Strażnicy cienia część 31

– Jeśli były tu jakieś przeklęte artefakty, zdążyli je wynieść – stwierdził Arthur. – Chodźmy stąd. Niech miejscowi łowcy się tym zajmą.
Veronika coraz bardziej bała się o Gerta. Na myśl, że miałaby go już nie zobaczyć, ściskało ją w gardle.
– Nie przeszukaliśmy jeszcze całego pałacu. Wracajcie do roboty – Eckstein zwrócił się do swoich podwładnych.
– Byliście na piętrze? – zapytała kobieta.
– Jeszcze nie – odparł.
Rozejrzała się ponownie po piwnicy, po czym ją opuściła.

Zmierzając do góry, zaczęła wołać narzeczonego. Liczyła na to, że gdzieś tam jest. Nawet, gdyby nie mógł odpowiedzieć, słysząc ją, wiedziałby, że wkrótce go odnajdzie.
Na piętrze wszystkie drzwi, z wyjątkiem jednych, były otwarte. Wnętrza były pustawe podobnie jak na parterze. Po sprawdzeniu dostępnych komnat, czarodziejka udała pod zamkniętą. Przez dziurkę od klucza zajrzała do środka i zobaczyła nieprzytomnego Gerta, przywiązanego do krzesła.
Nie była w stanie dostać się tam bez wytrychów, w związku z czym od razu zawołała łowców. Jedno solidne kopnięcie Arthura obaliło przeszkodę, jaką stanowiły drzwi.
Veronika popatrzyła na niego ze szczerym uznaniem.
– Co za to dostanę? – zapytał.
– Zastanowię się – obiecała.
– Mam nadzieję, że było warto.
Stojąc w progu zlustrowała pomieszczenie, które wyglądało zwyczajnie. Jej uwagę przykuł jednak fragment podłogi. Dwie nogi krzesła, na którym siedział Gert, stały na desce nieco obniżonej w stosunku do pozostałych. To wzmogło ostrożność  czarodziejki. Kucnęła, by obejrzeć to z innej perspektywy. Prawdopodobnie coś znajdowało się pod podłogą i było przykryte deską.
– Co jest? – zainteresował się Eckstein, widząc jej zabiegi.
– To chyba jakaś pułapka. – Wykonała gest, wskazując miejsce, które zwróciło jej uwagę.
Łowca zaczął się temu przyglądać. Nikt nie miał pojęcia, jak to miało zadziałać.
– Widziałeś kiedyś coś takiego? – zapytała Arthura z nadzieją w głosie.
– Tam może być cokolwiek…
– Myślałam, że może masz jakiś pomysł.
– Owszem… Znajdź gwoździe i młotek – polecił Hansowi, po czym wszedł do środka i trzymając się blisko ścian, oglądał dokładnie całą komnatę.
Veronika z obawą patrzyła na Gerta.
– Co z tymi gwoździami?! – krzyknął nagle Eckstein wyraźnie zirytowany.
– Nie ma! – usłyszał w odpowiedzi.
– Przynieście tu popiersie z półpiętra! Tylko szybko! – stanął na korytarzu, zwrócony w stronę schodów. – Ty naprawdę go kochasz? – zapytał nieoczekiwanie kobietę.
– Żebyś wiedział. – Chyba po raz pierwszy czuła to tak wyraźnie. To wypełniało ją całą i było jej z tym cudownie. – Gdyby było inaczej, nie odmawiałabym ci.
– Więc już wiem, co by było, gdyby…
Rozmowę zakłóciło stękanie i sapanie łowców, którzy wyciskali z siebie siódme poty, by wtaszczyć na piętro kamienne popiersie.
– Ostrożnie – strofował ich Arthur. – Odsuń się Veroniko, Imperator idzie. – Mężczyźni z trudem dźwigali balast. – Uważajcie na pułapkę. Wsuńcie głowę Jego Wysokości pod krzesło tak, by zablokować deskę, która jest opuszczona.
Pomysł Ecksteina okazał się dobry. Już po chwili Gert został bezpiecznie wyniesiony na korytarz. Kobietę jednak martwił fakt, że nadal nie odzyskał on przytomności. Daremnie próbowała go ocucić.
– Jedź do siedziby i powiedz im, że znaleźliśmy niedawną kryjówkę czarnoksiężnika i kultysty. Poinformuj ich o piwnicy i pułapce w tej komnacie - polecił Maxowi Arthur. – Ty pomóż go stąd zabrać – zwrócił się do Hansa, wskazując na nieprzytomnego. – Zbiorę resztę ludzi i myślę, że w ciągu godziny ruszymy za karocą. Pewnie już ustalili, w którą stronę pojechała. Zostajesz? – Spojrzał na czarodziejkę.
– Nie – odpowiedziała od razu. – Spotkamy się przy bramie.
Nie mogła wycofać się w takim momencie. Byli już tak blisko zakończenia sprawy. Musiała jednak wcześniej zadbać o Gerta. Starała się szybko wymyślić coś sensownego.

Veronika udała się do zajazdu i zatrzymała się pod stajnią. Chłopak tam pracujący zjawił się niemal natychmiast.
– Czy to trup? – zapytał przestraszony widokiem mężczyzny przewieszonego przez konia.
– Nie – zaprzeczyła. – Pomóż mi zanieść go do pokoju.

Gdy weszli do budynku, uwaga wszystkich gości skupiła się na nich.
– Niech ktoś przyniesie kolację do naszej izby – powiedziała czarodziejka, mijając zaciekawionego barmana.
– Pijany? – Ten szybko wyciągnął wnioski.
– Niestety – odparła z grymasem niezadowolenia na twarzy.
– Wygląda jak sztywny – rzucił jeden z gości.
– Sztywny to on będzie jutro, jak z nim skończę – zapewniła zainteresowanych.

Fanriel

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 805 słów i 4903 znaków.

2 komentarze

 
  • Margerita

    Hura nareszcie Gercik się odnalazł, ale czemu jest nieprzytomny czy mu te łotry coś zrobili  :yahoo:

    24 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita W następnym rozdziale jest odpowiedź na te pytania. ;)

    24 lis 2016

  • Margerita

    @Fanriel  
    to ja lecę czytać

    24 lis 2016

  • Fanriel

    @Margerita  :)

    24 lis 2016

  • EloGieniu

    Jak tak może zżucać na Gerta że jest pijany. To nie jego wina że wypił za dużo. :-))

    9 lis 2016

  • Fanriel

    @EloGieniu Może, jak to kobieta. ;-))

    9 lis 2016

  • EloGieniu

    @Fanriel Kobieta to jeszcze ci powie że nie wypiła aż tak dużo. :)

    9 lis 2016