Życie trudne jest cz.47

Życie trudne jest cz.47Z jednej strony telefon z MSZ był dla niego jedną z najlepszych informacji ostatnich dni, z drugiej nie wiedział, czego się spodziewać. W końcu tyle czasu nie widział swojej siostry. Nieprzespana noc dawała mu się we znaki i nawet mocna kawa nie pomogła pozbyć się bólu głowy.  
– Pojadę z tobą – Agata stanęła za nim i objęła go za szyję.
– Bardzo bym tego chciał, ale masz zbyt ważne sprawy w szkole. Chciałbym abyś dostała się na te wymarzone studia.
– Nie przekonam cię? – pocałowała go w usta.
– Smakowało wyśmienicie, ale chcę dla ciebie dobrze. W końcu jest w kraju. Tak się cieszę, że będę mógł ją spotkać, ale obawiam się jej obecnego stanu.
– Zamieszka z nami?
– Myślę, że tak. Chciałbym tego dopóki sama nie będzie gotowa. A co?
– Jest twoją siostrą. Nie wiem tylko jak zareaguje na moją obecność.
– Ogólnie to moja sprawa, z kim się spotykam, ale znam ją bardzo dobrze. Ona zawsze chciała dla mnie dobrze a ja dla niej.
– Mieliście trudno w życiu.  
– Łatwo nie było, ale jestem wdzięczny babci za to, że wychowała nas na dobrych ludzi, bo chyba taki jestem, co?
– Wydaje mi się, że tak.  
– Wydaje się?
– Wiem to – pocałowała go w usta.
– No. Takiego potwierdzenia mi brakowało.
– Jedź ostrożnie.
– Postaram się – ubrał kurtkę i buty.
Przez chwilę stali w progu nie mogąc się rozstać przed tak długą drogą.
– Powodzenia – zamknął szybę i ruszył w kierunku Warszawy.
Autostrada wyglądała całkiem przyzwoicie, ale minął kilka uszkodzonych pojazdów. Wyglądało to jakby niektórzy i tak jechali za szybko. Droga minęła mu zupełnie szybko, bo stale myślał o tym, w jakim stanie ona będzie.  

W Warszawie był tylko kilka razy, ale jak zawsze doświadczył nieuprzejmości lokalnych kierowców. Czasem nawigacja się spóźniała i w ostatniej chwili próbował skręcić lub zmienić pas, ale kultura warszawiaków nie pozwalała na wpuszczenie go, bo miał obce tablice. Niby wszyscy byli Polakami, ale oni czuli się jakby byli panami na drodze. Na Szucha dotarł kilkanaście minut przed dziesiątą. Okazał dowód przed wejściem oznajmiając ochroniarzowi, że był umówiony z przedstawicielem ministra. Za bramką bezpieczeństwa czekała na niego młoda blondynka.
– Pan Krystian?
– Tak. Ja w sprawie siostry.
– Proszę za mną.
– Jak ona się czuje?
– Nie wygląda najlepiej, ale pan minister cieszy się z jej powrotu.
– Ja też.
Dziewczyna wprowadziła go do ogromnego gabinetu i dotrzymywała mu towarzystwa dopóki nie dołączył do nich chudy facet ubrany w szary garnitur. Jak się okazało był wiceministrem.
– Dzień dobry – nerwowo, ale zdecydowanie Krystian przywitał się z mężczyzną.
– Dzień dobry. Marcin Goliński – rozpiął guzik marynarki i usiadł naprzeciw niego.
– Co z nią?
– Trochę się nacierpiała, ale udało nam się w porę zareagować.
– Kiedy będę mógł ją zabrać?
– Kilka formalności jeszcze przed nami.
– Miejmy to już za sobą.
– Nie chce pan znać szczegółów?
– To coś ważnego?
– Prowadziliśmy akcję z niemieckimi służbami. Udało nam się ocalić jeszcze trzy inne kobiety zniewolone przez obywateli Tunezji.
– Dziękuje za pomoc. Mogę ją zobaczyć? – Krystian podpisał podsuwane mu dokumenty.
– Tak. Formalności dopełnione – facet schował dokumenty w teczce i skinieniem głowy przekazał pałeczkę młodej dziewczynie.
– Proszę za mną – pokonali długi korytarz by znaleźć się w sali konferencyjnej.
Znów dziwny stan zawładnął jego ciałem. Czuł lekkie podniecenie i jednocześnie strach, że Marta okaże się zupełnie inną dziewczyną niż przed wyjazdem. Próbował odgonić od siebie najgorsze myśli stale zerkając za okno obserwując spory ruch na ulicy. Dwie kobiety weszły do środka i jedną z nich była jego siostra. Z wzrokiem utkwionym w podłodze słuchała rad drugiej kobiety. Krystian odwrócił się od okna i zaczął się im przyglądać.  
– To niemożliwe – powiedział szeptem do siebie – Przecież to nie ona.
Znacznie wychudzona, z siniakami na twarzy i ogolona całkiem na krótko nie wyglądała jak dawniej. Jedyne, co w niej rozpoznał to niebieskie oczy, choć i te straciły ten blask nadziei, którą żyła, kiedy opuszczała Polskę. Ruszył wolnym krokiem w jej kierunku, ale to ona rzuciła się w jego objęcia.
– Krystian. Przepraszam – drżała i płakała, nigdy nie widział jej w tym stanie.
Bał się tej chwili jak chyba jeszcze niczego. Drżała mu objęciach płacząc jak kiedyś, gdy musiał ją pocieszać, bo jakiś typek naśmiewał się z jej podartych trampków. Był gotowy wtedy rzucić się na niego, ale babcia zakazała jakiejkolwiek zemsty. Powiedziała, że to dzieciak prezesa spółdzielni i mogą mieć jeszcze większe kłopoty. Tulili się do siebie przez dobre kilkanaście minut. Przysiągł sobie, że już nigdy nie spuści jej z oka.
– Już dobrze. Wracamy do domu. Co to za kobieta była?
– Psycholog. Bardzo mi pomogła. To wszystko moja wina, bo ciebie nie posłuchałam.
– Już tego nie odkręcimy. Najważniejsze, że znów jesteś ze mną.
Kiedy opuścili budynek westchnął głęboko i spojrzał w niebo jakby to wszystko się stało za czyimś przyzwoleniem. Zamknął za nią drzwi i ruszyli w drogę powrotną.  

W Toruniu byli kilkanaście minut przed piętnastą. Wjechał do pobliskiego marketu by mogła kupić najpilniejsze rzeczy.  
– Ja nie mam żadnych pieniędzy.
– Weźmiesz na krechę – próbował, choć trochę ją rozbawić.
– Myślę, że w takim stanie to nikt by mi nie dał, ale dzięki za propozycję.
– Przecież wiesz, że zawsze będę twoim starszym bratem i masz u mnie zagwarantowane wszystko.
– Dziękuje braciszku – powiedziała szeptem i przytuliła się do niego roniąc kilka łez, które starł przez chwilę podtrzymując ją za podbródek. Trochę dokładniej przyjrzał się jej buzi dostrzegając ogrom cierpienia, jakiego doznała.
– On musi ponieść za to karę.
– Już poniósł.
– Więzienie niczego go nie nauczy.
– On zginął – odetchnęła głęboko oznajmiając mu prawdę, o jakiej nikt mu nie wspomniał.
– To pewne?  
Skinęła głową.
– Byłam przy identyfikacji zwłok.
– Jak się z tym czujesz?
– Dobrze. W końcu tyrania dobiegła końca.
– Sto pięćdziesiąt złotych i dwadzieścia pięć groszy – oznajmiła kasjerka.
– Poproszę kartą – przejechał plastikiem przez czytnik i z trzema torbami poszli do samochodu.
Uruchomił bramę trochę wcześniej i wjechał wprost do otwartego garażu.
– Uszczypnij mnie – oszołomiona widokiem domku nie mogła uwierzyć w to, co widzi.
– Po co?
– Zawsze marzyliśmy o domku, w którym mieszkalibyśmy z rodzicami.
– Kiedyś może tak. Dzisiaj nie chciałbym mieć z nimi nic do czynienia. Zostawili nas i przez tyle lat nawet nie próbowali się odezwać.
– Może nie wiedzieli jak?
– W dobie komputerów i portali społecznościowych mogliby to zrobić bez problemu. Skoro nic takiego nie nastąpiło to widocznie nie próbowali.
– Chodź – zabrał ją z garażu do środka.
– Kinga nie w pracy?
– Co?
– Tak ciepło i przyjemnie tutaj. Ktoś musiał tu napalić.
– Wszystkim zarządza komputer sterowany z telefonu.
– No dobra. Kiedy wróci Kinga?
– Nie wróci.
– Co się stało? – widząc jego smutną minę zaczęła dopytywać o szczegóły.
– Rozstaliśmy się jakiś czas temu.
– Co? Dlaczego? Przecież wy nie widzieliście świata poza sobą.
– Było minęło.  
– Krystian. Spójrz na mnie.
Odwrócił się w jej stronę i nadal nie mógł znieść widoku jej pokiereszowanej twarzy. Milczał, ale dalej słuchał, co ma do powiedzenia.
– Nie wierzę. Odpuściłeś od tak?
– Marta daj mi spokój.
– Nie dam. Chcę wiedzieć, dlaczego już nie jesteście ze sobą.
– A czy to coś zmieni?
– Mieliśmy sobie mówić o wszystkim. Pamiętasz jeszcze, co mi wtedy obiecałeś?
– Tak. Każdy problem rozwiązujemy wspólnie.
– I?
– A jak niby miałem się z tobą skonsultować?
– Wiem. Zawiodłam, kiedy mnie potrzebowałeś – wyraźnie posmutniała.
– Chodź – przytulił ją do siebie.
– Powiesz mi czy nie?
– Męczysz mnie.
– Będę, bo nie wierzę, że mogliście się po tym wszystkim rozstać. Cieszyłam się, kiedy tu jechaliśmy, że ze sobą porozmawiamy.
– Przyjaźnimy się. Nic więcej. Możesz się z nią nawet spotkać, jeżeli ci zależy.
– Zobaczymy.  Teraz mi opowiesz wszystko.  
– Coś do picia?
– Rozpuszczalna może być.
Wstawił wodę i wyjął z lodówki kupione poprzedniego dnia Brownie. Pokroił na kilka kawałków i postawił na stole w jadalni.  
– Co z mieszkaniem babci?
– Sprzedałem zaraz po jej śmierci i kupiłem inne.  
– Masz je jeszcze?
– Gdybym je miał to nie mieszkałbym tutaj.
– Ja nie mam gdzie się podziać.
– Mam tyle pokoi, że starczyłoby jeszcze dla kilku sióstr.
– Więcej rodzeństwa nie mieliśmy. Chyba.
– Oby – postawił przed nią kubek z aromatyczną kawą.
– Dzięki. Nic się nie zmieniłeś. Opiekuńczy jak zawsze.
– Wiesz, że po tym wszystkim, co przeszliśmy to ty jesteś najważniejsza w moim życiu.  
– Kocham cię braciszku.
Uwielbiał, gdy do niego tak mówiła, bo zawsze czuł się za nią odpowiedzialny a w ten sposób doceniała jego starania.
– Cała ty – uśmiechnął się a ona za nim.
– Wiedziałam, że sobie poradzisz w życiu. Tak tu przytulnie, czysto i czuć prawdziwy dom. Nie to, co tam – zamyśliła się patrząc przed siebie.
– Już po czwartej. Zaraz przyjedzie Agata.
– Twoja nowa dziewczyna?
– Uhm – przytaknął głową i napisał do niej wiadomość.
Po chwili otrzymał odpowiedź, że utknęła w korku z powodu prac drogowych.
– Opowiadaj – przygryzł kawałek ciasta.
– Ty jeszcze mi nie opowiedziałeś, dlaczego nie jesteś z Kingą.
– Zostawiła mnie, bo nie chciałem mieć z nią dziecka. To znaczy chciałem, ale nie w tym momencie, w którym ona tego pragnęła.
– Co? Rozstaliście się z powodu dziecka?
– Nie. Z powodu rozbieżności zdań.
– Nie rozumiem.
– Ona chciała dziecko, bo wiek i odpowiedni czas. Ja chciałem trochę wszystko ustabilizować. Chciałem zapewnić dobre warunki i tak dalej.
– Przecież ona to wszystko ma.
– Wiem.
– Więc?
– Nie jesteśmy już ze sobą i tyle.
– Boże Krystian, czemu nie walczyłeś o nią?
– Nie dało się nic zrobić – przełknął ciężko ostatni fragment Brownie.
– Nie wierzę.
– To zacznij wierzyć. To już koniec. Twoja kolej.
– Nie wiem, od czego zacząć.
– Zacznijmy od tego, dlaczego się do mnie nie odzywałaś.
– Amin chciał mnie zabrać na wakacje do siebie. Powiedział, że poznam jego rodzinę i wypoczniemy trochę. Gdy wyjechaliśmy zabrał mi dokumenty i telefon – łzy spływały po jej policzkach.
Krystian podał jej chusteczkę i złapał za rękę.
– Jeżeli jest coś, o czym nie chcesz mówić to nie mów.
– Nic już nie muszę ukrywać.  Tobie jedynemu mogę powiedzieć prawdę. Chcesz?
– A ty?
– Będzie mi lżej, kiedy się tym z kimś podzielę a ty zasługujesz na wyjaśnienia.
– Mów.
– Próbował zmusić mnie do ślubu. Kiedy się dowiedziałam, że ma dwie żony odmówiłam mu. Zaczął mnie bić, próbował nawet zgwałcić, ale zawsze udawało mi się przed nim obronić otrzymując kilka porządnych ciosów – objął ją i gładził jej krótkie włosy w jego mniemaniu oznaczające nie tylko poniżenie z jego strony, ale też pewien, nowy etap w jej życiu.
– Jak ci się udało skontaktować z MSZ?
– Sprzedawałam jedzenie na targu. Usłyszałam polskich turystów. Błagałam ich o pomoc, ale nie pomogli mi za pierwszym razem. Kilka dni później widząc jak otrzymuję ciosy od Amina zaalarmowali służby. Dostałam od nich liścik o planowanej akcji. Nosiłam go schowanego w bieliźnie stale czytając go, kiedy miałam okazję. Dni się dłużyły, ale ja nadal żyłam tym, co było tam napisane.
– Czyli czym?
– Miałam przebywać w innym pomieszczeniu niż on. Namierzyli go i kazali mi się trzymać z dala od niego. Kiedy mu odmawiałam zamykał mnie pod podłogą w ciemnościach. Miałam zapalniczkę z lampką, która dawała mi nadzieję w tych ciemnościach. Słyszałam jak płakały inne kobiety będące w domu. Nie wiem, co się z nimi działo, ale jego okrucieństwo było ogromne. Ostatniego dnia Tadeusz i Katarzyna dali mi kolejny list, w którym była informacja o akcji. Miałam ściągnąć do siebie dwie pozostałe kobiety. Zbliżało się jakieś święto i trzeba było coś przygotować. Poprosiłam kobiety by zabrały mnie ze sobą a one przekonały Amina, że będę im potrzebna. Potem były tylko granaty hukowe i dużo krzyków. Zabrali nas do niemieckiej ambasady gdzie czekał na nas ktoś z Polski. Wróciliśmy wojskowym samolotem do Warszawy.
Oboje zamilkli na kilka minut. Ale to ona westchnęła pierwsza. Krystian znacznie dłużej trawił to, co mu opowiedziała. Próbował ją powstrzymać przed wyjazdem, ale ona wiedziała swoje. Poniosła karę, która jej się wcale nie należała.
– O boże. Przeszłaś prawdziwe piekło. Gdybym mógł cofnąć czas albo dorwać tego bandziora.
– Na szczęście jest już po wszystkim – otarła ostatnie łzy i z lekkim uśmiechem spojrzała na brata.
– Pochowałem babcię i Natalię. I jeszcze z tobą miałbym zrobić to samo? Nigdy nawet nie dopuściłem do siebie takiej myśli. Przez cały czas wierzyłem, że kiedyś wrócisz.
– No i jestem.  
– Moja siostra – objął ją mocno.
Zamki brzęknęły i ktoś wszedł do przedsionka.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik AuRoRa

    Poruszająca historia siostry Krystiana, musiał przeżyć piekło w obcym kraju. O niej samej można by stworzyć osobne opowiadanie, dramatyczno - przygodowe lub kryminalne, bo to smutne co ją spotkało. Pamięta o Kindze, a w międzyczasie tyle się wydarzyło, myślę, że polubi Agatę :)

    18 gru 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @AuRoRa Tak czasem bywa kiedy nie posłucha się rad starszego rodzeństwa. Masz rację, że coś dałoby się stworzyć ale nie wiem czy chciałaby się wszystkim podzielić od A do Z i to publicznie. Wszystko tak szybko się dzieje więc i dostosowanie się  do nowych relacji nie powinno być dla niej problemem. Dzięki za odwiedziny i tak pozytywne słowa. Pozdrawiam serdecznie :)

    22 gru 2018

  • Użytkownik Ela

    Ludu dodaj że dwie części b bo oszaleje tak czekac

    16 gru 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @Ela No cóż...bardzo pięknie jest przeczytać, że ktoś tęskni za kolejną częścią. To słowa wiele znaczące dla kogoś piszącego dla czytelników nie tylko do szuflady. Zapraszam do kolejnej części. Dziękuje za okazane wsparcie i wyrozumiałość  ;)

    16 gru 2018

  • Użytkownik blondeme99

    Znalazłam w końcu czas na zaległe opowiadania  :zakochany: łał, akcja nieźle się potoczyła. Bardzo współczuję jego siostrze, ale widać ze jest bardzo silna, że po tylu przejsciach ma jeszcze siłe. Tyle musiała przejść  :cray: ważne, że teraz jest bezpieczna. Krystian jest bardzo opiekuńczy, zresztą jak zwykle i to w nim uwielbiam  :zakochany: rozdział GENIALNY

    14 gru 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @blondeme99 Też jestem zabiegany i cieszę się, że zaszczyciłaś mnie swoją obecnością pomimo braku czasu. W życiu bywa różnie ale to chyba ten moment kiedy stabilizacja jest potrzebna a wsparcie rodziny jest w tej kwestii bardzo ważne. Trudno mu przejść obojętnie wobec jakiegokolwiek nieszczęścia ale dla siostry zrobi wszystko za te wspólne lata kiedy mieli tylko siebie. Cóż za piękne słowa komentarza dzięki którym pójdę spać w iście wspaniałym humorze  z natchnieniem do napisania kolejnych części. Dziękuje :yahoo:  :bravo:  :zakochany:

    16 gru 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @dreamer1897 To prawda, dobrze ze ponownie są razem  :zakochany: to ja dziękuję za tak świetny rozdział  :zakochany:

    16 gru 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @blondeme99 W końcu jakieś dobre momenty przed nim. I ja  dziękuję za motywację do działania bo bez niej ciężko nawet zacząć pisanie :bravo:

    22 gru 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @dreamer1897 Oj tak, motywacja i wena są niezbędne do pisania  :zakochany:

    22 gru 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @blondeme99 Ale mając takich czytelników wszystko przychodzi znacznie łatwiej :drinking:

    22 gru 2018

  • Użytkownik blondeme99

    @dreamer1897 Otóż to  :danss:

    22 gru 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @blondeme99 Za co dziękuje bardzo mocno :przytul:

    25 gru 2018

  • Użytkownik Kmicic

    Liczyłem że jego siostra jednak się pojawi a nie będzie tylko wspomnieniem. Smutna historia ale na szczęście już po wszystkim, liczę że teraz będzie tylko lepiej.  
    Dziękuję za dodanie kolejnej części i pozdrawiam  :danss:

    9 gru 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @Kmicic Zawsze słucham głosu czytelników i jeżeli mogę coś z tym zrobić to staram się. Dziękuje za tak miły komentarz i przeczytanie odcinka :)

    16 gru 2018

  • Użytkownik Ela

    Tak krutko ja chcę jeszcze

    9 gru 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @Ela Miło przeczytać, że mało więc postaram się nadrobić oczekiwania. Dziękuje za wizytę :yahoo:

    16 gru 2018