Szare istnienie #110

Szare istnienie #110– Kurwa, zwolnij!!! – zagrzmiał surowo Jimmy, widząc, że Susan z każdą chwilą coraz lepiej sobie poczyna. – Jesteś po trzech piwach i blancie, może jeszcze bardziej dociśniesz?! – syczał, wkurzony.
– Spoko, maleńki – odparła łagodnie, niemniej jednak zdjęła nieco nogę z gazu.
– "Spoko, maleńki”… kurwa – kąśliwie przedrzeźniał dziewczynę, zniesmaczony jej zachowaniem.
Sue spojrzała we wsteczne lusterko i głośno się roześmiała – chłopak wyglądał i brzmiał przezabawnie. Laura wygięła usta, próbując się rozluźnić, bo mimo, iż chciała wyjść z domu, nadal czuła się bardzo nieswojo. Domyślała się, że jadą poszukać Amber, do tego bezkompromisowa, chłodna Susan i używki, które na pewno niedługo się pojawią – te perspektywy wywoływały niepewność co do przebiegu przyszłych wydarzeń. Tak, jest z Jimmym, ale co z tego? Wspomagacze wywołują u ludzi różne nastroje i zachowania, a Susan definitywnie nie wyglądała na dziewczynę, która zamierza być bezgranicznie posłuszna brunetowi i która będzie czuła przed nim jakikolwiek respekt. Dziewczyna kojarzyła jej się trochę z Amber – z szorstką, pyskatą suką, z drugiej strony jednak była zupełnie inna. Nie takie samo, prymitywne zachowanie, zauważalnie wyższa inteligencja i takt, który bezdyskusyjnie miała, gdy zachodziła taka potrzeba. Była nieźle wyrachowana, ale i na swój sposób… wytworna, przez co bez trudu mogła wzbudzić i sympatię, i jednocześnie strach. Laura nie lubiła się obracać w takim towarzystwie. Obdarzona nieśmiałością i swoją spokojną, bezkonfliktową naturą nigdy nie widziała, jak się zachowywać w otoczeniu takich ludzi i zawsze czuła się wśród nich mocno skrępowana. Cieszyła się jednak, że jest z Emmą, wiedząc, że w razie czego ta niesforna czasem do bólu dziewczyna będzie gotowa przejąć pałeczkę. No i Jimmy – jego obecność także dodawała jej otuchy.
Wyrwała się z zadumy i zerknęła na siedzącego obok chłopaka – milczał, gapiąc się na nią z półuśmieszkiem.
– Co? – zapytała, dobrze widząc, że snuje w tej chwili niecne plany, jak ją zaczepić.  
Uśmiechnęła się na tą myśl.
– Przecież wiesz… – odparł Jimmy, uderzając w nią pikantno-słodką ironią.
– Spadaj.
Uśmiech zamienił się w śmiech.
– Co tam robaczki, co wam tak wesoło? – Sue poprawiła lusterko. – Zaczepia cię? Tu samo "spadaj” nie wystarczy, ja bym użyła rąk – zachichotała, odpalając papierosa. – Pięć po pierwszej, zjadłabym coś. Chudy, co robimy? Może przejedziemy się po osiedlu i jak złapiemy tą kurwę, najwyżej coś zamówimy, a jak nie, podjedziemy na stek, co?
– Ok, też bym coś pożarł. Głodna? – zajrzał w oczy brunetce, obejmując ją ściśle.
– Nie bardzo, zjadłam całą michę płatków – odparła z dziwną dumą.
– Kurwa, płatków?! – zarżała Sue, skręciwszy w kierunku bloków, które pojawiły się w oddali. – Na ile ci one wystarczą? Na godzinę? Też czasem lubię, ale traktuję je tylko jako deser. No kurwa, zupełnie wyssane z kalorii, zbożowe suchary i mleko – piekielnie sycąca przekąska – wymądrzała się złośliwie, lecz całkiem przezabawnie.
Laura nie otwierała ust, przez dziwny, ganiąco-drwiący głos dziewczyny zrobiło jej się odrobinę głupio.  
– Młoda, nie zawieszaj. Nie wyśmiewam się, po prostu czasem nie rozumiem pewnych rzeczy – Susan w mig wyłapała spłoszenie nastolatki. – Rozglądajcie się– poprosiła, zwalniając, gdy wjechała w zimne, brzydkie osiedle Amber.
– Ona może być na basenie – Laura w przypływie jakiejś nagłej, dziwnej odwagi, postanowiła zabrać głos.
W tym momencie uświadomiła sobie, że przecież Emma wyjaśniała, jaka jest Sue, więc nie ma sensu zachowywać się jak wystraszona, dzika małolata i tym samym robić sobie jeszcze większy wstyd. Jest przecież z przyjaciółką… z Jimmym, zrozumiała więc, że musi się w końcu wyluzować i przestać robić z siebie ofiarę losu. Wiedziała, że to nie będzie łatwe, że jej płochliwy charakter będzie rzucał jej kłody pod nogi, postanowiła jednak, że nie będzie zaraz interpretować i brać do głowy wszystkiego, co usłyszy, że dziś po prostu się odpręży i dobrze się zabawi, a przynajmniej spróbuje.  
A Matka? Travis? O tym będzie myśleć, jak już stanie przed swoimi drzwiami.
– Na basenie? A kto tą śmierdzącą kurwę tam wpuści? – zaśmiała się kierująca.
– Ostatnio była tu – rzekła nagle Emma, wskazując drugi blok po prawej, ale po tych słowach natychmiast zamilkła.  
– Tu? A skąd ty możesz wiedzieć, gdzie szmata przebywa? – Sue spojrzała na blondynkę, nie ukrywając olbrzymiego zdziwienia i zatrzymała wóz.  
– Jak szukałam z kumplem Laury, to ją tu widziałam – wypaplała szybko Emma, ale Laura już wiedziała, że coś jest nie tak.
– Szukałaś? Tu? Nic nie rozumiem, ale mniejsza o większość. Była, nie była, ważne, że teraz jej nie ma, a mi się nie chce krążyć bez celu po tej menelskiej dzielnicy. Jimbo, co robimy? – odwróciła się, przelotnie spojrzawszy na Laurę.
– Jedziemy coś zjeść – odparł chłopak.

Do niewielkiego, a wręcz maleńkiego lokalu "Mary's Best Steaks” dojechali bardzo szybko.  
– Zostawimy go? – zapytała Laura, patrząc na wiercącego się obok bruneta Miko.
– Śliczna, do pół godziny będziemy z powrotem, nic mu się nie stanie.
– Jimmy, będzie szalał – martwił się dziewczyna.
– Nie będzie… prawda? – Jimmy poczochrał psa po głowie. – Nie będzie, zaufaj mi – powtórzył, mocno objąwszy zaniepokojoną towarzyszkę. – Idźcie, postawię w cieniu – oznajmił i dziewczyny opuściły auto.

Knajpa nie powalała wnętrzem, wyglądała jak najzwyklejszy, najtańszy bar, w którym śpieszący się, zapracowani ludzie jedzą szybkie śniadania i piją, jak to w takich lokalach bywa, nie najlepszą jakościowo kawę. W środku mieściło się zaledwie siedem sześcioosobowych stolików, umieszczonych naprzeciw długiego na pół sali baru, lecz mimo niezbyt wyszukanego wyglądu lokalu, nie było w nim obecnie ani jednego wolnego stolika, tylko kilka wolnych miejsc przy jedzących posiłki gościach.
– No tak, kurwa, pora lunchu – warknęła Susan, gapiąc się na ludzi, których najpewniej, gdyby mogła, wyprowadziłaby teraz za fraki.
I w tej chwili, jak na jej życzenie, goście z trzeciego stolika od końca wstali i ruszyli w stronę wyjścia, mijając się po drodze z Jimmym.
– Dobra, ładujemy się – nakazała Sue, na twarzy której pojawiła się nagle oznaka bezgranicznego zadowolenia.
Przepuściła Emmę, która usiadła przy oknie, sama zajęła miejsce obok, a Jimmy z Laurą naprzeciwko.
– Mała, wybieraj? – chłopak podsunął jej kartę pod nos.
– Nie jestem głodna – mruknęła, choć nie była to do końca prawda.  
Niesamowicie przyjemne zapachy z kuchni kusiły, ale było jej głupio, nie lubiła takich sytuacji. Fakt, miała jeszcze stówę, lecz będąc pewną, że chłopak zaprotestuje, nie udzielała się.
Do stolika podeszła na oko pięćdziesięcioletnia kobieta przy kości, dzierżąc w dłoni notatnik i długopis.
– Cześć, Sue. Co u ciebie? Dawno cię nie widziałam – uśmiechnęła się miło. – Czego sobie życzycie?
– Po staremu – dziewczyna odwzajemniła uśmiech. – Dla mnie to, co zwykle. Laski? – spojrzała na młodsze towarzyszki.
– Weź ziołowy, z pikantnym sosem chrzanowym, jest świetny – rzekł Jimmy, wskazując Laurze paluchem pozycję numer trzy.  
Dziewczyna uśmiechnęła się niewyraźnie.
– Dobra, jak mówiłam – dla mnie to, co zawsze, a laskom… słyszałaś – rzekła do kelnerki Sue, wskazując głową przyjaciela. – I cztery piwa.
– Ok, dajcie mi kwadrans – odparła ciepło kobieta i zaraz zniknęła na zapleczu.
– Najlepsze steki w mieście – oświecił nastolatki brunet.  
– Dołożę – Laura nie wytrzymała i podsunęła pod nos chłopaka dwa dwudziestodolarowe banknoty.
– Schowaj to – rzekła spokojnie Sue.  
Brunetce nie trzeba było dwa razy powtarzać, pieniądze w mig zniknęły w kieszeni. Po chwili sięgnęła do drugiej i mina jej zrzedła.
– Jimmy, zapomniałam telefonu – spojrzała na chłopaka, wystraszona.
– Telefonu? Czym się przejmujesz, śliczna, komórką? – zdziwił się.
– Tak, komórką. Jak wpadnie Travis, zaraz będzie w nim szperał.
Na stół wjechały cztery piwa.
– Przecież i tak miał go tyle czasu, więc już dawno przeszperał – wtrąciła cierpko Emma.
– To nic, muszę po niego jechać – Laura nie odpuszczała.
– Dobrze, śliczna, wyluzuj, zjemy i pojedziemy – uspokajał ją Jimmy.
– Wtedy może być już za późno.
– Młoda, nie napinaj się, przecież jest w pracy – Sue zabrała głos.
– No właśnie, a przecież nawet, jak przyjeżdża, to tylko na chwilę i raczej nie pomyśli, żeby szukać twojego telefonu. Poza tym na pewno nikt nie dzwonił, no bo kto? – przekonywała Emma widząc, że przyjaciółka już kombinuje.
– Ale chyba nie ma mnie w domu, tak? Kurwa, ty akurat powinnaś wiedzieć, jak ten dupek czasem się zachowuje! – Laura się zdenerwowała.  
Sue się roześmiała.
– No, młoda zaczyna się ciskać, to fajnie – brechała, zupełnie nic sobie nie robiąc z popłochu nastolatki.
– Dobra, śliczna, gdzie jest? Pojadę, zabiorę go – zadecydował w końcu Jimmy.
– Sam? – Laura jeszcze bardziej się spłoszyła.
– No pewnie, obrócę w dziesięć minut.
– Nie, jadę z tobą!
– No widzisz, młoda nie odpuści. Pojedziemy po ten telefon i zaraz wracamy, ok? – Jimmy spojrzał na Susan, podnosząc się z miejsca.
– Dobra, tylko nie pół dnia.
Jimmy się uśmiechnął, łyknął piwa i wyszedł pośpiesznie z Laurą z lokalu. Wóz stał zaraz obok, więc gdy tylko opuścili knajpę i Miko dojrzał dziewczynę, zaczął skakać i kręcić się jak wariat.
– Widzisz? Wszystkich przekabacisz, powinnaś pobierać za to opłaty – zadrwił wesoło Jimmy, narażając się na natychmiastowy cios w żebra.
Roześmiał się jeszcze bardziej, ale już się nie odzywał. Gdy tylko Laura zasiadła na fotelu, Miko podjął próbę przedostania się do przodu. Krzyknęła, chcąc go uspokoić, ale nic sobie z tego nie robił, dopiero, gdy brunet zagrzmiał surowo widząc, że nastolatka sobie nie radzi, piesek grzecznie przysiadł z tyłu.
– Nie wrzeszcz na niego! – wzburzyła się dziewczyna.
– Nie umarł, jak widzisz, i nie zabił przy okazji ciebie, więc może "dziękuję”? – rzekł czupurnie chłopak, przecinając Laurę prowokacyjnym, pełnym powagi wzrokiem.
– A idź w dupę – warknęła, zła, że znów znalazł jakąś pyskówkę.
– Uwielbiam cię taką, wiesz? Jesteś wtedy taka… ponętna i gorąca – kontynuował brunet, bacznie obserwując zamieniającą się z sekundy na sekundę minę Laury.
Ta siedziała nadąsana, lecz trwało to tylko chwilę, bo w końcu nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
– Jedziemy, czy śpisz? – chichotała.
W milczeniu przekręcił kluczyk, włączył klimatyzację i ruszył.
– Zapnij pas – spojrzał na dziewczynę.
– Ty też? – burknęła.  
Nie lubiła pasów, czuła się w nich totalnie skrępowana.  
– Jak jechaliśmy tu, nie zapinałam – broniła się.
– To nic, zapnij – ponowił prośbę i Laura w końcu usłuchała, bardzo niezadowolona. – Maleńka, ja też nie lubię pasów, ale to stara fura i nie reaguje już tak, jak powinna, rozumiesz?
– W porządku.


– Szybko wrócę – rzekła dziewczyna, otwierając drzwi pasażera. – Wypatruj Nissana, dupek może wpaść znienacka – dodała cierpko, nadal czując żal do brata – Ale jak dasz mi znać?
– A bo ja wiem? – Jimmy wzruszył ramionami sugerując dziewczynie, że pierwszy raz nie ma pojęcia, co zrobić.
Zdziwiło to Laurę, od czasu jego poznania zdążyła już się nauczyć, że zawsze ma jakiś plan.
– Puszczę ci sygnał, choć wątpię, żeby przyjechał akurat teraz. Leć już – powiedział w końcu, ponaglając dziewczynę.
– Trzymaj psa i odjedź trochę, nie stój pod samym domem – poprosiła i wysiadła z auta, modląc się w duchu, aby było tak, jak mówi.
Nie bała się Travisa i w dupie miała ewentualną awanturę, bała się natomiast tego, że jak wpadnie on na Jimmy’ego, ten nie wytrzyma i z wiadomego powodu zacznie się go czepiać, albo zrobi coś jeszcze gorszego.  
Obejrzała się, będąc już przy drzwiach, migiem wpadła do sypialni, chwyciła telefon, wyszła z domu szybciej, niż weszła i po dwóch minutach siedziała już w wozie. Od razu odblokowała komórkę, ale nie było żadnych powiadomień. Odetchnęła z ulgą i już bez przypominania zapięła pas, gdy tylko chłopak ruszył.
– Mała, muszę z tobą pogadać. To był też powód, dla którego dziś przyjechałem – rzekł znienacka Jimmy, lecz ton jego głosu zrobił się nagle bardzo dziwny.
Laura od razu się zaniepokoiła, chłopak brzmiał, jakby się czegoś wystraszył lub bał się powiedzieć to, co chciał powiedzieć.
– No mów – poganiała czując, że nie będzie to miła rozmowa.
Nie rozumiała swoich obaw, nic złego, co mógłby powiedzieć w tej chwili chłopak nie przychodziło jej do głowy, jednak jego mina i niepewny ton nie wróżyły nic dobrego.
– A może pogadamy u mnie? W samochodzie tak jakoś nie bardzo – mruknął, brzmiąc coraz dziwniej.
– Mów, co się stało i nie strasz mnie! – Laura znacznie podniosła głos.
Chłopak zjechał na pobocze i zatrzymał się przy krawężniku.
– Muszę wyjechać – spojrzał na dziewczynę.
– Wyjechać? – powtórzyła, zaskoczona.
– Tak, bo myślę, a wręcz jestem pewien, że ten chuj nie odpuści. Na razie się nie pokazuje, bo jest Chris i chłopaki, więc się boi, ale i ja się boję, że wcześniej czy później wpadnie do chaty, jak będę sam i wsadzi mi kosę w żebra… Wcale bym się nie zdziwił, to pojeb.  
– Ale przecież… Po tym, co się stało? – dziewczyna nie dowierzała, że "J" mógłby być aż tak odważny, albo aż tak głupi.
– To nic, on nie jest zdrowy. Dojdzie do siebie, przejdzie mu strach i będzie chciał się zemścić, jestem tego pewien.
– Nie wiem, może i masz rację, znasz go lepiej – przyznała Laura, nie wiedząc, co innego mu powiedzieć.  
– Mam chatę na pół roku i nie będę musiał za nią płacić, ale będę musiał za to trochę dorobić i nie zawsze legalnie – kontynuował chłopak, nie odrywając wzroku od brunetki.
Była zupełnie zaskoczona. Rozumiała fakt, że chciał poinformować ją o wyjeździe, lecz  zdziwiła się jego szczerością, przecież prócz tego nie musiał wtajemniczać jej w swoje plany, tym bardziej, że mówił o jakichś nielegalnych interesach.
– Ok, rozumiem, ale nie rozumiem, dlaczego mi to wszystko mówisz – odparła po chwili, gdy już przetrawiła najświeższe informacje.
Chłopak chwycił dziewczynę za rękę.
– Wyjedź ze mną…

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 2596 słów i 15189 znaków, zaktualizowała 5 lut 2018.

5 komentarzy

 
  • Fanka

    Po pierwsze żadna końcówka  :nunu:  
    Po drugie to cóż jestem ciekawa kiedy znajdą Amber :D  
    A po trzecie wyjedzie czy nie?  
    Znasz moje zdanie Kochana  :kiss:

    6 lut 2018

  • agnes1709

    @Fanka Znajdą, szybciej, niż myślisz:whip: :kiss:

    6 lut 2018

  • Fanka

    @agnes1709  :yahoo:

    6 lut 2018

  • AnonimS

    Pojawiła się wreszcie moja ulubiona autorka. Co my tu mamy ? Nadal szukają  Amber..( ale odkrywcze). No i opisy tych postaci -np ". Była nieźle wyrachowana, ale i na swój sposób… wytworna, przez co bez trudu mogła wzbudzić i sympatię, i jednocześnie strach." Wytworna ? Hmmm na czym ta jej wytworność polega?  Dobrze się to czyta i tak jak pozostali czekam co będzie dalej....

    6 lut 2018

  • agnes1709

    @AnonimS " Nadal szukają Amber..( ale odkrywcze)" - dzięki za poprawienie humoru od rana, dobrze, że kawę akurat przełknęłam:kiss:

    6 lut 2018

  • AnonimS

    (+(ale odkrywcze) odnosiło się do mnie że czymś tak oczywistym zaczynam komentarz. :sciana: .

    6 lut 2018

  • zabka815

    Hym..... ciekawe kiedy znajdą Amber, już nie mogę się doczekać  :P . Super część czekam na kolejną  :kiss: , tylko szybciutko  :dancing:

    6 lut 2018

  • agnes1709

    @zabka815 Szybciutko (i nieostrożnie) to się dzieci robi:D

    6 lut 2018

  • zabka815

    @agnes1709 naprawdę  :P

    6 lut 2018

  • aKubek

    No i super  śliczna  :D zbliża sie koniec?

    5 lut 2018

  • agnes1709

    @aKubek Jakbyś nie wiedział:P:P:P:P:P:P:P Phi...:rolleyes:

    5 lut 2018

  • aKubek

    @agnes1709 no z Tobą to nigdy nic nie wiadomo  :cmoczek:

    6 lut 2018

  • Black

    W końcu jakiś konkret:D Jestem zachwycona <3

    5 lut 2018

  • agnes1709

    @Black :faint:

    5 lut 2018

  • agnes1709

    @Black Konkretnie oberwę:lol2:

    5 lut 2018

  • Black

    @agnes1709 Ja nie mogę się doczekać co dalej:D

    5 lut 2018

  • agnes1709

    @Black Już końcówka... dzięki Bogu:D

    5 lut 2018