Strażnicy cienia część 12

Veronika wróciła do zajazdu. Postanowiła tam zostać do obiadu i zaczekać na ewentualne informacje. Gdyby te nie nadeszły, zamierzała udać się do świątyni Sigmara. Nie mogła iść do łowców czarownic, bo pewnie prędzej by ją zamknęli, niż zdradzili szczegóły dotyczące sprawy. Sytuacja coraz bardziej się komplikowała.

Zapukała do drzwi Gerta. Otworzył i uśmiechnął się na jej widok.
- Jak poszło? – zapytał, robiąc miejsce, by weszła do środka.
- Zamach się udał – rzuciła i skierowała się do swojej izby.
- Jak to? Nie żyje? – ruszył za nią.
- Jest ranny.
- Co się stało? – ściszył głos.
- Chodził sobie między straganami – zaczęła, gdy byli już w jej pokoju. – Towarzyszyło mu dwóch akolitów. Ja bardziej skupiłam się na zagrożeniu z dystansu. Założyłam, że zdołają go obronić przed bezpośrednim atakiem. W sumie było ich ośmiu… - Usiadła ciężko na łóżku i rzuciła torbę na podłogę. – Ktoś potraktował go nożem. Rana brzucha. Mało tego…
- Na ulicy? – przerwał jej, niedowierzając.
- Gdy podchodził do skrzyń, z których miał przemawiać… Żeby tego było mało, w pobliżu było dwóch od łowców czarownic. Niezła obstawa… Dlatego trzymałam się z daleka. – Coraz trudniej było jej zapanować nad emocjami. – Wyobraź sobie, że w momencie, gdy doszło do zamachu, oni zaczęli wszystkich rozganiać i z tego rozbiegającego się tłumu, jak gdyby nigdy nic, wyszedł mężczyzna z zakrwawionym nożem w ręku i spokojnie się oddalił. A oni…
- Z nożem? – Gert nie mógł w to uwierzyć.
- Tak! Z nożem! – Była wściekła, ale nie na niego.
- Dlaczego go nie wyrzucił?
- Myślę, że z nim było coś nie tak. Może był pod wpływem jakiegoś zaklęcia albo hipnozy… Sama nie wiem… Szedł akurat w moim kierunku, więc po prostu na niego zaczekałam i go uśpiłam.
- Jeśli to jakiś szaleniec, być może nie ma nic wspólnego z poprzednim zamachem – zauważył.
- Może to magia…
- Jest taka magia? Można kogoś zmusić do takich rzeczy?
- Ja tego nie potrafię, ale z pewnością ktoś mógłby na to wpaść.
- Świetnie – skwitował Gert, kręcąc głową.
- Mijając mnie powiedział, że nawet kapłani nie są bezpieczni.
- Wariat jak nic. Cały czas miał w ręku ten nóż?!
- Tak – potwierdziła.
- I nie próbował cię atakować?
- Nie, przeszedł obok mnie.
- Gdzie on teraz jest? – zapytał podekscytowany. – Żyje?
- Żyje. Zabrali go do siedziby łowców.
- To chyba na tym trop się kończy – stwierdził z rezygnacją.
- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że on niczym nie kierował. Ktoś to zorganizował.
- Poważna sprawa.
- Wygląda na to, że jest zdeterminowany i jeśli już mu się nie udało, spróbuje po raz kolejny – dedukowała. – Może powinnam się przeprowadzić do tej dzielnicy? Od początku to miejsce było podejrzane… Jeśli kapłan umrze, nie będę miała dostępu do żadnych informacji. Tylko on mógłby mi powiedzieć, co odkryli łowcy, a to oni mają zamachowca. Ten pewnie nie zna zleceniodawcy, ale może wie coś, co mogłoby mnie chociaż ukierunkować… Cholera, łowcy mi tego nie zdradzą. Pewnie gotowi są pomyśleć, że ja za tym stoję.
- Dlaczego, skoro udaremniliśmy już jeden zamach, a ty zatrzymałaś sprawcę drugiego? – Gertowi wydawało się to nielogiczne.
Wzruszyła ramionami.
- Ten cały Arthur ma o mnie jak najgorsze zdanie. I na pewno nie będzie chciał ze mną rozmawiać o tym, czego się dowiedział – powiedziała z przekonaniem.
- Facet kieruje się stereotypami.
- A żebyś wiedział…
- Dobrze… Jesteś zdenerwowana. – Nalał wino do kieliszka i podał jej. – Postaraj się teraz o tym nie myśleć. Rozluźnij się. – Stanął za nią, by wymasować jej ramiona i kark.
Przyjemność, jaką jej sprawił, na chwilę pozwoliła jej się oderwać od przytłaczającej rzeczywistości.

- Chyba pójdę do tego łowcy – powiedziała, kończąc drugi kieliszek wina. – Nie wyglądał na idiotę, a ostatecznie już dwa razy im się przysłużyłam.
- Jak chcesz, to spróbuj. Tylko uważaj na siebie – poprosił Gert.
- Zajmę się tym po obiedzie – postanowiła.
- A ja rozejrzę się po tej dzielnicy. Trochę popytam. Pomogę ci.
Pocałowała go i podeszła do okna. Oparła się o parapet i przez dłuższą chwilę w zamyśleniu patrzyła na zewnątrz.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 811 słów i 4425 znaków.

1 komentarz

 
  • Margerita

    łapka w górę nic dodać nic ująć

    19 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita Bardzo dziękuję.  ;)

    19 lis 2016