Strażnicy cienia część 10

Śniadanie zjedli w ciszy.
- Jesteś spięta – stwierdził Gert, dopijając herbatę. – Przecież to nie na ciebie mają napaść.
- Coś mi nie pasuje – powiedziała, wstając i po raz kolejny wyglądając przez okno.
- To znaczy? Co?
- Nie     wiem. Coś… Sprawdzam wszystko po dziesięć razy i mam wrażenie, że coś przeoczyłam. Może to dlatego, że dawno nie byłam sama.
- Nie jesteś sama.
- Jestem. Mówię o swoim mistrzu. Wcześniej zawsze tak pracowałam i wszystko było w porządku. Później poznałam jego i przez trzy lata prawie bez przerwy byliśmy razem. Można się przyzwyczaić – stwierdziła.
- To twoje pierwsze poważne zadanie. Też się denerwowałem.
- Robiłam trudniejsze rzeczy.
- A czym się zajmowałaś? – zainteresował się.
- Nie wspominałam ci? – Uśmiechnęła się lekko. – Nie ma się czym chwalić.
- To się nie chwal, tylko powiedz – nalegał. – Jestem ciekaw.
- Pracowałam dla gildii złodziei.
- I uważasz, że rozpracowywanie szajki kultystów jest prostsze od kradzieży?
- Nie interesowałam się sakiewkami na rynku.
- Więc włamania? – domyślił się i kontynuował, gdy potwierdziła skinieniem głowy. – To było trudniejsze?
- Może i nie… Wymagało wielu przygotowań, precyzji… Zresztą sam wiesz. Też to robisz. – Znów wyjrzała przez okno. – Teraz nie jestem w stanie niczego zaplanować. – Czuła narastający niepokój.
- A jeśli ci ze świątyni to zwykli mordercy?
- Nawet jeśli, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że pracowali dla kultystów.
- Można popytać w gildii, ale trzeba to zrobić delikatnie – zasugerował. – Takie pytanie mogłoby oznaczać wyrok śmierci. Świadczy o tym, że wiesz więcej niż inni.
- Dlatego jestem od tego daleka. Przynajmniej na razie.
- Bądź ostrożna, proszę. – Zrobiło jej się miło, gdy to powiedział.
Pocałowała go i zeszła na dół. Tam przywitała się z Anshelmem, który w samotności jadł śniadanie.

Veronika opuściła zajazd i skierowała się do świątyni Sigmara. Po drodze kilkakrotnie się zatrzymywała, by sprawdzić, czy nikt jej nie śledzi. Szczególną uwagę poświęciła okolicom świątyni. Na placu stali strażnicy miejscy. Rozglądali się i obserwowali przechodniów.
Gdy dotarła na miejsce, trwały już przygotowania do nabożeństwa. Zajęła to samo miejsce, co poprzedniego dnia. Stamtąd była w stanie dostrzec najwięcej. Dyskretnie przyglądała się ludziom, wchodzącym do środka.
Pomimo, że obrzędy przebiegały bez żadnych zakłóceń, czarodziejki nie opuszczało złe przeczucie.
Po ceremonii kapłan i jego pomocnicy jako pierwsi opuścili budynek. Za nimi ruszyli wierni, a wśród nich Veronika. Gdy już była na zewnątrz, udała się w kierunku, w którym będzie zmierzał Tolzen. Nie chciała czekać na niego na placu, by nie zwracać na siebie uwagi. Zatrzymała się przy pobliskim straganie, udając, że ogląda wyłożony tam towar. Ludzie powoli się rozchodzili. Wszystko wyglądało normalnie i nikt nie zachowywał się podejrzanie.
Mniej więcej po dwudziestu minutach zza budynków należących do kapłanów, wyjechała karoca w eskorcie uzbrojonych akolitów. Było ich ośmiu, ale nie miało to dla czarodziejki większego znaczenia. Jeszcze bardziej skoncentrowała się na obserwacji otoczenia. Szybko zauważyła dwóch mężczyzn w kolczugach, z mieczami przy boku. Jeden z nich miał przy sobie sporą torbę, przewieszoną przez ramię. Ruszyli za powozem, zachowując znaczną odległość. Wyglądali na najemników i Veronika założyła, że to dodatkowa ochrona Tolzena. Prawdopodobnie pracowali dla łowców czarownic, podobnie jak mężczyzna, którego wcześniej widziała nieopodal domu kapłana. Zresztą byli zbyt widoczni na zamachowców.
Czarodziejka ruszyła, gdy karoca była na jej wysokości. Postanowiła trzymać się z boku. Ludzie na trasie schodzili im z drogi i kłaniali się, widząc akolitów i powóz z symbolami Sigmara. Przyśpieszyła, widząc zaułek, w którym mogła się przebrać. Tam prędko zmieniła strój, nie zapominając o dodatkowej charakteryzacji. Przybrudziła sobie twarz i ręce, bo tłum, w jaki miała się wtopić, zupełnie nie dbał o higienę.
Gdy wyszła na drogę, pochód był już znacznie przed nią. Musiała podbiec, by dogonić karocę zanim skręciła na docelową dzielnicę. Tam dwóch akolitów odstąpiło od powozu i ruszyło w stronę przechodniów. Podchodzili do nich kolejno i mówili coś, czego Veronika nie mogła usłyszeć. Ich postawa była stanowcza, momentami nawet agresywna. Wyglądało na to, że nakazywali ludziom zebrać się na rynku. Nikomu nie pozostawiali pola do dyskusji.
Powóz zatrzymał się na niewielkim placu. Było tam już kilkanaście osób. Czarodziejka od razu omiotła wzrokiem miejsca, z których spodziewała się ataku.
W ocienionej bramie stało trzech mężczyzn, ale czym prędzej oddalili się na widok świty kapłana. Odchodząc, oglądali się za siebie. Veronika nie uznała tej reakcji za normalną.
Gdy akolici ustawili na środku placu skrzynie, z których miał przemawiać Tolzen, ten wyszedł z karocy. Rozejrzał się, po czym ruszył w stronę jednego ze straganów, by porozmawiać z handlującą tam kobietą. Dwóch uczniów nie odstępowało go na krok. W między czasie ochroniarze w kolczugach skryli się w cieniu jednego z budynków. Najwyraźniej nie chcieli rzucać się w oczy, choć w tych strojach nie mogli pozostać niezauważeni. Dokoła robiło się coraz większe zamieszanie. Akolici zaganiali mieszkańców w pobliże skrzyń. W tym czasie kapłan przechadzał się między stoiskami, oglądając towary i zamieniając po kilka słów ze sprzedawcami. W końcu ruszył w stronę, przygotowanego dla niego, podestu.
Veronika była coraz bardziej spięta. Nie podeszła bezpośrednio do Tolzena. Zakładała, że akolici, cały czas będący w pobliżu, ochronią go przed bezpośrednim atakiem. Ustawiła się tak, by przy ewentualnej konieczności użycia magii, mieć jak najszersze pole działania.  
Zanim kapłan dotarł na miejsce, ktoś w tłumie zapiszczał i ludzie zaczęli krzyczeć. Nagle zapanował chaos i Tolzen zniknął czarodziejce z oczu. Dostrzegła jednego z akolitów, rozganiającego mieczem zebranych, którzy rozbiegali się w popłochu we wszystkie strony.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1120 słów i 6367 znaków.

2 komentarze

 
  • Margerita

    Super widzę, że jest planowany zamach

    19 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita Owszem.  ;)

    19 lis 2016

  • Margerita

    @Fanriel  
    ale go nie zabiją chyba  :sad:

    19 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita Wszystko jest w kolejnych rozdziałach.  :)

    19 lis 2016

  • Margerita

    @Fanriel  
    zajrzę tam zaraz

    19 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita Zapraszam.  :)

    19 lis 2016

  • EloGieniu

    I need more. ^^)

    20 paź 2016

  • Fanriel

    @EloGieniu Jutro.  ;)

    20 paź 2016

  • EloGieniu

    @Fanriel Czekam.  :rotfl:

    20 paź 2016

  • Fanriel

    @EloGieniu  :)

    20 paź 2016