Szare istnienie #34

Szare istnienie #34WIEM, ŻE NAJKRÓTSZE ZE WSZYSTKICH, ALE TO BYŁO CELOWE DZIAŁANIE:) WYBACZCIE.

MŁODY - PRZEPRASZAM:)
  
Chłopak odpalił fajkę i za chwilę pili już kolejny kieliszek, Laura rozkręciła się na dobre, lecz po chwili zapytała:
– Nie za szybko?
– Sama narzucasz: "nalej i polej”, więc ja nie jestem tu winny – uśmiechnął się.
– Czy to, co mówią o niej i jej rodzince, to prawda? – wyjechała naglę, pałając ogromną już odwagą, humorem zresztą też.
– Czyli co?
Opowiedziała mu w skrócie.
– Skąd o tym wiesz? – wywalił oczy, a ton, który wypłynął z ust nie wyjaśniał, czy jest zły za to pytanie, czy tylko ciekaw.
– Nieważne – mruknęła, i teraz pożałowała, że w ogóle zapytała.
– Ważne!
Pogubiła się nieco, lecz wódka trzymała poziom i strach nie był duży, a praktycznie rzecz biorąc –wcale go już nie było.
– Laura...! – podał jej kolejny kieliszek, choć była już pijana.
Wypiła.
– Koleżanka mi powiedziała – język jej się rozwiązał.
– A skąd ona wie?
– Jej były tam mieszka.
– Tak, prawda. Dlatego tak, jak powiedział Mały – unikaj szmaty i najlepiej nie łaź sama, choć gdyby się uparła, twoja obstawa nie zrobiłby na niej większego wrażenia – rzekł brunet, odpalił kolejnego skręta i wręczając go towarzyszce, zakończył tym samym temat.
– Chyba sobie żartujesz?! Kurwa, tamto mnie jeszcze ostro merda, chcesz, żebym zrobiła tu cyrk?! – oburzyła się i chłopak ryknął śmiechem.
– Śliczna, a cóż to za słownictwo?! – nie dowierzał. – No... ale kto to z kim przystaje... – brechał, gubiąc z ust ziołowy dym.
– Bujaj się! – walnęła, rozbrajając bruneta jeszcze bardziej.
Była już ostro nagrzana, a zioło, tak, jak mówiła – trzymało ją jeszcze dość mocno.
– A może jednak coś zjem – poprosiła, myśląc, że jak zje, to się trochę obudzi.
– Już się robi! – rzucił Jimmy i po kilku chwilach wręczył jej dużą, składaną kanapkę.
Ta zniknęła w okamgnieniu, lecz Laura nadal nie była najedzona.
– Jeszcze jedną? – zapytał.
– Nie, wyjem ci całe żarcie – zaśmiała się.
– Nagrzałbym ci stek, ale nie ma na czym, chyba, że rozpalimy ognisko – oświadczył wesoło, wstając i po chwili dostała drugą porcję, która zniknęła tak samo szybko, jak poprzednia.
– No widzisz? Jednak ziółko zrobiło swoje, głody prawidłowe, takie, jakie powinny być – wydawał się być zadowolony, a może i dumny.
– A ty czemu nie jesz?
– Nie chcę.
Na tym gadka się skończyła i Jimmy zapalił fajkę. Wypili kolejnego, ale chłopak już od kilku minut widział, że dziewczyna zaczyna mieć dość i że jest zmęczona.
– Kładź się, już cię połamało – wskazał łóżko.
Wódka doskonale spełniała powinność, bohaterska i olewająca wszystko, najebana nastolatka, bez żadnych oporów położyła się do wyrka, nie myśląc, czy coś jej nie grozi, czy czegoś nie zamierza, miała to w dupie. Marzyła, aby w końcu spokojnie poleżeć i żeby ten jej niezbyt urokliwy w tej chwili stan już minął.  
Chłopak zgasił światło, lecz Laura nie mogła zasnąć, trawa sprawiła, że wsłuchiwała się w każdy dochodzący do niej dźwięk, a w tej chwili była ich cała masa. Po chwili usłyszała lejący się płyn, przełknięcie, z zaraz po nim brzdęk zapalniczki.
Czas palenia minął (a tak jej się przynajmniej wydawało) w okamgnieniu i Jimmy po chwili położył się obok. To także olała, strach nie wracał.
– Niestety, śliczna, ale musimy spać razem, nie ma tu drugiego wyra, a na tej podłodze jest raczej niewygodnie, poza tym jest kurewsko brudno – szepnął brunet.
– W porządku.
Objął dziewczynę w pasie, czego się spodziewała, ale nie poleżał długo, po chwili ręka znalazła się już pod bluzką, lecz nadal na brzuchu. Nadal nie robiło to na niej wrażenia, alkohol, działał lepiej, niż powinien. I w tej pozycji nie wytrzymał jednak długo, kilkanaście sekund później poruszył się i dziewczyna poczuła jego ciepłe usta na swoich.
Ziółko też nie próżnowało, natychmiast przeszedł ją niezwykle dziwny, lecz bardzo przyjemny dreszcz, całkiem inny, niż te, które aplikował jej Frank. Odwzajemniła pocałunek i dopiero, gdy po chwili ręka chłopaka powędrowała na pierś, zareagowała i delikatnie odsunęła jego dłoń.
Odkleił się od niej.
– Śliczna! Przecież nie robimy nic złego, przecież to normalna rzecz – szepnął, lecz zrobił to w tak dobitnie przekonujący sposób, że gdy znów ją pocałował i po kilku chwilach dłoń na powrót zajęła miejsce na jej krągłości, przestała się opierać nie zrobiła już nic.
Z sekundy na sekundy całowali się coraz namiętniej, przez co Laura czuła, jak zioło bardziej i bardziej wkręca jej się do głowy, a pieszczoty stają się takie, jakich jeszcze nie przeżyła.
Brunet się nie patyczkował, za moment ręka wjechała pod stanik, a usta skierowały się na szyję. Pieścił ją całkiem inaczej, a może to zioło...? Tam też nie zabawił długo, chwilę później zadarł jej koszulkę i odzież pod nią i natychmiast przyssał się do lewej piersi. Od razu się skrępowała, lecz wstydziła się zaprotestować. Charakter miał, jaki miał, przez co i psychiczną też nad nią przewagę, dlatego więc chyba głupio jej było odmówić.
"Co będzie to będzie, może w końcu zobaczę, jak to jest. Przecież nikt się nie dowie...” – pomyślała kretyńsko i leżąc jak kłoda, czekała na rozwój wypadków.
Czuła lekkie skrępowanie, choć nie bała się ani trochę, lecz gdy nagle dłoń rozpięła guzik i wjechała pod dolną część ubioru, mocno się napięła, ale także i pobudziła.  
– Mała, spokojnie, nic ci nie zrobię – uśmiechnął się w mroku, całując ją w usta i zaraz powrócił do piersi.
Kontynuacja zabawy w tym miejscu trwała jakiś czas, po którym skierował się na brzuch i tam zaczął składać buziaki. Gdy już obcałował cały, delikatnie zsunął jej spodnie i zjechał do samego dołu. Mocno naprężyła wszystkie mięśnie, cicho jęknąwszy. Poczuła się niesamowicie, a trawa targała nią już we wszystkie strony.
Rozpalał ją bardzo namiętnie, język wariował, dziewczyna nigdy czegoś takiego nie czuła, i nawet, jak zagłębił w nią palec, nie zareagowała już tak, jak zawsze, poruszyła się tylko dziwnie.
Nadal czuła się odrobinę głupio, ale w tym momencie nie chciała, aby przestał, po chwili jednak palec się ewakuował, a ręce trafiły pod pośladki, unosząc je delikatnie. Język nie wstrzymywał swoich działań, wręcz przeciwnie, ruszał się jak szalony i Laura wydawała z siebie coraz to głośniejsze jęki, których nie umiała utrzymać już na wodzy.
Popieścił ją jeszcze trochę, po czym wrócił do szyi i już chciał działać, lecz dziewczyna wystękała:
– Masz zabezpieczenie?
– Spokojnie – wydusił, nieco zdyszany.
– Nie chcę tego robić bez zabezpieczenia – spanikowała.
– Śliczna, nie bój się i zaufaj mi. Wszystko będzie dobrze – szepnął. – Zaufaj mi – powtórzył dosadnie i wrócił ustami do szyi, a ręką do miejsca, w którym powinna być.
Mimo obaw, ustąpiła i po chwili chłopak wszedł w nią bardzo ostrożnie. Znów poczuła lekki ból, lecz jego determinacja w kwestii głaskania dolnych partii była tak duża, że euforia z pomocą alkoholu zagłuszyła ten ból, który za niedługo był już prawie niewyczuwalny.
– W porządku? – zapytał ciepło.
– Taa aa ak.
Uśmiechnął się i wrócił do "pracy”. Mając świadomość, że jest niedoświadczona, wsuwał się w nią bardzo delikatnie, lecz gdy zauważył, że z każdą sekundą stęka coraz głośniej i czuje się dobrze, zaczął poruszać się szybciej. Pd wpływem rozkoszy objęła go za szyję, wijąc się pod jego ciałem, wtedy ruszył jeszcze ostrzej, a ręka zaczęła wręcz szaleć. Nie minęła nawet minuta, gdy brunetka wydała z siebie dziwny odgłos i lekko się wygięła, uwalniając po chwili ze swoich płuc przepełniony ekstazą ciężki, głośny wydech, po czym lekko opadła na swoje miejsce. Nie zatrzymał się jednak, ruszał się jeszcze kilka chwili, oddychając coraz głośniej i dopiero, gdy wydał z siebie dziwny jęk, wysunął się z nastolatki, zerwał się i szybko zniknął w kuchni. Na początku nie załapała, lecz zaraz zrozumiała, ale nie zastanawiała się nad tym, tylko korzystając z chwili wstała i migiem wskoczyła w ciuchy, po czym wróciła do łóżka.
Teraz już wiedziała, że zrobili to bez niczego i opanował ją lęk, lecz słowa: "zaufaj mi” nieco ten lęk zagłuszały.
Za minutę, może półtorej usłyszała szum odkręcanej wody i chwilę później Jimmy przekręcił zamek w drzwiach i położył się obok, opierając na lewym łokciu, prawą natomiast objął brunetkę, dając jej całusa.
Ta nadal się trzęsła.
– Jesteś wspaniałą dziewczyną – uśmiechnął się. – Szkoda, że nie możesz być moja. Spóźniłem się – dodał, wyraźnie zdołowany. – No dobra, ale nie ma co nawijać, zaraz trzecia, trzeba się przespać.  
Legł obok, wzmacniając nieco uścisk na jej talii i zamknął oczy. Wydusił z niej sporo z używek, więc zaczęło się gdybanie i rozważanie, oczywiście na temat braku zabezpieczenia i tego, jak mogła...? Przecież Frank...! Nie trwało to jednak długo, zasnęła bardzo szybko.
  
Jak przez mgłę usłyszała pociągnięcie za klamkę i za chwilę trzask wyłamywanych drzwi. Natychmiast się obudziła.
– Jimmy, obudź się, ktoś idzie! – w panice zaczęła szarpać bruneta, który nie bardzo był chętny wrócić do żywych. – Kurwa, Jiiimmy! – wstrząsnęła go porządnie i w tej chwili zamek puścił.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1792 słów i 9867 znaków, zaktualizowała 26 gru 2016.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Mlody1

    Ku﷼wa czemu takie krótkie? Foch ;((

    20 gru 2016

  • Użytkownik agnes1709

    @Mlody1 Daj mi 2 godziny, nie zawiedziesz się. Nie urywasz łba, że z Jimmym?

    20 gru 2016