Szare istnienie - zmiany #20

Szare istnienie  - zmiany #20Toaleta podobnie jak reszta domu również nie powalała wyglądem. Żadnych płytek czy błyszczących kranów, jedynie mdła pomarańczowa farba na ścianach i podniszczona kabina prysznicowa, definitywnie prosząca się o wymianę.
Dziewczyna skrzywiła się nieco, nie wiedząc, czy brodzik jest niedomyty, czy po prostu poszarzał od starości. „Dobra, kurwa, może nie umrę… Bez przesady” – skarciła się w duchu, przekręciła zamek i po chwili siedziała już w kabinie. Prysznic wykonała niemalże ekspresowo, wciąż zażenowana całą sytuacją. Brodzik nie zmienił koloru, co znaczyło, że nie jest brudny, tylko ma już swoje lata i raczej żadnego choróbska jej nie przysporzy.  
Uśmiechnęła się pod nosem, ponieważ zaczęły nachodzić ją dziwne wyrzuty sumienia. Chłopak ugościł ją jak mógł, a ona jeszcze wymyśla.
– Śliczna – Jimmy nagle zapukał do drzwi. – Wylazłaś już? Zapomniałem o ręczniku – zachichotał.
– Tak – bąknęła, spłoszona.  
Stała na środku nagusieńka, jak ją Pan Bóg stworzył i faktycznie – niczego, czym mogłaby się okryć, nie uraczyła.
– Piękna, jesteś naga? – śmiał się chłopak.
– Spieprzaj.
– Otwórz, dam ci ręcznik. Nie będę podglądał, zresztą… już widziałem – kontynuował Jimmy, humor go nie opuszczał.
Speszona dziewczyna lekko uchyliła drzwi i wystawiła rękę, w której po chwili wylądował miękki, żółty materiał. Szybko się zamknęła i od razu usłyszała rechot gospodarza. Najeżyła się.
– Dobra, idę. A ty już wyłaź, bo tęsknię – rzucił Jimmy i zapadła cisza.
Szybko się wytarła, ubrała, jako tako uczesała potargane włosy i wyłoniła się z łazienki, wciąż zawstydzona i podburzona dowcipkowaniem chłopaka. Nie musiała długo czekać na atak psa.
– Miko! – wrzasnęła, gdyż piesek był bardzo natarczywy i znów nie pozwalał dziewczynie ruszyć się z miejsca.
Przepychając się i walcząc wlazła w końcu do salonu i Susan, gdy tylko zobaczyła nastolatkę, ryknęła na cały pokój.
– O kurwa, ale masz minę! Tylko nam tu nie wybuchnij! – zapiała.  
Laura delikatnie się uśmiechnęła, zakłopotana słowami dziewczyny.
– Ten ręcznik to była chyba podpucha, kombinował pewnie, jakby cię tu podglądnąć. Cham! – dodała Sue. – Lepiej, nie?
Laura pokiwała głową.
– Masz kaca? – zapytała blondynka.
– Nie wiem… chyba nie – odparła Laura. – Zaniosę to do pokoju – uniosła dłonie trzymające ciuchy i szybko przemknęła do sypialni.
Jimmy na klęczkach szukał czegoś w szafie, robiąc wkoło siebie istny burdel. Gdy usłyszał wchodzącą nastolatkę, wyłonił głowę.
– Ooo, jesteś ubrana… Szkoda – uśmiechnął się szeroko.
– Gdzie mam to położyć? – syknęła, pokazując ubrania.
– Rzuć byle gdzie. Dziś ich nie upiorę, bo rano jedziemy i nie wyschną. Zrobimy pranie na miejscu.
– Gdzie Emma? – zapytała Laura, zawisając nad głową chłopaka, który wznowił poszukiwania.
– Nie wiem. Mieli być o jedenastej, i widzisz. Pewnie się bzykają – odparł Jimmy. – Kurwa! – warknął, coraz bardziej chaotycznie wywalając z szafy kolejne ciuchy.
– Czego szukasz?
– Jebany cwel, nie ma połowy moich rzeczy. Sprzedał, gnój –  furczał brunet, zwinął wszystkie ubrania w wielki kłąb i wrzucił niechlujnie do szafy. – Skurwiały brudas!
Laura stała i gapiła się na chłopka, z trudem powstrzymując śmiech, jego mina była dość zabawna. Spojrzał na nią i także lekko się uśmiechnął.
– Chodź do Sue, zadzwonię do tego gnojka – rzekł, obejmując dziewczynę. – Ładnie pachniesz – zaraz wtulił nos w jej szyję, chwytając nastolatkę za rękę.



– No gdzie jesteś? Trzeba się spakować i kupić jeszcze parę rzeczy, a ty walisz w chuja. Widzę was tu za dziesięć minut – Jimmy cierpko zbeształ rozmówcę, po czym się rozłączył. – Oni poszli sobie do restauracji, macie pojęcie? – wyjaśnił, strzelając piorunami. – Ciekawy jestem, skąd Mały ma kasę.
– Wyluzuj i siadaj. I tak byście dziś nie pojechali, bo małolaty przycięły w jajo – zaśmiała się Sue, zerkając na Laurę, która od razu uciekła wzrokiem.
– Przestań dowcipkować, dobra? – warknął Jimmy, widząc manierę ukochanej. – Czego się napijesz? – spojrzał na Laurę, krążąc nerwowo po pokoju. – Drinka, piwko? Może coś ciepłego?
– Zrób mi herbaty – poprosiła nastolatka.
Chłopak zniknął w kuchni, co nie było Laurze na rękę. Zerknęła na Susan – szczerzyła się od ucha do ucha, głaszcząc psa. Już nie dokuczała dziewczynie, tylko grzecznie popijała piwo, siedziały więc obie w bezsensownym milczeniu. Jimmy z herbatą pojawił się po chwili.
– Zjesz coś? – zapytał, stawiając kubek przed Laurą.
– Przecież jadłam.
– Jak będzie głodna, krzycz. Kurwa, trzeba byłoby iść już w kimę, ale widzicie… – westchnął chłopak, otworzył piwo i zasiadł obok ukochanej.
Billy z Emmą zjawili się dopiero po pół godzinie, denerwując jeszcze bardziej nabuzowanego bruneta. Byli w ewidentnie dobrych humorach.
– Wiesz co? – napuszył się Jimmy. – A zresztą… – burknął, machnąwszy ręką i wstał po kolejne piwo.
Laura już zdążyła się domyślić, że jest na prochach, bo wciąż coś popijał, a żadnych oznak upojenia nie było. Nie była zachwycona, nie chciała, żeby ćpał. Bała się, żeby prochy nie wkręciły mu jakich „efektów ubocznych”, czym ją nastraszył niedawny sen. Spojrzała na Emmę – przyjaciółka zupełnie nie zwracała na nią uwagi, siedziała i klikała coś w telefonie.
– Skąd masz komórkę? – zapytała.
Emma jakby odleciała, bo pytanie do niej nie dotarło.
– EM! – wydarła się, wkurzona jej zachowaniem.
– Co? – blondynka się obudziła.
– Skąd masz telefon?
– Kupiłam.
Laura przewróciła oczami i zaniechała tematu. Zerknęła na zegarek – kilka minut po pierwszej.
– Chcesz się położyć? – zapytał natychmiast Jimmy.
– Nie, przecież spałam. Wiesz? Daj mi jednak to piwo – poprosiła, sądząc, że po alkoholu ogarnie ją senność.
Zaraz dostała butelkę. Za oknem rozległ się dźwięk klaksonu i wszyscy spojrzeli w stronę drzwi.
– Dobra, spadam – Sue podniosła się z miejsca, wydobyła ze skrytki schowane narkotyki i ruszyła w stronę wyjścia. – Powodzenia, dzieciaki – uśmiechnęła się do nastolatek.
– Zaraz wracam – rzekł Jimmy i po chwili wyszedł z przyjaciółką z domu.
– Może odłożysz już ten telefon? Jesteś uzależniona? – warknęła Laura, widząc, że Emma dostała jakiejś obsesji.
Pociągający papierosa Billy soczyście się uśmiechnął.
– Co cię boli? – odpyskowała Emma, nie patrząc na przyjaciółkę.
Laurze powoli zaczynało podnosić się ciśnienie. Od czasu, kiedy koleżanka spotkała się z chłopakiem, zaczęła ją ewidentnie ignorować, co bardzo drażniło nastolatkę. Cieszyła się na wyjazd z Emmą, a teraz zaczęła dochodzić do wniosku, że przyjaciółka będzie zachowywać się tak coraz częściej i w razie czego nie będzie nawet miała z kim pogadać.
– Nic mnie, kurwa, nie boli! – fuknęła sucho, chwyciła butelkę i schowała się w sypialni.
Z oddali usłyszała jeszcze pretensjonalne pomruki Emmy, zawołała więc psa i zamknęła za nim drzwi. Była zła i bardzo rozczarowana.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1237 słów i 7451 znaków, zaktualizowała 3 maj 2019.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Shadow1893

    Emma się zmieniła... inne towarzystwo... inne odzywki itp. Laura ma coraz większe wątpliwości, czy dobrze robi wyjeżdżając. Ma rację, zwłaszcza że towarzystwo ją przytłacza... Jimmy również jest dla niej znakiem zapytania. :)

    4 lipca

  • Użytkownik agnes1709

    @Shadow1893 Kto z kim przystaje...:D

    4 lipca

  • Użytkownik Iga

    A co tu tak pusto? :)

    30 kwi 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @Iga Będzie w swoim czasie;)

    30 kwi 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @Iga Nie masz konta, a ja potrzebuję priva do Ciebie napisać:sad:

    30 kwi 2019

  • Użytkownik Iga21

    @agnes1709 hejka specjalnie dla Ciebie właśnie założyłam :)

    2 maj 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @Iga21 Kochana moja:przytul:

    2 maj 2019

  • Użytkownik Iga

    Super :) szkoda, ze tam nie wlazl z tym recznikiem :) Fajnie by bylo jakby Laura wku*wila i go porządnie zje*ala :D

    16 kwi 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @Iga Niegrzeczna Ty:nunu::D Będzie jeszcze czas na dym, ja i sielanka nie idą w parze :lol2:

    16 kwi 2019

  • Użytkownik AnonimS

    Prysznic niczym relikt z czasów PRL-u.  Zestaw na tak.  Pozdrawiam

    14 kwi 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @AnonimS Powinni 500+ se załatwić :D Pozdro.

    14 kwi 2019