DZIEŃ 2 
 
- Pobudka! - Słyszę głośny krzyk w naszym pokoju. 
- O matko, są wakacje, a ja muszę wstawać o siódmej - myślę sobie. 
- Wstawać królewny! - Focus krzyczy nad moim uchem. 
- Zlituj się - jęczy Ola. 
- Nie ma litości! Jest rozgrzewka, już już ! - śmieje się dalej. 
- Nie idę - mówi do mnie szeptem Jolka. 
- Idziesz, idziesz. Wszystkie idziecie, albo będę was wyciągał z materacami na korytarz! - kontynuuje. Nagle nastaje cisza. Focus poszedł podenerwować swoją pobudką dziewczyny w pokoju obok. Ufff. Wiem, że muszę wstać. Jakoś daję radę się podnieść i zamienić piżamy na dresy. Jolka jeszcze leży. Anka zaczyna szukać prostownicy. 
- Będziesz teraz prostować włosy? Serio? - pytam zaskoczona. 
- Przecież tak nie wyjdę. Zobacz jakie są pokręcone. 
- Ty jesteś pokręcona. Nie zdążysz - śmieję się. 
- Też bym chętnie wyprostowała włosy, ale nie wzięłam prostownicy. - Budzi się Agata. 
- Ja ci za chwilę pożyczę moją. Już kończę. 
Anka kilka razy przejeżdża prostownicą po włosach. Ja nie widzę różnicy, ale ona jest wyraźnie zadowolona. W końcu po całej ceremonii prostowania włosów, docieramy na miejsce zbiórki. Ćwiczenia prowadzi Fibi - główny organizator, nasz lider, ksiądz oczywiście. Podobnie jak Fokusa i kilku innych uczestników, Fibiego znam z poprzedniego wyjazdu. Bardzo, bardzo fajny. Męczy nas strasznie tą rozgrzewką. Dużo biegamy, ale plus jest taki, że odechciało mi się spać. W końcu kończymy i możemy się szykować do śniadania. 
- Taki jeden się na ciebie patrzył - słyszę. 
- Na mnie? - Zdziwiona spoglądam na Olę. 
- No mówię ci, cały czas. 
- Przystojny? 
- Tak. 
- Blondyn? 
- Nie. 
- Ok. To pokażesz mi go później, bo teraz lecę się przebrać. 
- Jak nie blondyn, to nie Damian - podsumowuje Jolka. Sama bym się nie domyśliła. 
Na tablicy wisi plan dnia. Rozgrzewka, śniadanie, obiad, kolacja, msza, konferencja - to są stałe punkty, pojawiające się każdego, kolejnego dnia. Od jutra ma jeszcze dojść coś pt., , Grupki". Aż się boję. Przebieramy się i idziemy na stołówkę. Dużo miejsc jest jeszcze pustych. Naprzeciwko mnie siadają: Mikołaj, Krzysiek i Franek. Od razu nawiązujemy kontakt i okazujemy sobie sympatię. Obok siedzi jeszcze Agata i nasza trójka. Gadamy o jakichś głupotach. Dopada nas jakaś dziwna głupawka. Rozmawiamy na przykład o, , Modzie na sukces." Wszyscy tutaj uważają, że jestem zabawna. Non stop się śmiejemy. 
- Jak myślisz Krzysiu? Brooke jest w ciąży? - Podłapuje temat Agata. 
- Zuzia, czy możesz mi wyjaśnić kim jest Brooke? - prosi rozbawiony. 
- To ta blondyna z, , Mody na sukces" - odpowiadam. 
- Aaaaa, ta! - Nagle go olśniło. 
Mikołaj się uśmiecha, a Franek patrzy na nas, jak na debili. 
- To jest? - pytam jeszcze raz. 
- No nie wiem, a jest? - zaciekawia się Krzysiek. 
- Ja też nie wiem. 
Nagle wszyscy się śmiejemy, jakby było z czego. Może dolewają nam coś do soku. Nie wiem. 
- Krzyś, a Taylor jest ładna? - kontynuuję. 
- To ta, co umarła? 
- Dwa razy i żyje. 
- To ładna. - Anka prawie opluła się sokiem. 
- Zauważyłem, Krzysiek, że dużo wiesz na temat tego filmu - śmieje się Mikołaj. 
- Krzysiu, nie musisz się tłumaczyć - żartuję. 
- Zuzia, proszę cię. 
- Jesteście szurnięci. Czuję, że będzie fajnie - podsumowuje naszą dziwaczną rozmowę Franek. 
Później czeka nas konferencja. Siadam obok dziewczyn z pokoju. Cały czas czuję na sobie czyjś wzrok. Przypominam sobie, że Ola przecież miała mi pokazać tego chłopaka. Nie mogę się zorientować, kto tak zawzięcie na mnie patrzy. W końcu Nieznajomy celowo daje się przyłapać. Oj. Teraz patrzę na niego, a on patrzy na mnie. To jest ten drugi przystojniak, który szedł w pociągu za Damianem. Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć? Uśmiecha się, więc i ja odwzajemniam uśmiech. Nie wiem, jak ma na imię. Jego wzrok, ciągle skierowany na mnie staje się krępujący. Odwracam się i próbuję skupić na konferencji, a on nadal patrzy. Nieee. On nie patrzy. On przeszywa wzrokiem. Dziewczyny to zauważają i zaczynają się śmiać. 
- Brudna jestem, czy co? Czemu się na mnie gapi i głupkowato uśmiecha? 
- Pewnie mu się spodobałaś. 
- Jasne. Dlatego się ze mnie śmieje? Jak myśli, że to jest fajne, to jest idiotą.  
Czuję się bardzo skrępowana, bo patrzy tak do samego końca spotkania. Szybko wychodzę z sali, bo chcę uwolnić się już od tych spojrzeń. 
- Czekaj! - słyszę. Ufff, to nie on. 
- Jaki wariat - śmieje się Ola. - Nie odrywał od ciebie oczu. 
- Jest dziwny. Jak on w ogóle ma na imię? 
- Jeszcze nie wiem, ale się dowiem. 
- Nieważne. 
Wracamy do pokoju. Przypomina mi się, że na dworcu dla żartów kupiłam gazetę, , Barbie". Pokazuję ją Olce. Ona też jest niezłą wariatką. Wpadamy na pomysł, że powycinamy z niej obrazki i poprzypinamy na tablice. Sama bym chyba niczego podobnego nie wymyśliła. Oczywiście koleżanki podłapują pomysł i razem upiększamy naszą klasę.  
Do wieczora poznaję wiele osób. Wszyscy wydają mi się fajni. Nie zamieniłam jednak jeszcze ani słowa z Damianem, ani nie poznałam imienia chłopaka, który nieustannie się na mnie gapił. Nie żeby mnie to interesowało. No dobra, muszę przyznać, że mnie zaintrygował. Jestem ciekawa, o co mu chodzi i czemu spośród tylu dziewczyn, to ja stałam się punktem jego obserwacji.
4 komentarze
Margerita
nie ma to jak wstać skoro świt
Ksiezniczka25
Super :-)
NIEjestemBARBIE
Proszę bardzo, właśnie wrzuciłam ciąg dalszy ;D
Majuszek
???????????????????????? Czekam na kolejną????????????????????