Strażnicy cienia II część 48

Niemal wszyscy pokiwali głowami.
     – W takim wypadku musimy się pochować i strzelać do nich, kiedy zechcą wyjść – stwierdził jeden z najemników.
     – A co z jeńcami? – zapytała Estela. – Może błędnie zakładamy, że wszyscy są w jednym miejscu.
     Zapadła chwila ciszy, którą przerwał Gert:
     – Jeśli będziemy wchodzić do wszystkich budynków po kolei, żeby sprawdzić co się tam dzieje…
     – Rozszarpią nas – dokończyła jego narzeczona.
     – Właśnie – zgodził się z nią. – Nie możemy też czekać do zachodu słońca, bo zabiją zakładników, a potem nas.
     – Musimy działać zdecydowanie – powiedział Alex.
     – W takim wypadku należy podpalić budynki tak, by nikomu nie zaszkodzić – zasugerowała Estela. – Pożar zaczynający się od dachu da szansę na ucieczkę.
     – Dlaczego sądzisz, że zakładnicy mogą się poruszać? – zapytała czarodziejka.
     – Wcale tak nie sądzę, ale będziemy mieli chwilę na ich uwolnienie, gdy wampiry wylezą na zewnątrz.
     – Chcesz wchodzić do płonącego budynku?
     – Mogę podpalić tak, aby nie zajął się cały od razu – powiedział Jose.
     – A możesz podpalić tak, żeby było więcej dymu niż ognia? – zwróciła się do niego Estela.
     – Może po prostu ktoś powinien tam pójść i dyskretnie się rozejrzeć, zobaczyć jak to faktycznie wygląda? – zaproponowała Veronika. – Wtedy mielibyśmy konkrety.  
     – Mogą nas zauważyć, jak tylko tam wjedziemy – odezwał się Alex. – Być może już nas widzą.
     – Ja nie mówię o tym, żeby wjeżdżać tam konno, tylko o tym, żeby się podkraść. I nie wszyscy, tylko wybrana osoba – zaznaczyła.
     – A ja próbuję ci uświadomić, że być może wystawiły warty. W końcu nie są w Sylvanii, tylko w Imperium.
     – Sam mówiłeś, że są dzikie, więc zakładam, że się nażarły i odpoczywają.
     – Nie wiem, jak zachowują się dzikie wampiry.
     Kobieta spojrzała na Gerta.
     – A może by z nimi pogadać? – zaproponował. – Może powinny się poddać?
     – Co? – zapytała zdziwiona. – Tobie dzisiaj słabo idzie przekonywanie. Nie ma o czym dyskutować. Trzeba tam pójść i się rozejrzeć – postanowiła, dyskretnie zerkając na narzeczonego.
     Pomyślała, że nawet jeśli już zostali zauważeni, wampiry będą obserwować miejsce, w którym stoją. Nikt by nie widział, gdyby się oddaliła i po cichu podeszła do osady. Sama była w stanie dostać się tam niepostrzeżenie. Chciała chociaż ustalić, które z okiennic są szczelnie zamknięte. Z pewnością właśnie w tych budynkach kryły się wampiry. Gdyby mieli te informacje, mogliby zaplanować coś konkretnego.
     – Proponuję, żebyśmy podzielili się na trzy grupy – powiedział Gert. – Niech Alex, jako osoba najbardziej doświadczona, poprowadzi grupę do stodoły i spróbuje uwolnić zakładników.
     – Myślę, że za bardzo kombinujecie – odezwał się Gottri i wyciągnął topór. – Jeśli są w stodole, na pewno nie przeżyją. – Uśmiechnął się przebiegle, co wyglądało dość zabawnie.
     – Zrozum, jeśli ty tam wejdziesz… – zaczęła czarodziejka.
     – Ale po co tam wchodzić? – przerwał jej krasnolud. – Zrobię dziurę. To przecież tylko stodoła. – Pokazał topór. – Dziura, promienie słońca wpadające do środka… – Pokiwał głową z zadowoleniem. – Wystarczą dwa łuki, które będą mnie ubezpieczać i mogę sam wyciągnąć tych zakładników.
     Veronika się roześmiała. Ten pomysł był genialny.
     – Od razu wiedziałam, że jesteś wyjątkowy – powiedziała do Gottriego.
     – Ale pozostałe budynki zostaną dla was – zaznaczył. – Możecie dalej kombinować.
     – Tak czy inaczej, warto by było dostać się tam po cichu. Im mniej narobimy hałasu, tym lepiej. – Czarodziejka była o tym przekonana. – Może jeszcze nie wiedzą o naszej obecności, a zaskoczenie dałoby nam przewagę.
     – Nie narobimy hałasu, przerzucając… – Alex skinął w stronę krasnoluda – przez ogrodzenie?
Gotrri popatrzył na niego, mrużąc jedno oko.
     – Zaraz kopnę cię w zad i w jednej chwili znajdziesz się w kominie tego zajazdu – zagroził.
     – Przejdę przez palisadę i otworzę bramę – zadeklarował Gert. – Wtedy będziemy mogli się rozdzielić. Proponuję, żeby Alex poszedł z Gottrim. Estelo, dobrze strzelasz? Albo nie, może ta druga pani…
     – Nellie – przedstawiła się barmanka.
     – Trafi pani w taką dziurę z niedużej odległości? – dopytywał Gert, pokazując ręką wielkość, o jaką mu chodziło.
     – Jasne – odparła z przekonaniem.
     Veronika właśnie wtedy uświadomiła sobie, że przeoczyli coś niezwykle istotnego. Wampiry są przerażające i z pewnością niejeden z najemników prędzej ucieknie na ich widok, niż stanie do walki.
     – Pańscy ludzie rozstawią się i będą pilnować, żeby wampiry nie wydostały się z budynków – Gert zwrócił się do dowódcy. – Ja pójdę z kilkoma ochroniarzami do zajazdu. Veronika z pozostałymi najemnikami, Estelą i Jose, udadzą się do domu wielmożnego. Kiedy usłyszymy, że Gottri rąbie ściany stodoły, podpalimy budynki. Oczywiście tak, by nie zrobić krzywdy ewentualnym zakładnikom. Zaczekamy na wampiry na zewnątrz.
     Alex znów z uwagą obserwował narzeczonych.
     – Wykluczone – zaprotestowała czarodziejka, odciągając Gerta na bok.
     – Dlaczego? – zapytał szeptem.
     – Nie pójdziesz tam z nimi sam. To zbyt niebezpieczne. Weź Jose.
     – Twój budynek jest najładniejszy i z pewnością najwygodniejszy. Pewnie tam siedzi większość – argumentował.
     – Ja i Jose powinniśmy być osobno.
     – Zajmij czymś Alexa przez chwilę – poprosił ją, po czym zwrócił się do pozostałych: – Zabierzcie broń, wszystko co może służyć do podpalania. Zapałki, pochodnie, oliwa, alkohol i tak dalej. – Podszedł do bagaży jednego z najemników. –  Pokaż, co tam masz – powiedział. – Pomogę ci. Wyglądasz na zdezorientowanego...
     Veronika ruszyła w stronę Alexa.
     – Jak to widzisz? – zagadnęła mężczyznę, zatrzymując się przy nim.
     – Strasznie dużo zamieszania – odparł. – Jeśli coś pójdzie nie tak... Liczę na to, że w razie czego czarodziej zrobi tam piekło, które czeka na wampiry.
     – Bez wątpienia.
     – Bez wahania – dodał.
     – Z pewnością. – Pokiwała głową. – Doskonale wie, co do niego należy.
     – Porozmawiam z nim.
     Kobieta zerknęła na Gerta, który przez chwilę grzebał w plecaku najemnika. Coś mu podał, coś wyrzucił, a coś oglądał. Potem poszedł do Gottriego.
     – Myślisz, że zakładnicy mogą być w stodole? – zapytała Alexa, by go zatrzymać. – Chyba powinny trzymać ich przy sobie. Co podpowiada ci doświadczenie?
     – Zależy, ilu przeżyło. I zależy od inteligencji tych wampirów. Z pewnością wyłonił się tam jakiś przywódca, nawet jeśli nie ma z nimi tego, który przemieniał. Duża grupa ludzi mogłaby się uwolnić i zaszkodzić kilku śpiącym wampirom. Gdybym ja był na ich miejscu, trzymałbym osobno kobiety, mężczyzn i dzieci, co dałoby mi władzę nad ich poczynaniami… Może nikt nie przeżył, a może przeżyła tylko grupka. Trudno powiedzieć.
     – Gdyby były rozsądne, najadłyby się od razu, a zostawiły tylko coś…
     – Muszą dużo pić – przerwał jej. – Są dzikie. Może te bardziej opanowane trzymałyby spiżarnię poza ich leżem, gdzie mogłyby wpaść w szał krwi… Z drugiej strony to nie są aż tak duże budynki. Pięćdziesiąt wampirów musiałoby spać jeden na drugim.
     – Raczej aż tyle ich tam nie ma.
     – Nawet dwadzieścia. To nieduży dom. Dobry dla rodziny i jednego służącego – oszacował, patrząc w stronę osady.
     – Pewnie będą wszędzie – podtrzymywała temat.
     – Więc jest prawdopodobne, że i zakładnicy będą porozdzielani.
     – Wtedy raczej im nie pomożemy… Chyba że wampiry, chcąc uciec, nie będą o nich myśleć.
     – Potrzebna by nam była dobra dywersja – stwierdził. – Płonący dach jest niezłym pomysłem. Szybko się zapali i nie będą miały możliwości gaszenia. W takiej sytuacji ucieczka jest jedynym rozwiązaniem. Mogą zabrać ze sobą zakładników. Jeśli tak się stanie, nie będziemy mieli możliwości ich odbicia. Zasłonią się nimi. Teoretycznie… Nie wiemy, co się dzieje w środku. Gdybyśmy mogli oddzielić zakładników chociażby ogniem…
     Veronika dyskretnie zerknęła na Gerta. Właśnie odchodził od Gottriego. W związku z tym czarodziejka zostawiła Alexa i ruszyła w stronę narzeczonego.
     Wzięła go za rękę i razem odeszli na ubocze.
     – Nie martw się. Uda się – powiedział tak, by wszyscy to słyszeli i ścisnął jej dłoń.
     – Nie powinniśmy się rozdzielać – wyszeptała.
     – Mówisz mi to teraz, gdy już wszystko przygotowałem?
     – Tak. Patrząc na to, zdałam sobie sprawę, że być może błędnie zakładamy, że one ulokowały się w tych trzech miejscach. To mogłoby być dla nich niewygodne i być może zajęły wszystkie chaty. Jeśli my się…
     – Cały ten podział jest po to, żebyś mogła swobodnie działać – przerwał jej.
     – Moja magia na nie…
     – Wiem, ale masz też inne zdolności… Kurczę, specjalnie to zrobiłem, żebyśmy oboje mogli swobodnie pracować. Nie mogę się teraz wycofać.
     – Chcesz tam wejść po cichu i popodrzynać im gardła? – zapytała.
     – Nie. Rozmawialiśmy przecież o zakładnikach. Chciałem się rozejrzeć, wybrać strategiczne miejsce...
     – Nie będziemy mieli szans na walkę, rozumiesz? – weszła mu w słowo. – Jak one wylezą na zewnątrz i zorientują się, co się dzieje, podzieleni nie będziemy mieli szans.
     – Ludzie muszą stać poza ich zasięgiem, nie wdawać się w bezpośrednie starcia.
     – Oczywiście. Pamiętasz może, jak łowcy Arthura strzelali do demonów? Żaden nie trafił. Dobiegłyby do nich, gdyby nie ja – przypomniała.
     – Mamy Jose.
     – Tylko, że on będzie w jednej z grup. Co z pozostałymi?
     – Więc ustawimy go tak, by mógł zareagować na atak z każdej strony – zaproponował. – Zrobi zaporę z ognia… Mogliśmy to wcześniej omówić – dodał z wyrzutem.
     – Teraz mi to przyszło do głowy – wyjaśniła. – Może naprawdę lepiej by było trzymać się w grupie?
     – Chyba nie powinniśmy rozmawiać o tym na osobności – stwierdził z niezadowoleniem.
     – Nie chcę podważać twoich decyzji, dlatego rozmawiamy tutaj.
     – Każdy może się wypowiedzieć. Ja mogę zdecydować o czymkolwiek, a ty zawsze możesz wyrazić swoje zdanie. Zresztą sam mogę przedstawić im twoje wątpliwości, tylko zdecyduj w końcu, czego chcesz – poprosił.
     – Na pewno macie coś ważnego do omówienia, ale ja też chciałbym coś powiedzieć – doszedł ich głos krasnoluda.
     – Chyba nikt ci nie przeszkadza – odpowiedziała mu czarodziejka.
     – Grunt, że mnie słuchasz… Nie wiemy, w której chacie są zakładnicy. Nie wiemy, czy ktokolwiek będzie w stodole. Nie jest to najwygodniejsze miejsce we wsi… Proponuję, żeby podpalić zajazd i dom wielmożnego i zająć się tymi, którzy będą próbowali opuścić budynki. Myślę, że nie będą sobie wtedy zawracać głowy zakładnikami.
     Zapadła cisza, którą przerwała Estela:
     – To wykluczone. Nie możemy w ten sposób postępować.
     – Kiedy zrobi się gorąco, wejdę do środka i odszukam zakładników – zadeklarował Gottri. – Jeśli znajdzie się ochotnik, może zrobić to w drugim budynku.
     Veronika zwróciła się w stronę osady i zamyśliła się na chwilę.
     – Trzeba to zrobić po kolei – powiedziała do narzeczonego. – Musimy trzymać się razem, otoczyć, strzelać i zacząć od zajazdu, bo zajazd jest przystosowany do przyjęcia większej liczby podróżnych. Tam pewnie będzie ich najwięcej.
     – Nie mam takiej pewności. Oba budynki są równie duże, a u władcy z pewnością jest wygodniej – stwierdził Gert.
     – Ale raczej nie ma tam tylu łóżek.
     – Tu muszę się z tobą zgodzić – przyznał jej rację.
     – W zajeździe będzie ich najwięcej – powtórzyła głośniej. – Trzeba wejść tam niepostrzeżenie, otoczyć budynek tak, żeby nas nie zauważyły. Jose podpali dach. Dobrze by było, gdybyśmy byli ukryci, żeby nie wiedziały, że to nie przypadek. Zaatakujemy dopiero, gdy zaczną wychodzić na zewnątrz. Ktoś powinien też obserwować resztę wioski, by ewentualnie poinformować nas, gdzie jeszcze są.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2064 słów i 12492 znaków.

2 komentarze

 
  • Margerita

    łapka w górę jak oni będą tak debatować to te dzikie wampiry, albo im uciekną albo ich pozabijają więc niech się szybciej decydują

    29 gru 2018

  • Fanriel

    @Margerita, dobry plan to podstawa. ;)

    29 gru 2018

  • Fanriel

    @Margerita, za łapkę oczywiście dziękuję! :)

    29 gru 2018

  • AnonimS

    To co? Zgadzasz się na dyskusję?

    2 gru 2017

  • Fanriel

    @AnonimS Wybacz, nie zmienię zdania.

    2 gru 2017

  • AnonimS

    @Fanriel wybaczam :blackeye:

    3 gru 2017

  • Fanriel

    @AnonimS  :)

    3 gru 2017