Życie trudne jest cz.94

Życie trudne jest cz.94Na biurku Krystiana stał otwarty laptop, a obok leżała jego komórka. Dioda powiadomień migała na zielono.
– Żebym to ja znała pin.
– Kiedy jeszcze chodziłam z Krystianem jego pinem był rok moich narodzin.
– Myślisz, że go nie zmienił?
– Nie wiem. Spróbuj.
Marta wpisała 1990, ale telefon się nie odblokował.
– Ostatnie dwie próby.
– Może rocznik Agaty?
Wpisała 1999 i telefon zaskoczył odkrywając ekran główny.
– Bingo! – krzyknęła Marta – Ty to jesteś Holmes – uśmiechnęła się do przyjaciółki.
– Pewne nawyki zostają.
– Ostatnie połączenie z numerem z Wielkiej Brytanii. Myślisz, że to ta Cheryl?
– Marta zbyt dużo pytań, a za mało działania. Daj mi ten telefon.
Kinga wybrała połączenie z obcym numerem. Po dwóch sygnałach odebrała kobieta zgodnie z jej przewidywaniami.
– Cristian? Again?
– Cześć Cheryl. Tym razem nie Krystian. Z tej strony Kinga przyjaciółka Krystiana i jego siostry.  
– W jakiej sprawie mogę wam pomóc?
– Włączę głośnomówiący.
– Cześć Cheryl. Tu Marta.
– Miło cię poznać.
– Po twoim telefonie Krystian wybiegł z domu. Nie odezwał się ani słowem. Może ty coś wiesz?
– Oh my god – powiedziała zdenerwowana Cheryl – To był zły pomysł dzwonić do niego dzisiaj. To moja wina.
– Powiesz nam, o co chodzi?
– To sprawa pomiędzy Krystianem i Agatą…
– A jednak – Marta spojrzała jednoznacznie na Kingę.
– Cheryl proszę – wtrąciła się Kinga – Od tego, co nam powiesz zależy wszystko. Nie ma go już dwie godziny.
– Robię to tylko dla jego dobra. Mam nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe.  
– Mów piękna – szepnęła Marta.
– Spotkałam Agatę w Londynie. Byłam akurat na zakupach. Byłam tak zdziwiona tą sytuacją, że musiałam zapytać Krystiana o to wszystko. Oni byli wtedy tacy szczęśliwi. Nie mam pojęcia jak mogło do tego dojść.
– Do czego?
– Nie widziałyście zdjęć?
– Jakich zdjęć? – zapytały jednocześnie.
– Wysłałam mu na pocztę zdjęcia Agaty.
– Nie znamy hasła do jego poczty. Możesz wysłać na moje konto? – zaproponowała Kinga.
– Jestem akurat poza domem.
– A kiedy będziesz ponownie?
– Jadę do Manchesteru do rodziców. Na pewno nie dziś.
– W takim razie spokojnej podróży. Bardzo nam pomogłaś Cheryl. Spokojnych świąt – powiedziała Kinga.
– Dziękuję. Dla was też. Dacie mi znać o wszystkim?
– Tak. Trzymaj się i dzięki – Marta zakończyła połączenie – I co teraz?
– A to? – Kinga wskazała czarny notes leżący za komputerem.
Marta przejechała palcem po touchpadzie i komputer ożył. Ale na ekranie widniał komunikat o wylogowaniu z poczty. Otworzyła notes i szukała loginów do widniejącego na ekranie portalu. W końcu natrafiła na dwa loginy. Pierwsze konto oprócz spamu nie zawierało nic nowego od ubiegłego roku. Dopiero po zalogowaniu się na drugie konto zauważyły nową wiadomość od: Sweetcheryl1990@gmail.com
– Sześć załączników – szepnęła Kinga.
– Nie wiem czy Krystian byłby dumny z tego, że przeglądamy jego pocztę.  
– Cokolwiek by to nie było może nam pomóc w ustaleniu, dlaczego wyszedł – Kinga najechała kursorem na załączniki i wybrała z menu zapisz wszystkie wskazując pulpit.
Cisza, podczas, której przeglądały zdjęcia była niesamowicie przejmująca. Obie wiedziały, że nastąpił koniec czegoś, co jeszcze jakiś czas temu wydawało się nie mieć końca pomimo stale piętrzących się trudności.  
– Nie wierzę – Marta wypuściła z siebie powietrze, które wciągnęła, gdy na ekranie pojawiło się pierwsze zdjęcie.
– Chciałabym, aby to była nieprawda – dodała Kinga – Teraz zupełnie nie mam pojęcia, co się dzieje w głowie Krystiana.
– Mam nadzieję, że nie zrobił sobie czegoś złego.
– Przestań tak myśleć.  
– Ja już kompletnie nie mam pojęcia, co musiało się tam wydarzyć. To niemożliwe.
– Kim jest ten chłopak? – dopytywała Kinga.
– Nie wiem.
– Myślisz, że ona jest z nim szczęśliwa?
– Nie wiem. Smutna nie jest, ale też jakoś specjalnie szczęścia nie okazuje.
– Myślisz, że jest z nim z powodu dziecka?
– Na to wygląda. To, dlatego tak szybko wyjechała, aby nikt nic nie zauważył.
– Z jednej strony chciałabym, aby to było dziecko Krystiana – dodała Kinga – Byłby teraz w domu i nie bałabym się tak o niego, ale z drugiej strony sama wiesz…

Marta wzięła telefon brata i wysłała wiadomość do Jarockiego, Michała i Sebastiana informując ich o jego wyjściu. Wybrała numer Eweliny, która odebrała po czwartym sygnale.
– Co tam Krystian? Poradziłeś sobie z drzewkiem? – zapytała chichocząc.
– Hej, Tu Marta.
– No hej.  
– Krystian wybiegł z domu i nie ma go od dwóch godzin. Nigdy nie biegał tak długo.
– No to dość dziwne.
– Biegaliście razem. Może macie jakieś miejsce, w którym się zaszył?
– Jest taki paśnik w lesie w pobliżu, którego się zatrzymywaliśmy na obserwację zwierząt.  
– Możesz mi wyjaśnić jak tam trafić?
– Chcesz sama tam jechać?
– Jest ze mną przyjaciółka.  
– Nam powrót zajmie kilka godzin.
– Boje się, że zrobił sobie coś złego. Nie zabrał telefonu.
– Może potrzebował chwili wytchnienia od tego, co go zdenerwowało?
– Tak myślisz?
– Mówił, że bieganie go uspokaja i daje się wyciszyć. Wyślę ci trasę z Endomondo.  
– Ok. Przepraszam za zakłócanie świąt.
– Spokojnie. Odezwij się w razie, czego. Gdybyście potrzebowali naszej pomocy dzwoń.
– Jasne. Dzięki.
Po chwili przyszedł mms z zaznaczonym punktem. Pierwszy zadzwonił Jarocki, że może im pomóc w poszukiwaniach, ale Marta napisała, że są na tropie brata i dadzą znać, co i jak. To samo przekazała Michałowi i Sebastianowi, którzy czekali już w swoich autach.
– Ubierz się ciepło i przyjdź do garażu – Kinga wysłała Martę po ciuchy i sama poszła do garażu. Przeglądała sprzęt ogrodowy będący na jego wyposażeniu. Wybrała dwie łopaty i dwa pręty, które owinęła uprzednio jakimiś szmatami. Zapakowała wszystko do bagażnika czekając na przyjaciółkę. Uruchomiła silnik i zapaliła światła dając znać Marcie, że jest gotowa do wyjazdu.
– Pojedziemy jeszcze na stację paliw – poczekała aż Marta zamknie drzwi i wolno ruszyła czując, że napęd na cztery koła przemielił śnieg niczym maszynka mięso na mielone.

Zostawiła przyjaciółkę i sama weszła do sklepu. Po kilku chwilach wróciła z dwiema butelkami.
– Napoje mamy w domu.
– Uwierz mi, że nie chciałabyś się tego napić – dała jej powąchać butelkę z benzyną ekstrakcyjną.
– Po co to?
– Potrzebujemy pochodni.
– A latarki?
– A jak go ogrzejemy?
– Kinga, co ja bym bez ciebie zrobiła?
– Prześlij obrazek do mojego auta przez bluetooth.
– Się robi.
Po sparowaniu urządzeń potężny wyświetlacz pokazywał dokładnie tą samą mapę, co w telefonie Krystiana. Gdy komputer porównał i nałożył na swoje mapy wybrany fragment wyznaczył trasę do czerwonego punktu.
– W drogę – Kinga wcisnęła start i samochód wyjechał ze stacji.
Przejechały całą ulicę Strzałową i skręciły w prawo mijając wielki głaz dalej jadąc w kierunku PSZOK–u, który powstał dopiero kilka lat temu. Wolno minęły ten punkt i skręciły w prawo. Nawigacja odliczała metry do osiągnięcia celu i zatrzymała się na trzystu metrach informując, że prowadząca dalej droga może być nieprzejezdna grożąc utknięciem auta.  
– Co? To chyba jakieś żarty? Tyle wydałam na ciebie pieniędzy i odmawiasz?
– Nie musimy ryzykować. To kawałek stąd – powiedziała Marta.
– Zaryzykujemy. Najwyżej wezwiemy pomoc.
Auto ruszyło wolno. Pomimo pogłębiających się kolein nadal jechało pewnie przed siebie. Do samego paśnika brakowało im już tylko stu metrów, ale według mapy nie prowadziła do niego już żadna droga. Las był pobojowiskiem po zrębie i nawet najlepsze auto terenowe nie przejechałoby tamtędy bez problemów.
– Resztę musimy pokonać pieszo – ciężko westchnęła Kinga.
– Dobrze – Marta uchyliła drzwi i do środka przedostało się przenikliwe zimno.
– W bagażniku mamy jakby, co łopaty. Wyjmij te dwa pręty. Zrobimy pochodnie.
Marta zastosowała się do poleceń przyjaciółki i przyniosła dwa, długie na metr dwadzieścia pręty owinięte jakimiś grubymi szmatami. Kinga odkręciła butelkę i intensywnie zmoczyła szmaty tak, że z nich kapało.
– Podpalam – wyciągnęła zapalniczkę i stając plecami do wiatru ostrożnie podpaliła szmaty, które natychmiast rozbłysły jasnym światłem.
– Myślisz, że to tam? – Marta wskazała skinieniem głowy parujące niedaleko miejsce.
– Przekonajmy się – złapały się za ręce i weszły w głąb lasu.

Dodaj komentarz