Jest-Takie-Miejsce 187

Uśmiecham się, bo całkiem zapomniałam, że nie mam jego numeru. Numer to by był, jakbym wróciła do domu bez niego. Szukam kartki i czegoś do pisania. Podaję Kubie, mówiąc:
- Proszę bardzo. Zapisz mi swój numer.
Patrzy na mnie lekko zaskoczony, aż w końcu się uśmiecha.
- Daj telefon – odzywa się, a ja bez zbędnych pytań podaję mu komórkę.
Wpisuje swój numer i puszcza sobie sygnał. No tak. To znacznie prostszy sposób. Oddaje mi telefon i przez chwilę patrzymy na siebie w milczeniu.
- I co teraz? Rekolekcje się skończyły, wrócimy do swoich domów… - zaczyna, ale nagle przerywa. Nie wiem, co powiedzieć, bo w sumie to, o nic nie zapytał. Powiedział to, co huczy mi w głowie już od kilku dni.
- Noooo. Słabo – rzucam krótko i podnoszę wzrok, zaglądając mu w oczy.  
Jego mina jest poważna. Nie przyszedł żartować i się wygłupiać. Nieczęsto widzę go zachowującego powagę, dlatego nie bardzo wiem, jak się zachowywać. Z tej strony nie dał mi się dobrze poznać. Cieszę się jednak, że robi to teraz. Milczenie nie jest krępujące, co daje mi pewną swobodę. Kiedy trwa jednak odrobinę za długo, Kuba przysuwa się i obejmuje mnie ramieniem. Opieram głowę na jego piersi i zachwycam się jego zapachem. Matko, chyba zawsze będzie tak na mnie działał.
- Cooo? – pyta, kiedy dostrzega, że się uśmiecham pod nosem.
- Niiiic. Ładnie pachniesz.
Obejmuje mnie mocniej. Siedzimy tak jeszcze kilka minut i żadne z nas nie decyduje się na rozpoczęcie poważnej rozmowy. Ja chyba wcale jej nie potrzebuję. Cieszę się, że jest tak, jak jest.
- Eeeej, a gdzie jest afirmacja dla mnie? – przypomina mi się i chcę trochę rozluźnić atmosferę.
- Aaaaa, mam jakąś. Ale to nieaktualna.
- Jak nieaktualna? – Patrzę na niego rozbawiona i wydobywam się z jego uścisku.
- No normalnie. Nie dam ci jej.  
- Daaaaj!
- Nie.
- Dlaczego?  
- No bo teraz napisałbym coś innego. Wieeeem, pewnie powiesz, żebym napisał, ale tamtą też chętnie przeczytasz.  
- Dokładnie tak. – Zupełnie jakby czytał w moich myślach.
- A ty? Co mi napisałaś? – Porusza brwiami, a mi robi się ciepło, na samo przypomnienie o liściku, który trzymam w torbie.
- No chyba nie myślisz, że ci to dam, kiedy ty nie masz nic dla mnie. Coś za coś.
- Czekaj, czekaj, mam lepszy pomysł.
- Słucham.
- Powiesz mi co tam napisałaś, a ja powiem tobie, co bym napisał teraz. Zgoda?
Kurde, zaskoczył mnie. Nie wiem, czy dam radę wypowiedzieć to wszystko. Panicznie się boję.
- No nie wiem. Chyba nie jestem gotowa.
- W porządku. W takim razie daj mi to, co masz dla mnie, a ja zostawię tobie to, co napisałem, aleeee, zaznaczam, że byłem wtedy na ciebie wściekły.
- A może poczekamy z tym jeszcze, co? – Jejku, opanował mnie lęk, którego nie umiem opanować. Zachowuje się strasznie dziecinnie, mam tego świadomość, ale to silniejsze ode mnie.
Kuba kładzie na materac obok mnie zgiętą karteczkę i się podnosi.
- Pamiętaj, że mamy coraz mniej czasu – rzuca całkiem poważnym głosem i wychodzi.
Cholera!
Rozwijam kartkę i z jednej strony chcę już to przeczytać, a z drugiej obawiam się rozczarowania.

, , Zuza,  
Pomimo tego, że dzisiaj strasznie mnie wkurwiłaś, nadal bardzo, bardzo, bardzo…cię…lubię.
Szkoda, że mieszkasz tak daleko. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
                                                  
                                                                           - KUBA”


Pierwsze, co rzuca się w oczy patrząc na tą kartkę, to bardzo mocno podkreślone słowo, , LUBIĘ”, które ani trochę mi się nie podoba. W ogóle cała ta afirmacja jest do dupy. Żałuję, że ją przeczytałam. Lubi mnie. Nieźle. Cieszę się tylko z tego, że nie dałam mu swojej, bo chyba spaliłabym się ze wstydu, gdyby się dowiedział, co o nim myślę. Jeeezuuuuu, napisał, że mnie lubi. Pieprzony dupek. Zgniatam kartkę i wrzucam ją do torby. A może powinnam od razu do kosza? Chyba nie będę chciała pamiętać o tym, że mnie lubił, a już na pewno nie będę chciała tego czytać drugi raz.
Zuza, spokojnie, spokojnie, nie wściekaj się na niego. Przecież powiedział, że to nieaktualne. Czyli co? Co to właściwie dla mnie oznacza? Że wtedy mnie lubił, a teraz mnie nie lubi? Że wtedy był na mnie zły i napisał to celowo. W ogóle, po co podkreślił grubą linią to cholerne słowo? Żebym przypadkiem nie pomyślała, że darzy mnie innym uczuciem? Żeby rozwiać moje wszelkie wątpliwości?
Jestem głupia. Mogliśmy sobie powiedzieć, co czujemy. On chciał, to ja zawaliłam, a teraz się wściekam na niego. Może zostawił mi tą kartkę, żeby mnie troszkę wkurzyć, po tym, jak nie chciałam słownej afirmacji? Już sama nie wiem, co myśleć.
Sięgam po telefon i wchodzę w ostatnie połączenia. W pierwszej chwili mam ochotę skasować jego numer. Kończy się na tym, że go zapisuję pod hasłem, , Kuba”. Bez żadnej buźki, bez żadnego uśmiechu. Po prostu Kuba. No chyba tak się zapisuje osoby, które nas lubią…
- Zuza! Tu jesteś! – krzyczy Jolka od progu.
- A miałam być gdzieś indziej? – pytam, patrząc, jak wchodzi do klasy razem z Anią.
- Minęłam się z Kubą na dole. Był tu?
- Był.
- I jak tam? Co masz taką minę?
- Afirmację mi dał.
- Pokaż! – piszczy i chyba ma ochotę skakać. To się rozczaruje.
Wyciągam z torby zgniecioną kartkę i podaję ją przyjaciółce.
- Uuuuuu, chyba ci się nie spodobała, skoro ją tak urządziłaś – śmieje się Anka i podchodzi do siostry, żeby też móc przeczytać.  
Kładę się na materac i zamykam oczy. Nie chcę widzieć ich min.  
- No co? Prosta sprawa - mówi Jolka. – Zakochał się.
- Wnioskujesz to po przeczytanych słowach? – pytam sarkastycznie.
- Nieeee! Chociaż może teeeeż! – przyjmuje ten swój ironiczny ton, zawsze ten sam, kiedy wkurza ją to, co mówię.
- Nie pocieszaj mnie. Nie ma sensu. Lubi mnie. Ja lubię jego. Przecież to wspaniałe, że się lubimy.
- Głupia! – Uśmiecha się i siada obok. – No sama popatrz. Podkreślił to słowo i obok postawił buźkę uśmiechniętą. Czyli co? Czyli że żart. A jak cię nie lubi, to co? To cię…Koooochaaaa!
- Stuknij się! – śmieję się i cieszę, że ją mam, bo choć wiem, że to nieprawda, to miło to usłyszeć.
- Serio mówię. Poza tym zobacz kontekst. Pomimo tego, że dzisiaj strasznie mnie … Zuza on jest wulgarny, ja bym się na twoim miejscu zastanowiła – wygłupia się. – Wkurzyłaś go, a on nadal. Posłuchaj, NADAL, bardzo, bardzo, bardzo… No Zuza, weeeeź, jak na Kubę to to jest mega romantyczne! – Wybucham śmiechem.
- Potrafisz znaleźć coś pozytywnego nawet w rzeczach beznadziejnych, wiesz?
- Wiem! Aleeee, to nijak się ma do sytuacja. Zuzka, proszę się ogarnąć, widziałam was wczoraj razem. Nie wyglądaliście jak ludzie, którzy tylko się lubią. Prawda, Anka? – prosi siostrę o potwierdzenie.
- Taaaaaa – sili się na odpowiedź. – Żal mi was – rzuca i zaczyna się śmiać.
- Żal??? Żal to mi jest ciebie, wiesz? Bo zawsze udajesz, że masz wszystko w dupie, że to my jesteśmy te głupie, że to nie dla ciebie, że… - Jolka się nakręca.
- Dziewczyny! Stop! – krzyczę.
- Zuza, a nie mam racji? – Jolka patrzy na mnie szeroko otwartymi oczami.
- Ty zawsze masz rację. Kuba napisał, że lubi Zuzę. Ale ty twierdzisz, że wcale tak nie napisał. Chodziło mu o to, że ją kocha. No oczywiście, że ją kocha, bo przecież ty tak sądzisz. Nie może być inaczej!
- Jeśli chciałaś mnie tym pocieszyć, to słabo ci poszło.
- Co tu tak głośno? Co komu słabo poszło? – odzywa się nagle Damian, który pojawił się tak nagle. Mam nadzieję, że nie usłyszał za dużo.
- Takie tam, siostrzane konflikty – odpowiadam i mierzę Ankę wzrokiem.
- Przyszedłem pomóc wam z bagażami – mówi i zabiera się za znoszenie naszych toreb na dół.
Dziękujemy mu za pomoc, on uprzejmie odpowiada, że nie ma za co i tak wybija czas spotkania z animatorami.
Nasza grupa spotyka się w kawiarence. Aga strzela długie przemówienie, że cieszy się ze wspólnego czasu z nami, że to jej pierwsza grupa, że jest zadowolona, że wspaniale, że fantastycznie, że szkoda, że się skończyło, bla, bla, bla. Mówi to, co musi powiedzieć, a potem każdy z nas dziękuje jej i przechodzimy do rozdawania afirmacji. Daje swoje liściki Rafałowi i Maryśce. Kubie nie. Muszę napisać nową. Mniej wylewną i bardziej konkretną.  
- A ja? – pyta robiąc smutną minę.
- Hmmm. Chciałeś słownie to mogę ci teraz powiedzieć. Dziękuję za afirmację. Ja ciebie też bardzo lubię i mam nadzieję, że spotkamy się tutaj w przyszłym roku. Też żałuję, że mieszkamy tak daleko od siebie, no aleeee… masz mój numer, ja zatęsknisz, odezwij się.  
Jezu, jakie to sztuczne. Oboje to czujemy i bez emocji na twarzach się rozchodzimy.
Fuck!!
Wszystko jest nie tak. Wszystko. Wszystko jest do dupy.
Kiedy jesteśmy wolni, do mszy zostaje nam jeszcze dwadzieścia minut. Idę do swojej torby po notes. Muszę napisać afirmację. Nie dla Kuby. Dla Damiana. Jakby nie było, zasłużył. Ostatnie dni może nie zaliczają się do najlepszych pod względem naszej relacji, ale jego obecność tutaj od początku wyzwalała we mnie wiele uczuć i emocji.
Siadam na podłodze, opierając się plecami o walizki.


, , Damian,  
Ogromnie się cieszę, że Cię poznałam. Dziękuję Ci za każdą wspólną chwilę, za każdy dzień, rozmowę, uśmiech, za wszystko, co mnie spotkało z Twojej strony.  
Chcę Ci powiedzieć, że jesteś wspaniałym człowiekiem i jeszcze wspanialszym chłopakiem. Cechy, które posiadasz pozwolą Ci podbić cały świat i spełnić wszystkie marzenia. Zapisuję Ci swój numer i liczę na to, że nasz kontakt się nie urwie po powrocie do domu. Będę za Tobą baaaardzooo tęsknić. Przywiązałam się do ciebie i muszę przyznać, że bez Ciebie to już nie będzie to samo. Oczywiście spotykamy się za rok. Obowiązkowo! Poza tym pamiętaj, że masz dzwonić i pisać, kiedy tylko chcesz. Uwielbiam Cię!
Na koniec życzę Ci tego, żebyś nigdy się nie zmieniał, bo jesteś wyjątkowy! :*
                                                       
                                                                                     - Zuza”

Jestem zadowolona z treści, więc wyrywam kartkę i składam ją na cztery części. Na jej wierzchu piszę:, , Damian :)” i podnoszę się z podłogi. Idę po pokoju Supermana, żeby spędzić z nim jeszcze trochę czasu. Przy okazji rozdaję wszystkie napisane afirmację i te kilkanaście minut, które miałam bardzo szybko mija. W towarzystwie Franka, Mikołaja, Krzyśka, Agaty i Emilki idę do kościoła.  
Znowu pojawia się smutek. Ostatnia msza. Ostatni znak pokoju. Ostatnie oficjalne pożegnanie. Wszystko ostatnie.
Oczywiście nie udaje mi się powstrzymać łez i wzruszam się przy każdej możliwej okazji. Najpierw na kazaniu pożegnalnym, później przytulając bliskich na znak pokoju. Kuba siedzi, gdzieś daleko i nie udaje mi się go odnaleźć. Za to Damian sam mnie znajduje, więc korzystam z okazji i daję mu afirmację.
- Dzięki. Ja dla ciebie nie mam, ale ty wiesz, co ja o tobie myślę.
- Noooo, powiedzmy. – Uśmiecham się, a on rozumie, o czym mówię.
- Dzięki, Zuza za wszystko – szepcze mi do ucha i jeszcze raz mnie obejmuje.
No i oczywiście pojawiają się kolejne łzy. Na dźwięk, , Baranku Boży” wracam do swojej ławki i znowu chce mi się beczeć, bo nie wiem, gdzie jest Kuba i nie rozumiem, dlaczego nie tutaj.
Następne wzruszenia pojawiają się, kiedy animatorzy wychodzą na środek i zaczynają się kolejne podziękowania. Najbardziej jednak jest mi smutno, kiedy msza się kończy i zaczynamy wychodzić z kościoła.
Został nam tylko obiad.

NIEjestemBARBIE

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2085 słów i 11651 znaków, zaktualizowała 3 lut 2017.

15 komentarzy

 
  • Użytkownik QukuLove

    Ejjj a dodasz dziś nowy rozdział?

    3 lut 2017

  • Użytkownik Mysza

    I jednak zepsuł. Szkoda

    3 lut 2017

  • Użytkownik nastolaka

    Niech kuba cos zrobi podczas obiadu :*<3 rewelacyjna czesc :* Kocham ;)

    3 lut 2017

  • Użytkownik Saszka2208

    Zrob dzisiaj ten maraton ❤❤❤

    3 lut 2017

  • Użytkownik Zaquizowanaaa

    Cuuuudo <3 dodasz coś jeszcze w weekend bo ja nie wytrzymam do pon  :lol2:  :kiss:

    3 lut 2017

  • Użytkownik nasiaaa

    Cudowne :* kocham :* najlepsze opowiadanie na świecie <3

    3 lut 2017

  • Użytkownik Lolitkaa1

    Mam nadzieję, że po zakończeniu rekolekcji to opowiadanie się nie skończy :* :) bardzo mi się podoba i strasznie się wkręciłam! Uwielbiam tych bohaterów, akcje i to jak potrafisz świetnie przelać swoją wizje- pisząc :D dużo dużo dużo weny!  <3  <3  :kiss:

    3 lut 2017

  • Użytkownik Wikaa2405:3

    Wyczuwam że ktoś tu się bawi w Polsat  :P Akcja cały czas to lubię xD Zuza płacze to ja też zacznę chyba :'c

    3 lut 2017

  • Użytkownik NIEjestemBARBIE

    @Wikaa2405:3 Nie mam nic wspólnego z Polsatem :) xD

    3 lut 2017

  • Użytkownik cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością dodaj coś szybko kochana bo nie mogę doczekać się kolejnej już :* :* <3 niech Kuba powie że ją kocha

    3 lut 2017

  • Użytkownik mariplosa

    Hahaha no i czemu nie dała mu tej afirmacji
    ?!  
    Przecież to bylo oczywiste  że. Skoro byl na nią wściekły...no Jolka miała rację ! Oj ta Zuzka...
    Ty jesteś nie możliwa na poczatku zuszasz do śmiechu a na końcu do łez  :*
    Jak zawsze cudowne:):*

    3 lut 2017

  • Użytkownik ????

    Kiedy next ?  :)

    3 lut 2017

  • Użytkownik NIEjestemBARBIE

    @???? Możliwe, że dopiero w poniedziałek maraton :)

    3 lut 2017

  • Użytkownik Nataliiia

    Ja płacze, błagam nie rób tego więcej bo zaleje telefon, oczywiście część genialna, cudowna, sweetaśna. Kocham!!!

    3 lut 2017

  • Użytkownik Nataliiia

    @NIEjestemBARBIE  Hah już jest dobrze robię sobie tiramisu na pocieszenie  :rotfl:

    3 lut 2017

  • Użytkownik natallla7

    Smutne to wszystko :( Nie może wszystko się tak skończyć. Mam nadzieję że w końcu powiedzą sobie co tak naprawdę czują. Cudowna część jak zwykle oczywiście. Czekam na kolejną <3

    3 lut 2017

  • Użytkownik NIEjestemBARBIE

    @natallla7 To nie jest koniec opowiadania, tylko koniec rekolekcji :) :) :) <3

    3 lut 2017

  • Użytkownik natallla7

    @NIEjestemBARBIE To bardzo dobrze :) <3

    3 lut 2017

  • Użytkownik QukuLove

    Czemu?! Czemu ty to zrobiłaś?! Oni muszą się pogodzić! On musi się przyznać i ona też! Proszę nie skicz tego... Czekam na next

    3 lut 2017

  • Użytkownik NIEjestemBARBIE

    @QukuLove Jakie wzburzenie :) Spokojnieeee:)

    3 lut 2017