Szare istnienie #37

Szare istnienie #37WRZUCAM PO KAWAŁKU, BO JUTRO DO ROBOTY I NIE BĘDZIE CZASU ZAPEWNE DO ŚWIĄT, A TAK CHOCIAŻ COKOLWIEK POCZYTACIE... O ILE MACIE CHĘĆ OCZYWIŚCIE. POZDRAWIAM!


Koleś popatrzył jeszcze chwilę, po czym podszedł do Jimmy’ego, przy którym zaraz ukucnął. Żadne z obecnych się nie odezwało, jakby zobaczyli ducha. Laura już wiedziała, kim jest chłopak, a może raczej młody mężczyzna, bo miał na pewno około dwudziestu ośmiu, trzydziestu lat. Bardzo się też zdziwiła, gdyż wcale nie wyglądał na przestępcę, raczej na osiedlowego dresiarza, lubiącego sobie popalić. Jak widać, pozory bardzo mylą.
– Chudy – zaczął podobne zabiegi, jak 22-latka. – Jimmy, kurwa! – potrząsnął jego twarzą, lecz to także nic nie dało. – Długo tu leży? – zapytał Amber, odwracając się do niej, lecz z przysiadu nie wstawał.
– Nie wiem, przyjechałam godzinę temu.
– To czemu, kurwa, od razu nic nie zrobiłaś?! – zagrzmiał.
Amber zamilkła, wyraźnie nie wiedziała, co powiedzieć. Chłopak wstał, wyszedł na zewnątrz i po chwili do pokoju weszło dwóch wielkich jak dęby typów i blondyn rzekł do wyższego z nich, odsuwając się od bruneta:
– Wieź go do szpitala i zadzwoń do mnie. Będą pytać, więc wiesz, co i jak. Tylko Mike... delikatnie, to nie worek – uśmiechnął się, mając najwyraźniej na myśli posturę kolegi.
– Jasne – odparł z uśmiechem typ, chwycili chłopaka za górne i dolne kończyny i zaraz zniknęli z nim za drzwiami.
Spłoszona do granic Laura bacznie obserwowała każdego z obecnych, starając się robić to tak niezauważalnie, jak tylko się dało. Młody miał bardzo interesującą minę, której nikt nie potrafiłby w tej chwili zinterpretować.
Blondyn stanął obok Amber i zaczął obmacywać się po kieszeniach.
– Kurwa! – ryknął po chwili. – Dajcie szluga, zostawiłem w samochodzie – rzekł, podchodząc do młodszego z chłopaków.
Ten wyjął paczkę i wyciągnął rękę w kierunku przybysza, lecz ta już tak się trzęsła, jak od czasu ich przybycia Laurze.
– A ty co? Masz kaca, czy za dużo kawy? – zaśmiał się blondyn, wziął od niego całe opakowanie, poczęstował Amber i podszedł do Laury, której serce w tej chwili przemieściło się w okolicę przełyku.
– Palisz? – wyciągnął dłoń.
– Nieee.
Sam wziął używkę do ust i odrzucił paczkę małolatowi. Odpalił i usiadł na krześle, obok stołu.
– Wypijesz? – wyjechał młody i już chciał wstawać.
– Nie!
Chłopak natychmiast przysiadł na miejsce, a Amber usiadła obok "Pana”, który od czasu wejścia kolesia przestał obściskiwać Laurę, ale zaraz wstała.
– Przesuń się! – fuknęła do oprycha, który zaraz się odsunął i 22-latka zajęła miejsce obok nastolatki, która natychmiast struchlała.
– Co tu się, kurwa, wyprawia?! – zapytał przybysz, patrząc lodowato na "J-a”.
– Nic, gówniarz podjebał mi towar, to dostał kilka kopniaków – tłumaczył się gbur, starając się być opanowanym i pewnym siebie, lecz strach w jego oczach był bardzo widoczny.
Siedząca przecież dość blisko Laura spojrzała na jego ręce – też już nie zachowywały się normalnie.
– Kilka kopniaków? To mi nie wygląda na kilka. Czemu jest nieprzytomny?
– A skąd ja mam wiedzieć?
– Kurwa, a kto ma wiedzieć?! – typek wstał z miejsca.
"J” zamilkł, ale blondyn nie podszedł do niego, tylko chwycił butelkę.
– Nie stać was na kieliszki? – zadrwił z grobową miną, nalewając wódkę.
– Mi nie przeszkadza – burknął "J”, lecz głos definitywnie mu się zmienił.
– Toby, nalej napoju – zwrócił się do małolata, który wykonał to w trybie natychmiastowym.
Przybysz podszedł do dziewczyn i podał im kubeczki. Laura nie wiedząc, jak się zachować, wzięła pojemniczek. Taniec rąk nic ani nic się nie zmienił. Blondyn spojrzał na nie, ale zareagował na to zupełną obojętnością, jakby był przyzwyczajony i myślał: ”To normalne, każdy tak ma”, a przynajmniej brunetka tak to zachowanie zinterpretowała.
– No to zdrowie! – wystraszyła ją Amber, która położywszy rękę na ramieniu nastolatki, podniosła do góry kubeczek.
Zaskoczona Laura lekko podskoczyła, przez co większość płynu znalazła się na podłodze. Zdenerwowała się jeszcze bardziej, ale teraz i zażenowała.
– Mnichu, wlej drugiego – zaśmiała się 22-latka, humor ewidentnie jej się poprawił, do tego ta wredna, zawistna suka gdzieś zniknęła, gdyby nastolatka widziała ją dziś pierwszy raz, w życiu nie pomyślałaby, że z niej taka szmata.
– Halo! – stał nad nią z zimną, lub może raczej nieporuszoną miną.
Serce znów się odezwało, ale zaraz wzięła wódkę. Dał jej też napój, co bardzo ją zdziwiło. Na chwilę obecną kompletnie zapomniała o prześladowcach. Chłopak usiadł, wyjął pakiet, lusterko i zaraz pojawiły się na nim dwie białe kreski.
– Pijmy! – rzuciła wesoło Amber, która cały czas trzymała kubek w dłoni i rękę na barku brunetki.
Wypiły alkohol, przy czym 22-latka bez napoju, skrzywiła się tylko nieco.
– Chcesz? – zapytał Chris, wskazując siostrze lusterko.
Za chwilę wciągała już proszek do nosa, po czym wróciła na swoje miejsce, ale już nie obejmowała nastolatki, chichotała tylko, Bóg wie, z czego, być może z jej ostatniej nieporadności. Ale Laura domyślała się, na czym polega ten sarkazm, a dokładnie: "Ja mogę być wyluzowana, ty nie. Zazdrościsz? To bardzo dobrze”. Musiała przecież pokazać...
– Ej, szmato, znowu śpisz?! – szturchnęła ją w bark. – Co jest, z tobą, kurwa?! Mówi się do ciebie!
Wróciła stara, dobra Amber. Chris nie reagował, rzucił tylko do młodego: "daj papierosa”, którego zaraz otrzymał i po odpaleniu z siostrą, zostawił paczkę na stole.
– Młody, weź taksówkę i jedź po wódkę – nakazał, trzymając w ręku kilka banknotów, gdyż w butelce widać już było dno.
– Mam kasę – rzucił młodzik, który ewidentnie chciał się podlizać.  
– Tylko, kurwa, tam nie zaśnij, bo nie mam dużo czasu, powinieneś obrócić do dziesięciu minut! I kup fajki!
Młodzik ruszył i był już przy drzwiach.
– I kieliszki, jak dostaniesz! – dodał zniesmaczony Chris i młodzik zniknął.
Amber wstała, zawisła nad Laurą, która po tej króciutkiej chwili "spokoju” natychmiast się zdenerwowała i huknęła ją z liścia w twarz.
– No co, szmato?! Znowu zapomniałaś języka w gębie?! Kurwa, masz tak od urodzenia, czy za dużo drutów ciągasz i już ci od tego zdrętwiał?!
Laura milczała, kompletnie nie wiedziała, co zrobić, co powiedzieć. W duchu miała jeszcze nadzieję, że przybycie blondyna coś zmieni, jednak ta nadzieja w tej chwili uschła jak kropelka wody na pustyni.
– Kurwaaa, no nie wytrzymam!!! – zawyła 22-latka, chwyciła dziewczynę za włosy i zaczęła okładać ją pięścią po bolących żebrach.
Brunetka krzyknęła z bólu, napastniczka zdążyła zadać jednak tylko trzy ciosy, gdyż blondyn zaraz pociągnął ją za fraki.
– Zostaw – mruknął i odciągnął siostrę od 18-latki.
– Spierdalaj, puszczaj! Kurwiszon działa mi na nerwy, nie umie mówić, czy jak?!
– Siadaj tu! – nakazał ostro, wskazując Amber swoje miejsce.
Usiadła, wielce niezadowolona, a chłopak obok nastolatki. Ładnie pachniał. Laura nie wiedziała, czy uspokoiło ją to, czy nie, ale była wielce szczęśliwa, że chociaż przez chwilę 22-latka jest "daleko”.
– Co do niej masz? – zapytał Amber.
– Gówno cię obchodzi, moja sprawa! A ty, kurwa, poczekaj, niech on tylko pojedzie, wtedy pogadamy! – burczała, wyraźnie podburzona i wściekła interwencją chłopaka agresorka.  
Brunetkę już od kilkunastu minut dziwiła jedna kwestia: "Kryminalista i bandyta, a jednak zachowuje się normalnie, a raczej jak prawdziwy dżentelmen. To dziwne.
– No dobra, "J”, trochę odbiegliśmy od tematu. To jak to było z Chudym? – wznowił temat blondyn.
– Normalnie, już ci powiedziałem – warknął chłopak, niezadowolony, że teraz to nie on rządzi i zaraz wlał sobie alkoholu, którego wyszło akurat pół kubka.
– Pijesz ochłapy? – zaśmiał się Chris.
– Co ci dziś, kurwa? Nagle zacząłeś interesować się naszymi sprawami?! – wkurzył się "Pan”.
– Czarna mnie poprosiła i lubię Chudego, a ty przegiąłeś. Robisz lipę w towarzystwie, wiesz o tym? Jak puszczę pod celą famę, że skatowałeś brata, a zwłaszcza za to, za co skatowałeś, to zryją ci dupsko i nie będziesz już takim kozakiem, jakiego strugasz, tylko cwelem, rozumiesz? Zwykłą, męska dziwką. Będziesz ciągnął codziennie, nawet klawiszom. Miła perspektywa, nie? – roześmiał się Chris.
Laura była w szoku i choć miała świadomość, że zapewne tu zostanie, na chwilę obecną bardzo podobała jej się ta rozmowa. Co będzie potem, to będzie, i to i tak jest nieuniknione. I nagle ją tknęło!
– Pomóż mi, oni chyba chcą mnie zgwałcić – wyjechała, gdyż właśnie dotarło do niej, co się przecież działo kilkadziesiąt minut temu, a spróbować szukać drogi ucieczki zawsze warto.
– Chłopak postawił oczy w słup...

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1580 słów i 9325 znaków, zaktualizowała 27 paź 2019.

Dodaj komentarz