Strażnicy cienia część 43

– Jestem przekonana, że nas obserwuje – powiedziała.
– Długo? – Łowca potraktował to z pełną powagą.
– Nie wiem. Zauważyłam to przed chwilą.
– Jest groźny? – dopytywał, zerkając w stronę drzewa.
– Może przekazywać informacje… Wydaje mi się, że niczego nie znajdziemy w tym pokoju, ale nie sądzę, by te skrzynie były tu przypadkiem. Oni coś szykują na dzisiejszą noc. – Przy okazji podzieliła się swoimi przypuszczeniami.
– Co z chowańcem?
– Nie zwracaj na niego uwagi. Kontynuuj przesłuchanie.

Gdy Rudgar zaczął zadawać kolejne pytania, Veronika zajęła dogodne miejsce naprzeciwko okna. Niespodziewanie dla wszystkich wypowiedziała zaklęcie i rzuciła w ptaka sztyletami cienia. Zwierzę zostało rozszarpane magicznymi pociskami, a jego pióra jeszcze przez chwilę unosiły się na wietrze.
W izbie przez moment panował totalny bezruch. Przerwał go Gert, podchodząc do okna. Wyjrzał na zewnątrz i pokiwał głową z uznaniem, po czym odwrócił się do Beyera.
– Koniec żartów – powiedział ostro i zdecydowanie, co nie było dla niego typowe. – Gadaj, co tu jest grane?
– Litości… – Igor był przerażony. – Powiem wszystko, co chcecie, tylko darujcie…
– Spokojnie – nieznacznie złagodził ton głosu. – Nie jesteśmy mordercami. Chcemy tylko poznać prawdę.
Kobieta uśmiechnęła się lekko na te słowa.
– Pomogę wam, ale błagam o ochronę…
Gert podszedł do przesłuchiwanego i położył rękę na jego ramieniu.
– Mów. To jedyna słuszna rzecz, jaką możesz w tej sytuacji zrobić. Co się stało, już się nie odstanie.
Beyer skinął głową, głośno przełknął ślinę, po czym zaczął:
– Naprawdę mam na imię Lukas. Pochodzę z małego miasteczka w Hochlandzie. Próbowałem pracować, ale jakoś mi nie szło. Pieniądze się mnie nie trzymały. W końcu wylądowałem w najgorszej dzielnicy i doszło do tego, że musiałem żebrać. W zasadzie nie liczyłem już na to, że może mnie spotkać w życiu coś dobrego… – Niepewnie spojrzał na Gerta, który gestem zachęcił go do kontynuacji. – Wtedy zjawił się Johann… Tak kazał do siebie mówić, ale teraz nie wiem, czy to było jego prawdziwe imię… Uczył mnie pisać, czytać, liczyć i jak się zachować… To trwało dwa lata. Dopiero po tym czasie Johann uznał, że sam już mogę zająć się interesami. Dał mi dom, ubrania i nową tożsamość. Powiedział, że tak będzie do końca życia. Miałem tylko robić, co każe… Obracałem dużymi pieniędzmi, ale tak naprawdę one nigdy do mnie nie należały… Zabronił mi pić i sięgać po inne używki, które ogłupiają. Dał mi wskazówki, jak się zachowywać, z kim spotykać, a kogo unikać. Co jakiś czas zjawiał się ktoś, kto mówił, w co mam inwestować. Jedynym warunkiem było to, że raz do roku miałem płacić podatek. Oprócz tego, który płacą wszyscy… Musiałem oddawać większość… Dwa tysiące złotych koron.
– Wieziesz to dla niego? – zapytała Veronika, wskazując skrzynię.
– Tak… – potwierdził z lekkim wahaniem w głosie. – Miesiąc temu zjawił się u mnie posłaniec z listem od mojej kuzynki Friedy z Nuln, która zaprosiła mnie do siebie. Oczywiście ja nie mam żadnej kuzynki… Czekałem na tę wiadomość i tylko mały szczegół świadczył o tym, że to nie jest pomyłka. Litera „k” była pisana w charakterystyczny sposób. Johann  wcześniej zwrócił mi na to uwagę. To było jak ukryty podpis…
Czarodziejka spojrzała na Rudgara, który słuchał tego z zacięta miną i podeszła do okna. Na zewnątrz panował bezruch, a cisza zdawała się być nienaturalna.
– Czy wszyscy z tego zajazdu jadą zapłacić ten podatek? – zapytała.
– Nie wiem… Kilku na pewno. Zawsze są jacyś nowi.
– A te kilka osób, które znasz? Którzy to?
– Mieszkają w pokojach numer pięć i jedenaście. – W żadnym z nich nie zatrzymał się handlarz końmi, którego wcześniej przesłuchiwali.
– Kiedy i gdzie macie się spotkać? – kontynuowała.
– Nie wiem gdzie. Data jest zawsze ta sama, co roku. To będzie dziś w nocy.
– A wiesz co to za noc?
– Nie wiem… Może to urodziny Księcia… – Gert uśmiechnął się, słysząc taką odpowiedź, a jego narzeczona poinformowała Lukasa, jakie święto w tym terminie obchodzą kultyści służący Tzeentchowi.
Przestraszony mężczyzna natychmiast wykonał gest ochronny, zwracając się tym samym do Sigmara.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 768 słów i 4508 znaków.

2 komentarze

 
  • Margerita

    łapka w górę

    28 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita Dziękuję. ;)

    28 lis 2016

  • EloGieniu

    Czy tylko mnie wyświetla że wszystkie nowe fantasy są w poczekalni?

    20 lis 2016

  • Fanriel

    @EloGieniu I to od wczoraj.

    20 lis 2016