy weszli do mieszkania, światło w łazience było już wyłączone, a drzwi do pokoju Susan otwarte, ale przymknięte. W pomieszczeniu po prawej głosy stały się już o wiele głośniejsze i teraz już przekrzykiwały się nawzajem.
– Olej – rzekł zawstydzony Tommy, zmieniając w korytarzu buty na klapki.
Nastolatka ponownie skomentowała to jedynie delikatnym uśmiechem i już chciała zdejmować adidasy.
– Nie zdejmuj – powiedział dosadnie i zajrzał do pokoju siostry, ale tam jej nie było.
– Młoda, dlaczego nie wypiłaś kawy? Jest już lodowata, lubisz taką? – stwierdziła Sue, gdy przekroczyli próg kuchni.
Siedziała przy stole i wyglądała na podminowaną, co kolejny raz wywołało u Emmy niemiłe odczucia.
– Sorry – bąknęła nastolatka i migiem chwyciła za kubek.
– Mogę ci podgrzać, ale nie wiem, jak będzie smakować po spotkaniu z mikrofalówką. Nigdy nie praktykowałam – rzekła Susan, uśmiechnąwszy się obojętnie.
– Lubię zimną kawę, zawłaszcza, przy takiej pogodzie. I jeszcze dosypałabym do niej lodu – odparła 18-latka, tłumacząc się chaotycznie z zlekceważenia gościnności starszej dziewczyny.
– Kurwaaa, ciszej tam!!! – zagrzmiała nagle Sue, kierując wzrok w stronę przedpokoju. – Siadaj, zaraz pojedziemy – wskazała Emmie krzesło. – No co za bydło – burczała pod nosem.
Tommy wsadził w zęby leżącego na stole papierosa siostry i schował zakupy do lodówki, zostawiając jedynie trzy piwa.
– A może jednak się skusisz? – zagadnął ponownie nastolatkę, trzymając w dłoni butelkę i otwieracz.
Emma patrzyła na minę Susan i coraz bardziej się denerwowała, najchętniej opuściłby już jej mieszkanie.
– Dobrze, wypiję – odparła cicho.
Słowa Sue zostały kompletnie zignorowane, pijacka konwersacja trwała nadal i w żadnym stopniu nie stała się cichsza, wręcz przeciwnie. To było chyba powodem wkurzenia gospodyni, której wyraz twarzy robił się coraz dziwniejszy. Podłoże mogło być też inne, może nie miała przy sobie kokainy, a już jej się chciało?
– Może wyskoczymy kiedyś na piwko? – zapytał nagle Tommy, uśmiechając się do Emmy.
Totalnie ją zaskoczył, przez co przez moment zaniemówiła.  
– Nie wiem, może kiedyś… – po chwili uwolniła z siebie niemrawe słowa.
Mimo, iż chłopak był bardzo fajny, nie była zbyt chętna na "randkę”, nie mając jednakowoż odwagi powiedzieć stanowczego "nie".
– Kurwa, wychodzimy stąd, bo mnie tu zaraz szlag trafi! – Sue znów się uniosła, głośno stukając o blat pustą butelką. – Jedziesz z nami? – zapytała brata.
– Nie jadę, umówiłem się. To jak z tym piwem? – ponowił pytanie.
– Nie wiem – Emma się pogubiła.
– Dasz mi swój numer?
– Nie mam komórki – oświadczyła, ta wymówka wydawała się jej być bardzo na miejscu.
– Nie masz, czy nie chcesz podać? – chłopak był bardzo uparty, lecz uśmiech nie znikał z jego twarzy.
– Nie mam.
– Dobra, daj jej już spokój. Napisz jej swój i tyle, będzie miała chęć, to zadzwoni – warknęła Sue.
– Nie wpieprzaj mi się w działania, dobra?! – huknął wesoło Tommy.
Emma się w końcu uśmiechnęła. Chłopak wyszedł i po powrocie wręczył młodszej z dziewczyn małą kartkę.
– Jakbyś się kiedyś nudziła, zadzwoń. Ja mówię poważnie, wypijemy, pogadamy… – nalegał.
– Ok – wzięła świstek.
– Oj, Billy przykopie ci dupę, albo w najlepszym przypadku Mnich. Ku twej wiadomości to jest jego żona, którą rzekomo mu ukradli – rzekła radośnie Susan i teraz to ona wygięła usta w szeroki łuk.
Chłopak tego nie skomentował, tylko odpalił kolejnego papierosa.
– Nie masz fajek? – zapytała.
– Nie mam, muszę kupić.
– Nic dziwnego, jak ciągasz jeden za drugim – warknęła i wręczyła chłopakowi jedną z paczek, które otrzymała od chłopaków. – Dobra, młoda, spadamy, zaraz dziewiąta. Jimbo się wkurza.
– Odprowadzę was – zaoferował Tommy.
Sue zamknęła sypialnię i wręczyła bratu klucz.
– W razie, jakby coś chcieli – wyjaśniła. – I pilnuj, do cholery tego klucza, nie tak, jak ostatnio! – syknęła jadowicie, irytacja znów chwytała ją w swoje szpony. – Będziesz spał w domu?
– Nie wiem.
Wyszli na zewnątrz.
– No jak to nie wiesz? Nie widzisz, co się znowu dzieje? Kurwa, zresztą co jak gadam, a kiedy się nie dzieje? Powiedz temu plebsowi, że jak jeszcze raz coś zginie z mojego pokoju, nie będzie już tak słodko! I najlepiej zostań w domu, przekimaj u mnie – nalegała.
– Dobra, uspokój się, damy radę.
Emma mimowolnie słuchała tej rozmowy i gdyby mogła, najchętniej by się stamtąd zmyła, do tego zakłopotanie wzmagał tylko fakt, iż Susan nad wyraz otwarcie mówiła przy niej o ich domowych kłopotach. Szła w ciszy, starając się skupić uwagę na czymkolwiek, prócz rodzeństwa, nie było to jednak takie łatwe. Cały czas myślała też o tym, dlaczego Sue nie wykazała ani odrobiny strachu i zaprosiła ją do siebie, nie kryjąc się na dodatek z tym, co trzyma w domu. Przecież znając się kilka godzin.
– Sue! – znajomy dziewczyny krzyknął po raz trzeci. – Co tak przemykasz i przemykasz? Nie dasz pogadać z tym kociakiem?! – uczepił się.
– Bo nie mam czasu! – dziewczyna kompletnie go zignorowała, spojrzawszy przelotem na Emmę i zaraz wezwała transport.
– To jak, zadzwonisz? – Tommy wznowił temat.
– Nie wiem – odparła Emma. – Może kiedyś…
– Bo cię znajdę i porwę – zaśmiał się, gapiąc się raz po raz na jej nogi, co oczywiście nie umknęło jej uwadze.
– Trudno – odwzajemniła uśmiech marząc, aby taksówka już przyjechała.
Nie czuła się osaczana, lecz towarzystwo i miejsce, w jakim się znajdowała wywoływało niechciane uczucie skrępowania. Teraz żałowała, że nie jest podpita, lub pijana, olałaby to.
Podjechała czerwona Honda.
– Trzymaj się, miło było cię poznać – Tommy mocno uścisnął dłoń nastolatki i szeroko się uśmiechając, zatrzasnął za nią drzwi taksówki, która po chwili odjechała.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 2405 słów i 14348 znaków, zaktualizowała 19 cze 2017.

2 komentarze

 
  • aKubek

    Co tak spokojnie??

    17 cze 2017

  • agnes1709

    @aKubek O ludzie, następny? Wybacz, ale nie da się non stop miażdżyć ludzi, tak nie wypada. Mam pomysł na nowe, ale muszę to BARDZO SUMIENNIE przemyśleć i policzyć siły na zamiary:kiss:

    18 cze 2017

  • aKubek

    @agnes1709  nie no ja nic nie mówię przecież:*

    18 cze 2017

  • agnes1709

    @aKubek No raczej. Ciężko byłoby coś POWIEDZIEĆ w lolowych warunkach:lol2:

    18 cze 2017

  • aKubek

    @agnes1709 hahaha no patrzycie jaka cwaniara się znalazła :po
    Rusz lepiej tą akcję bo się ciągnie juz zdeka...

    18 cze 2017

  • agnes1709

    @aKubek Łatwo powiedzieć "rusz". Nie umiem, nie mam chęci, pisze Trevora, który tez wlecz się jak zepsuty traktor.

    18 cze 2017

  • Aequor

    Heh.  :lol2:

    17 cze 2017

  • agnes1709

    @Aequor Co w tym śmiesznego? To raczej płakać należy:D

    17 cze 2017

  • Aequor

    Heh.  :lmao:

    17 cze 2017