Strażnicy cienia III część 4

– On prawdopodobnie wiedział, że pani tu przyjdzie – powiedział wreszcie. – Tak mi się wydaje.
     – Więc proszę mu pogratulować daru jasnowidzenia.
     – Nie wiem, kim pani jest i czym się pani zajmuje, ale jestem pewien, że bardzo mu na tym zależy i ta rozmowa może doprowadzić do jakiegoś… – zamilkł na moment, szukając właściwych słów. – Czegoś, po co pani tu przyszła.
     – To może ja jeszcze raz zapytam. Kim jest ten Marcus?
     – On nie lubi, kiedy się o tym mówi.
     – A ja nie lubię, kiedy mi się przeszkadza w piciu piwa. Do widzenia. – Miała już tego dość, choć była ciekawa, o co chodzi.
     – To może pani sama go o to spyta? – nie ustępował.
     – Nie – odmówiła stanowczo.
     – Bardzo proszę – ton jego głosu stał się łagodny. – Nie chciałbym go zawieść.
     – Bardzo mi przykro. Tym razem będzie pan musiał.
     – Mieszka tu pani? W mieście? – zapytał.
     – To nie jest wasza sprawa – powiedziała ostro.
     – Niedawno przybyliśmy do Nuln w bardzo konkretnej sprawie i myślę, że to może mieć z tym związek.
     – Naprawdę proszę nie zawracać mi głowy. Nie wiem, o co chodzi, a skoro nie chce mi pan tego wyjaśnić, ta rozmowa…
     – Jesteśmy łowcami wampirów – przerwał jej. – Przyjechaliśmy tutaj, bo podobno mieliście plagę. Słyszała pani o tym?
     – Tak, słyszałam – potwierdziła po chwili, uważne mu się przyglądając.
     – Marcus nigdy nie mówi więcej, niż to jest konieczne. Jeśli powiedział: "Poproś tę panią, żeby przyszła do stołu”, to…
     Nie czekając, aż skończy, z kuflem w dłoni ruszyła w stronę mężczyzny w czerni. Z łowcami wampirów mogła porozmawiać.
     – Ej, laleczko! – Pijany, rozbawiony najemnik chwycił Veronikę w pół, gdy przechodziła obok niego.
     Długo się nie zastanawiając, uderzyła go w twarz.
     – Ale ostra! Pracujesz tutaj? – zapytał, przyciągając ją do siebie.
     – Puść mnie, bo pożałujesz – wycedziła przez zęby, posyłając mu przy tym swoje najgroźniejsze spojrzenie.
     Tego się nie spodziewał. Nie dość, że natychmiast uwolnił ją z uścisku, to jeszcze znacznie się cofnął. Wystraszyła go nie na żarty.  

     Gdy zbliżała się do celu, mężczyzna w czerni wstał.
     – Witam – powiedział. – Nazywam się Marcus Hoefer.
     – Chciał pan ze mną rozmawiać – przeszła do rzeczy, siadając naprzeciwko niego. – O czym?
     Ten w kolczudze zajął miejsce obok swojego znajomego.
     – Nie mam czasu – oznajmiła, gdy w milczeniu zaczęli jej się przyglądać.
     – Powinniśmy współpracować – zaczął Hoefer.
     – Znamy się? – zapytała nieco zaskoczona jego stwierdzeniem.
     – Widziałem panią… Mamy wspólny cel.
     – Ja sobie nie przypominam, byśmy się spotkali. Pewnie bym zapamiętała.
     – Nie powiedziałem, że się spotkaliśmy.
     – Więc gdzie mnie pan widział? – zapytała.
     Mężczyzna w kolczudze spojrzał na Marcusa niemal wyzywająco.
     – Śniła mi się pani – wyjaśnił Hoefer.
     – Yhm. Świetnie – rzuciła od niechcenia.
     – Przybyliśmy tutaj, by oczyścić to miasto z wampirów, jednak dotarliśmy za późno. Wszystko pozornie wygląda, jakby sprawa została załatwiona, ale niebezpieczeństwo nie minęło.
     – Jeden wampir uciekł. Ten najgroźniejszy – powiedziała Veronika.
     – Pomożemy pani go znaleźć i zabić – zadeklarował.
     – Skąd pomysł, że zamierzam to zrobić?
     – Przeczucie – odparł, kiwając lekko głową.
     – Przeczucie to bardzo ważna sprawa w naszej profesji – wtrącił ten w kolczudze. – Wampiry potrafią być niewidzialne. Trzeba mieć, jak to się mówi, nosa.
     – I wy macie? – zapytała czarodziejka.
     – Zgadza się. Zaraz coś pani pokażę. – Sięgnął po sakiewkę i podał ją kobiecie. – Proszę zajrzeć do środka, tylko z daleka od słońca.
     W środku były kły wampirów.
     – Imponujące – skomentowała bez entuzjazmu. Nie zrobiło to na niej wrażenia.
     – Znamy się na robocie – powiedział Hoefer. – Nie przyszła tu pani przez przypadek i ja nie siedzę tu przez przypadek. Nie wierzę w przypadki. Wierzę w przeznaczenie… Tak jak pani zauważyła, nie spotkaliśmy się wcześniej, nie znam pani. Po prostu panią widziałem. Wiedziałem, że prędzej czy później pani się tu zjawi...
     – Na czym miałaby polegać nasza współpraca?
     – Potrafię znajdować zaginione rzeczy i osoby. Umiemy tropić i zabijać wampiry. Wydaje mi się, że ten szczególnie na to zasługuje.
     – Nie potrzebuję zbyt samodzielnych najemników i nie szukam ludzi do współpracy – zaznaczyła – aczkolwiek wasze umiejętności mogłyby okazać się przydatne.
     – Więc kogo pani szuka?
     – Kogoś kto…
     – Będzie wykonywał polecenia? – wszedł jej w słowo.
     – Tak – potwierdziła i przez chwilę przyglądali się sobie w milczeniu.
     – W porządku – zgodził się Marcus.
     – Ile? – zapytała.
     – A ile jest dla pani warta głowa tego wampira? – Pochylił się nieco w jej stronę.
     – Nie powieszę jej sobie w domu. Niewiele.
     – Nie mówię o jego głowie jako trofeum. Doskonale pani wie, co mam na myśli.
     – Podajcie swoją stawkę, a ja powiem, czy mnie na to stać – zaproponowała.
     – Nie mamy swojej stawki. Nie jesteśmy zwykłymi najemnikami. Jesteśmy ludźmi z powołaniem – wyjaśnił.
     – Ale musicie coś jeść, więc bierzecie za to pieniądze.
     – Nie zawsze. Jeżeli wampir napadnie na wioskę, to nie oczekujemy od jej mieszkańców stu sztuk złota.
     – Rozumiem. A ile oczekujecie ode mnie za współpracę do momentu schwytania i zabicia wampira?
     Hoefer zamyślił się na chwilę.
     – Po dziesięć sztuk złota – odezwał się w końcu.
     – Mam nadzieję, że jesteście gotowi opuścić miasto przed zamknięciem bram – powiedziała, wstając.
     – Od rana jesteśmy spakowani – oznajmił. – Jest nas czterech. Spotkajmy się za wschodnią bramą.
     – Tu na mnie czekajcie.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 968 słów i 5944 znaków, zaktualizowała 10 gru 2017.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Margerita

    Łapka w górę

    10 maj 2019

  • Użytkownik Fanriel

    @Margerita, dziękuję.

    17 maj 2019

  • Użytkownik AnonimS

    no i jazda na wampiry....tylko  co z Gertem ? Raczy go zabrać czy spławi?

    10 gru 2017

  • Użytkownik Fanriel

    @AnonimS Nie może być inaczej. ;) Wkrótce się dowiesz, co z Gertem. Pozdrawiam. :)

    10 gru 2017