Strażnicy cienia IV część 7

Pod zajazdem za miastem stali dwaj podwładni Viktora. Obserwowali okolicę. Na prośbę Veroniki jeden z nich zaprowadził ją do dowódcy, który zajmował izbę na drugim piętrze.

     Mężczyzna, który wskazał jej drogę, zapukał do drzwi i otworzył, nie czekając na zaproszenie.
     – Przyjechała – oznajmił.
     – Gdzie jest? – zapytał Viktor.
     – Tutaj.
     – Niech wejdzie.
     Najemnik wpuścił ją do środka, po czym się oddalił. Viktor stał przy oknie.
     – Jeśli twoja propozycja jest nadal aktualna, to chętnie z niej skorzystam, przynajmniej  do Leichebergu – zaczęła, na co on skinął głową. – Chcielibyśmy ruszyć jutro rano – dodała.
     Ponownie skinął głową.
     Nie miała mu nic więcej do powiedzenia, więc opuściła jego pokój i dołączyła do swoich towarzyszy, których spotkała na schodach. Karczmarz właśnie prowadził ich na piętro. Ulrych i Filip byli wyraźnie spięci.

     Gdy już zajęła swoją izbę, zamówiła do pokoju kolację i butelkę wódki. Miała nadzieję, że po alkoholu poczuje się chociaż trochę lepiej. Nadal nie mogła pojąć tego, co się stało. Jak Gert mógł napisać coś takiego? Nigdy by się po nim tego nie spodziewała.
     Wyjęła list i znów go przeczytała. Nie wytrzymała, zmięła pergamin i ze złością cisnęła nim w kąt. Potem przez jakiś czas siedziała bez ruchu i koncentrowała się na tym, by wyrównać oddech i zapanować nad emocjami.  

     Kolacja już na nią czekała, gdy wróciła z łaźni. Zamknęła drzwi na klucz, zjadła, po czym otworzyła butelkę i napiła się z niej. Po chwili podniosła z ziemi list, rozłożyła go przed sobą na stole, starannie wygładzając zagięcia, i znów zaczęła czytać. Z każdą chwilą narastał w niej gniew, a alkohol utrudniał panowanie nad nim. Najchętniej rozszarpałaby Gerta, dosłownie, gołymi rękami. Zapragnęła zemścić się na nim za to, co jej zrobił.

     Przed północą podniosła się z miejsca i ruszyła w stronę wyjścia, po drodze potykając się o swój bagaż. Wściekła opuściła pokój. Trzasnęła drzwiami, po czym zamknęła je na klucz.
     – Co się stało? – zaniepokoił się Filip pełniący wartę na korytarzu.
     – Byłam zaręczona ze skończoną świnią – rzuciła. – To się stało.
     – Zdarza się – powiedział współczującym głosem, co jeszcze bardziej rozzłościło kobietę. – Chcesz pogadać?
     – Mam nadzieję, że jest daleko, bo gdyby teraz mi się napatoczył, byłby trupem. – Zdecydowanie ruszyła schodami do góry. – Tam jest ochrona. Zostań – poleciła Filipowi, który podążył za nią.

     Czarodziejka minęła bez słowa najemników stojących na drugim piętrze i zapukała do Viktora.
     – O co chodzi? – odezwał się od razu.
     – Mam ci to powiedzieć przez drzwi? – zapytała stanowczo za głośno jak na porę nocną.
     – Wejdź – zaprosił ją po chwili.

     W izbie było ciemno, jednak dostrzegła, że leżał w łóżku przykryty do pasa. Od razu skierowała się w jego stronę. Obserwował ją, nie odzywając się. Podeszła do niego, pochyliła się i namiętnie go pocałowała, pragnąc odreagować całą złość, jaka ją przepełniała.
     Chwycił ją mocno, niemal przerzucił przez siebie i przycisnął do łóżka. Wtedy się zorientowała, że nie miał nic na sobie. Gdy pospiesznie zaczął ją rozbierać, poczuła gorąco, które gwałtownie ogarnęło jej ciało. Kiedy skończył, przez krótką chwilę patrzył jej w oczy, po czym położył się na niej całym swoim ciężarem i zaczął zachłannie całować.
     Gdy się kochali, Veronika zapomniała o gniewie, który ją tam przywiódł. Czuła się, jakby znów śniła. Poza nimi nie było nikogo i nic się nie liczyło.  

     – Co się stało, że zdecydowałaś się do mnie przyjść? – odezwał się Viktor, nie odrywając od niej wzroku. – Dlaczego zmieniłaś zdanie?
     – Nie chcę o tym mówić – mruknęła.
     – W porządku.
     Wzięła go za dłoń i zaczęła ją oglądać, potem popatrzyła mu w oczy. Uśmiechnął się i pogłaskał ją po policzku. Wreszcie położył się na plecach, wsunął rękę pod jej głowę i przyciągnął ją do siebie.
     – O czym myślisz? – zapytał.
     – Nie myślę… Czuję – odparła po chwili zastanowienia. – A ty?
     – Podobnie. Nie bardzo wiem co, ale to coś przyjemnego.
     – Spokój – powiedziała.
     – Ja bym tak tego nie nazwał. Spokój kojarzy mi się z czymś… z całkowitą ciszą nie do zniesienia, z bezruchem.
     – Bardzo przyjemne uczucie po ostatnich wydarzeniach – przyznała. – W końcu nic mną nie targa, nie toczę już wewnętrznej walki ani… W zasadzie wszystko jest proste…
     – Musimy tam jechać? – przerwał ciszę, która zapadła po słowach Veroniki.
     – Oczywiście, że tak. Nie masz ochoty? – Popatrzyła na niego. – Wybacz, pewnie nikt nie ma ochoty. Jeśli zmieniłeś zdanie…
     – Nie – zaprzeczył, nie pozwalając jej dokończyć.
     – To skąd to pytanie?
     – Odnoszę wrażenie, że po raz pierwszy w życiu mam coś cennego i obawiam się, że tam mogę łatwo to stracić – wyznał.
     – Tak… – zamilkła na moment. – Trzeba się liczyć z tym, że stamtąd się nie wraca… Niektórym się udaje.
     – Ci, którzy opuszczą to przeklęte miejsce, często potem tam wracają. Toczą tę samą bezsensowną walkę…
     – Nie jest bezsensowna – przerwała mu. – To, że nie dostrzegasz jej sensu, nie znaczy, że go nie ma.
     – Dostrzegam i miałem na myśli coś innego. To, że nikogo nie przybliża to w żadnym stopniu do zwycięstwa… Ale może masz rację, przynajmniej nie jest gorzej. Może chociaż dlatego warto to robić i sam fakt, że nie jest gorzej, można uznać za zwycięstwo.
     – Tak na to patrzę… Mam tam do zrobienia coś bardzo ważnego. Jeśli mi się nie uda, będzie znacznie gorzej, dlatego nie ma możliwości, by tam nie jechać.
     Skinął głową i po chwili znów zaczął ją całować. Nie zamierzał tracić czasu, którego być może mieli niewiele.
     
     – Moglibyśmy razem zrobić sporo szumu – stwierdził Viktor, leżąc obok Veroniki. – Twoja magia, mój miecz… Mam na myśli przyszłość.
     – Jaką przyszłość? – Spojrzała na niego zdziwiona.
     – Mówiłem o tym, co będzie po Sylvanii, to znaczy o tym, co mogłoby być.
     – Nie robię tak dalekosiężnych planów – powiedziała.
     – Dzięki mnie i moim wojownikom bylibyśmy najsławniejszą grupą do wynajęcia – ciągnął. – Dzięki twoim cechom najbardziej tajemniczą.
     – Najsławniejszą – powtórzyła. – Sława to ostatnia rzecz, na jakiej mi zależy.
     – Są osoby, a także instytucje, o których się mówi, ale tak naprawdę niewiele o nich wiadomo. Chociażby Kolegium Cienia. Każdy wie, że istnieje, ale tak naprawdę nikt nie wie, czym właściwie zajmują się magowie należący do niego.
     – Większości się wydaje, że doskonale wiedzą – wtrąciła.
     – Moglibyśmy robić rzeczy, które innym wydawałyby się niemożliwe. Wiesz, ile córek zostało nałożnicami wampirów albo zostało przemienionych, ponieważ nie znalazł się śmiałek, który wyrwałby je z ich łap i zwrócił rodzinie? – zapytał.
     – Pewnie sporo.
     – Pomyśl, ile można za to dostać. To tylko taki pierwszy z brzegu przykład.
     Uśmiechnęła się, sięgnęła po koszulę i zaczęła się ubierać.
     – Skarby, które zagrabili najeźdźcy podczas Burzy Chaosu – kontynuował. – Armia Archaona została rozbita, ale majątek, jakieś księgi, za którymi kapłani Vereny szaleją, to wszystko gdzieś jest… Chyba że spłonęły, ale nawet informacje o tym, gdzie to się stało, byłyby coś warte. Co robisz? – Dopiero zauważył, że wstała.
     – Ubieram się – odparła.
     – Wychodzisz gdzieś? – Podniósł się nieco.
     – Yhm.
     – Dlaczego? – zapytał.
     – To mój pierwszy dzień po długiej chorobie. Jestem zmęczona, powinnam odpocząć.
     – Moje łóżko jest równie dobre jak twoje – stwierdził. – Nadaje się także do spania.
     – Nie chcę… – urwała, szukając odpowiednich słów.
     – Nadużywać gościnności? – dokończył za nią.
     – Można tak to ująć.
     – A jeśli będę nalegał? – Wstał i podszedł do niej.
     – Zależy jak…
     – Skutecznie. – Chwycił ją za ręce, którymi właśnie dopinała ubranie i przyciągnął do siebie, po czym namiętnie pocałował.
     Poczuła dreszcz przechodzący po ciele.     
     – Może lepiej idź, nie jestem śpiący – przyznał i przewiązał się w pasie prześcieradłem.
     Oparł się o ścianę przy drzwiach i obserwował, jak poprawiała fryzurę.

     Na schodach siedział Filip. Zerknął na Veronikę, gdy schodziła.
     – Nic mi nie jest – powiedziała.
     – Yhm – mruknął i wstał, by ją przepuścić. – To nie w porządku – stwierdził, gdy go minęła.
     – Co jest nie w porządku? – zapytała, nie zatrzymując się.
     Spojrzał za siebie i ruszył w jej stronę. W tym czasie otworzyła swoje drzwi.
     – Zaczekaj. Przecież nie będę krzyczał.
     – Czekam, nie wchodzę do środka… Co jest nie w porządku? – powtórzyła, gdy przed nią stanął.
     – O mało nie pozbawili nas życia, a ty… – urwał i pokręcił głową.
     – Co ja? – Założyła ręce na piersiach i popatrzyła mu w oczy.
     – Domyślam się, że nie graliście tam w szachy.
     – Ktoś mógłby się na ciebie pogniewać za takie insynuacje – zauważyła.
     – Kto? – Zaskoczyła go ta uwaga.
     – Nie wiem, może jakaś przyzwoita kobieta.
     – A co to ma do rzeczy? – Machnął ręką. – Nie obraź się, może i zrobił na tobie wrażenie… To, co się stało w zajeździe, naprawdę nie ma dla ciebie żadnego znaczenia?
     – Ma – odparła. – Widziałam, jak ogłuszył Gerta i złamał mu nogę.
     – Właśnie.
     – Strasznie mnie to kręci – przyznała. – Sama bym to zrobiła, gdybym miała ku temu okazję.
     Zdumiony tymi słowami Filip mimowolnie otworzył usta.
     – Czego się spodziewałeś? – zapytała. – Zostawił mnie, mam prawo być wściekła. Też byś był na moim miejscu.
     – No to mu dowaliłaś – mruknął i wrócił na schody. – Jeśli tak na to patrzeć, to było świetne posunięcie.
     – Akurat jego to nie obchodzi. Poza tym nie rozumiem, co ci do tego.
     Zawrócił i znów przed nią stanął.
     – Mówiłaś, że nic mi nie brakuje – przypomniał.
     – Zgadza się – potwierdziła.
     – Ja nigdy nie podniosłem na ciebie ręki – zaznaczył. – Oni nas zaatakowali, są naszymi wrogami...
     – Ten człowiek uratował mi życie – przerwała mu.
     – Bredzisz! – uniósł się wyraźnie rozemocjonowany. – Każdy, kto brał w tym udział, jest naszym wrogiem.
     – Gdyby nie oni, byłabym już martwa. Rozumiesz to?
     – Gdyby nie oni, może inaczej by to wszystko wyglądało – rzucił. – Może Gert by nie odszedł.
     – Bardzo dobrze, że odszedł. Wygląda na to, że pomyliłam się co do niego, a ten związek nie był nic wart.
     – Gdyby tam był ktoś inny, dalibyśmy radę – ciągnął. – Nawet gdyby to były trzy wampiry, nawet pod wpływem tej trucizny. Nie wiem, jak on mógł uniknąć mojego ciosu. Każdemu innemu odrąbałbym łeb i historia wyglądałaby zupełnie inaczej. Nikt nie powaliłby Gerta, a ty nie opowiadałabyś takich rzeczy.
     – Nie zmienia to faktu, że dobrze mnie traktowali – powiedziała. – Nie pozwolili mnie torturować, chcieli zabić czarnoksiężnika, a potem, gdy byłam ciężko ranna, zajęli się mną.
     – Najwidoczniej zakochał się w tobie, ale to nie zmienia faktu, że przyszedł tam po to, żeby cię porwać i oddać komuś obcemu, zdrajcy z twojego Kolegium.
     – On przecież o tym nie wiedział.
     – Jego to nie obchodzi! – podniósł głos po raz kolejny. – Poza tym jakie znaczenie mają jego motywy, skoro tak nas potraktował? Żadne!
     – Gdybyśmy grzecznie spali, pewnie by do tego nie doszło.
     – Zaraz chyba pójdę go przeprosić za to, że stałem mu na drodze – rzucił z ironią.
     – Przestań. Przecież nie twierdzę, że to nasza wina. Za wszystko odpowiada ten czarnoksiężnik.
     – A oni dla niego pracowali – przypomniał z naciskiem.
     – No tak. I co? I dlatego to jest nie w porządku? – zapytała.
     – Właśnie. O tym mówię.
     – Dobrze. Nawet jeśli to nie jest w porządku, to co z tego?
     – Jeśli chciałaś odegrać się na Gercie, trzeba było to zrobić z kimś, komu można ufać, a nie z kimś, kto zabija i porywa dla pieniędzy – powiedział już spokojniej. – I nie mówię tutaj o sobie – dodał.
     – Nie odegrałam się na Gercie, bo on nie wie o tym, co zrobiłam, poza tym nie dowie się, a nawet gdyby się dowiedział, miałby to gdzieś.
     – Nieważne, czy on o tym wie, czy nie wie. Ważne, co ty o tym myślisz. I jak już mówiłem, każdy inny, każdy obcy, najgorszy nieudacznik byłby lepszy od niego.
     – Nie lubię nieudaczników – oznajmiła.
     – A to bohater. – Pokręcił głową. – W tej sytuacji każdy jest od niego lepszy, nawet Ulrych.
     Spojrzała na niego zdumiona.
     – Wiem, wiem, Ulrych to nie ja – powiedział. – Wracając do sedna sprawy, dlaczego nie ja?
     – Myślisz, że ja to planowałam, analizując wcześniej listę kandydatów? – zapytała.
     – Do mnie miałaś bliżej. Jeśli już chciałaś to zrobić, nie musiałaś iść na drugie piętro.
     – Wybacz, ale ta rozmowa jest żenująca. – Nie miała ochoty ciągnąć tego tematu.
     – Nie zmienia to faktu, że dokonałaś wyboru najgorszego z możliwych. – Filip nie ustępował.
     – Skoro tak szczerze rozmawiamy, powiem ci, że wcale nie żałuję – rzuciła zirytowana.
     – Bo nie wiesz, co tracisz – mruknął, gdy już wchodziła do izby.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2375 słów i 13694 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Fanka

    Oj Filip zazdrosny :D No cóż biedny chłopak  :glaszcze:  
    Nie jest tak że jak jemu ona się podoba,to on również musi jej :P  
    :bravo: za kolejna świetną część  :yahoo:

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanriel

    @Fanka Mądrze piszesz. :) Dziękuję bardzo!

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanka

    @Fanriel Dziekuje !  :kiss:

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanriel

    @Fanka :)

    18 sty 2018

  • Użytkownik AnonimS

    @Fanka ja też się nie obrażam i fajnie że jest z kim podyskutować bo już mi się zaczęło nudzić pisać komentarze samemu. Co do Gerta.. dobrze się zachował tylko wg mnie za późno . Wy jako kobiety macie swój punkt widzenia bo znacie damską psychikę.  Ja postaram się Wam uzmysłowić co ja myślę o tym jako facet. Na co miał liczyć skoro panienka zmieniała poglądy na temat ślubu równie często jak modelka ciuszki na wybiegu? Ona chciała luźny związek oparty na seksie bez zobowiązań i planów na przyszłość. On widząc że prawie każdy facet ma ochotę ją poderwać. Chciał stabilizacji i świadomości że ona jest jego jak on jej. Z reguły kobiety tego chcą a faceci wolą bez zobowiązań . Tu jest odwrotnie. Wg mnie są dwa rodzaje prawdziwie kochających partnerki. Ci którzy mówią -moja i należy do mnie i ci co sami chcą należeć do kobiety. Gert jest mieszanką tych zachowań. A teraz do Autorki. Nie pasuje mi profil psychologiczny Gerta do profilu mordercy na zlecenie. Gdyby był psychopatycznym mordercą to tak. Ale morderca zawodowiec musi być min wyrachowany i na zimno wszystko kalkulować. Inaczej popełni błąd i zginie. P.S. o ile trochę znam Fanriel to Gert pojawi się
    niespodziewanie jak królik z kapelusza magika.  Pozdrawiam obie Panie

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanka

    @AnonimS Wooow jaka długa odpowiedź ;) Co do tego że Gert się pojawi to też tak czuję. Ale czy wybaczy? Skoro ją zostawił to nie powinnien mieć jej niczego za złe. Z tym ślubem ona mi od początku mówiła że nie chcę,bo ma inne zycie,a do niego to nie docierało. Ja mimo iż jestem kobieta to nie oznacza że za wszelką cenę będę bronić kobiet,bo na wszystko patrzę szczerze. To prawda Gert powinnien być wyrachowany,ależ tez i ukrywać pozory by się nie zdradzić. Autorka moim zdaniem bardziej skupia się na Weronice i tym czym ona się zajmuje niż Gert. Widać że Weronika go kocha i nie chciała to nigdy skrzywdzić. A tak naprawdę on zamiast być przy niej,uciekł. Ślub nigdy nie daję gwarancji,a Gert też za usilnie tego chciał.

    18 sty 2018

  • Użytkownik AnonimS

    No proszę. Tak jak myślałem z rozczarowania i na złość Gertowi poszła z Viktorem do łóżka. Dla mnie to skorzystała z pierwszej okazji bo Viktor jej się podobał. Tylko jeśli kiedykolwiek spotka Gerta to jak mu spojrzy twarz i jak mu wytłumaczy swoje  zachowanie?

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanka

    @AnonimS A Gert mimo wszystko jak się zachował? Oki Weronika nie jest święta ale zawsze starała mu się wszystko wytłumaczyć,a on tak naprawdę przy najbliższej okazji uciekł,bo zobaczył czym ona ma do czynienia na codzień. I to jest mężczyzna? I co chciał jej złożyć przysięgę,a i tak prędzej czy później by uciekł wystraszony:D

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanriel

    @Fanka Widzę, że AnonimS doczekał się kogoś, z kim może podyskutować. ;)

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanriel

    @AnonimS Zapewniam Cię, że wolałaby nie mieć takiej okazji, chociaż faktycznie Viktor jej się podoba.

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanka

    @Fanriel Oj mam nadzieje ze sie nie pogniewa  :lol2:

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanriel

    @Fanka Z pewnością nie. Od dawna na to czekał. :)

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanka

    @Fanriel To teraz pozostaję mi poczekać. A i owszem widziałam i czytałam wszystkie komentarze ale uznałam że jak nadrobie wszystkie części to się odezwę ;)

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanriel

    @Fanka Przyznam, że jestem ciekawa, co z tego wyniknie. ;)

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanka

    @Fanriel Kolejne opowiadanie  :lmao:  
    A tak serio to wiesz dla mnie każdy może mieć własne zdanie i ja chętnie moge podyskutować ;)

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanriel

    @Fanka Zgadzam się z Tobą. Ja z kolei wolę nie brać udziału w dyskusjach pod swoimi tekstami, ale zawsze z zainteresowaniem je czytam.

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanka

    @Fanriel Wiesz Ty jesteś autorką i bez sensu wdawać się w dyskusję. Napisałaś tak i tyle. A my czytelnicy to co innego ;)

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanriel

    @Fanka Dokładnie. Właśnie tak to widzę. :)

    18 sty 2018

  • Użytkownik Fanka

    @Fanriel ;)

    18 sty 2018